Ona41, nie ma takiego wyrazu jak "dewagacje", są "dywagacje".
Jeśli chodzi o nauczanie języka obcego, to w liceum w moim mieście do połowy lat 80tych angielskiego uczył nauczyciel-legenda, jego uczniowie po wielu latach od ukończeniu szkoły nie mieli problemów z porozumiewaniem się w tym języku. Nie miał żadnych formalnych kwalifikacji, języka nauczył się w czasie II wojny światowej w Anglii, nie uczestniczył też w kursach i szkoleniach, bo takich wówczas nie było. Natomiast w mojej obecnej szkole, do niedawna pracowała nauczycielka j. polskiego, która nie miała skończonych studiów, miała już ponad 60 lat. Była świetną nauczycielką i pedagogiem, podziwiałam jej energię, zapał i pomysły na pracę z uczniami. Po niej przyszła młoda dziewczyna po studiach, która "nie" z czasownikami pisze łącznie (uczy polskiego!!!). Tak więc, studia ukończone w dzisiejszych czasach nie muszą oznaczać, że ktoś jest świetnym nauczycielem.
Nie wiem jak jest w Twojej szkole, ale skoro ta pani jest taka beznadziejna, to dlaczego nie protestują rodzice, niech napiszą oficjalną skargę.