Nauczanie a rozwój osobisty

jak sobie z nią radzić, jak uniknąć rutyny

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: Cytryn » 2008-10-06, 16:17

Jestem BARDZO DOBRZE ZORGANIZOWANA i tylko dlatego jeszcze nie zwariowałam. Być może mam więcej pracy od Was. Prowadzę dwa przedmioty, chór, kółko, pracuję z dzieckiem upośledzonym umysłowo, średnio co dwa tygodnie biorę udział w jakimś konkursie różnego typu. I może nawet mogłabym tego nie robić, ale szkoda mi uczniów, bo jest w szkole ogromne zapotrzebowanie na taką artystyczną działalność, a ja niestety jestem jedna.
I tak, podwożę własne dzieci codziennie do szkoły muzycznej.
Zresztą- nie ma się co licytować. Cieszę się, że macie na tyle mniej pracy, że możecie jeszcze rozwijać własne zainteresowania i macie na to siły.Zazdroszczę.

A obrażać się nie ma co. Igiełkę w oku bliźniego widać świetnie, ale belki we własnym nie dostrzegamy, co? :P

Awatar użytkownika
dushka
Posty: 3902
Rejestracja: 2006-08-03, 19:39

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: dushka » 2008-10-06, 17:57

Cytryn, odpuść sobie złośliwości. Mam wrażenie, że ostatnio każdy Twój post to złośliwość albo narzekanie. Nie wyżywaj się na forum.

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: Cytryn » 2008-10-06, 18:12

KAŻDY? Chyba lekka przesada, co? :faja:

A w ogóle nie bierz tego do siebie, mój post to reakcja na post July Roger, ktory napisał:
Jeśli ktoś ma poczucie, ze drepcze w miejscu to albo źle pojmuje rozwój albo jest kiepskim nauczycielem

zaraz po tym, jak stwierdziłam, że nie czuję, że się rozwijam i nie mam dla siebie czasu.

July wolno, a mi nie? ;D

A w ogóle- dajmy sobie spokój z osobistymi wycieczkami. Jak ja lubię to wieczne osądzanie po jednym poście, pouczanie i "mądre rady"...Ale cóż, widocznie taka nauczycielska przywara. Trzeba być zawsze "naj" tak o sobie pisac, to i dadzą Ci spokój.
A przy tym ile miłości bliźniego, to po prostu dym z klawiatury idzie :devil:

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: malgala » 2008-10-06, 18:41

Cytryn, zacytowałaś zdanie wyrwane z kontekstu.

Jolly Roger pisze:Jeśli ktoś ma poczucie, ze drepcze w miejscu to albo źle pojmuje rozwój albo jest kiepskim nauczycielem

Nie wiem jak rozerwać nauczyciela od człowieka. Skoro rozwijam się jako nauczyciel to rozwijam się tez jako człowiek


Oba przytoczone tu zdania razem mają zupełnie inny sens.
Również uważam, że pracując jako nauczyciel i poważnie traktując swój zawód, rozwój jest w pewnym sensie mu przypisany. I nie chodzi tu o udział w kursach, szkoleniach itp. Pracujemy z dziećmi, młodzieżą. Uczymy ich, ukierunkowujemy zachowanie, ale sami jesteśmy czasami zaskakiwani przeróżnymi pytaniami, sytuacjami, zmuszeni do podejmowania decyzji. I to nie jest tak, że my uczymy uczniów. Od nich też się uczymy. Czasami w pewnej dziedzinie potrafią być lepsi od nas. Innym razem zmuszają nas do poszukiwania nowych sposobów dotarcia do ich zbuntowanej osobowości, nowych metod pozwalających osiągnąć sukces nawet tym najsłabszym.
A pasje poza zawodowe trzeba mieć i znajdować na nie trochę czasu. Jest to konieczne dla zachowania zdrowia psychicznego.

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: Cytryn » 2008-10-06, 19:07

malgala pisze:Cytryn, zacytowałaś zdanie wyrwane z kontekstu.

