Opiszę sytuację, która zaistniała w zaprzyjaźnionej szkole i jak zwykle liczę na rzeczową odpowiedź. Otóż uczeń szkoły podstawowej chodzi do szkoły muzycznej. Niestety raz w tygodniu lekcje w szkole muzycznej zazębiają się z zajęciami w "normalnej". Chłopiec w każdą środę opuszczałby całą lekcję religii i 20 minut j. polskiego. Rodzice udali się do polonistki i księdza, którzy ustosunkowali się przychylnie - jeżeli dziecko zwalniają rodzice na własną odpowiedzialność, a ono uzupełni materiał, nauczyciele nie widzą problemu. Rodzice poszli jeszcze do dyrektora, aby wszystko odbyło się legalnie. Dyrektor jednak kategorycznie zabronił zwalniania dziecka z tych lekcji, groził sankcjami, poza tym wezwał nauczycieli i nakazał im, by pod żadnym pozorem nie pozwalali na zabieranie ucznia przez rodziców ze swych lekcji.
Dziecko jest naprawdę uzdolnione, chodzi już drugi rok do szkoły muzycznej, a nie ma możliwości zmiany godzin nauki.
Co o tym sądzicie? Kto ma rację? Co można zrobić, żeby wilk był syty i owca cała? Czy poza zapisem w Konstytucji o prawach rodziców są jeszcze inne akty? Bardzo proszę o oświecenie mnie w tej sprawie...