Jolly Roger pisze:Jeśli ktoś ma poczucie, ze drepcze w miejscu to albo źle pojmuje rozwój albo jest kiepskim nauczycielem

Nie wiem jak rozerwać nauczyciela od człowieka. Skoro rozwijam się jako nauczyciel to rozwijam się tez jako człowiek


O.K. Niech będzie, że "źle pojęłam pojęcie :rozwój". Zawsze to lepiej, niż "bycie kiepskim nauczycielem" :twisted:
Choć mam cały czas wrażenie, że będąc pośród młodzieży niewyznającej zadnych wartości, które dla mnie mają sens i stawia istotę życia( i nieprzyswajającej tychże) wcale się nie rozwijam. Ale o tym pisać nie będę, żeby nie było, że "narzekam".
A pasje poza zawodowe trzeba mieć i znajdować na nie trochę czasu. Jest to konieczne dla zachowania zdrowia psychicznego.

No, to ja już chyba jestem nieźle walnięta... :alien:

Awatar użytkownika
Jolly Roger
Posty: 1650
Rejestracja: 2007-12-15, 18:34

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: Jolly Roger » 2008-10-06, 20:01

yoda79 pisze:Dobry temat. Zapytajcie koleżanki/kolegów z pokoju nauczycielskiego kiedy ostatnio przeczytali książkę? (nie myślę o polonistach) Kiedy byli w kinie/teatrze/operze? Odpowiedź dużo nam powie.

Ja w operze to nigdy nie byłem, ale czy to ujmuje mi czegoś jako człowiekowi poza pewnym doświadczeniem? W kinie to taka żenada leci, że szkoda się wybierać. Ja próbowałem znaleźć coś interesującego to przez ostatnie trzy miesiące starania na niczym spełzły. Poza tym o jakim rozwoju człowieka mówimy skoro miernikiem ma być wizyta w kinie czy teatrze. Ja sporo miałem do myślenia po niedawnej wizycie w kościele. Sądzę, że to więcej zmieniło w moim nastawieniu do życia niż pięć wizyt w kinie czy cztery lektury.

Co to jest ten rozwój osobisty? Bo mam wrażenie, że każdy sobie ukuł własna regułkę i spieramy się o niedoprecyzowanie.
Ja ostatnio upichciłem coś zupełnie nowego. Czy znaczy, ze się rozwinąłem? Jeśli tak to w jaki sposób gonitwa szkolna miała mi przeszkodzić w tym?
Miesiąc temu miałem zatrucie i potem dieta. Od tamtej pory weszło mi w nawyk, ze jadam jogurty wymieszane z musli na kolację. Czy to mój rozwój osobisty, bo wcześniej żarłem byle dużo i byle tłusto.


Cytryn pisze:No, to ja już chyba jestem nieźle walnięta... :alien:
ale szalenie ci z tym do twarzy :wink:
We gonna ride the sea,
we pray to the wind and the glory
That's why we are raging wild and free

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: Cytryn » 2008-10-06, 21:01

Prawda, jaki mam dobry gust? Do twarzy mi w zielonym...Te czułka też niczego sobie... :thumright:

Jedliński
Posty: 547
Rejestracja: 2008-09-20, 18:40
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Fizyka
Lokalizacja: śląskie

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: Jedliński » 2008-10-24, 15:39

Jest też kwestia natury ogólnej :

Czy kontakt z osobami niedojrzałymi (chyba można tak nazwać dzieci) jest pozytywny dla rozwoju osobowości człowieka (nauczyciela) czy nie ?
W Chinach nauczycieli nazywa się budowniczymi narodu; czas, byśmy naszych nauczycieli nazywali tak samo. Barack Obama

Awatar użytkownika
dushka
Posty: 3902
Rejestracja: 2006-08-03, 19:39

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: dushka » 2008-10-24, 15:53

Ależ praca nauczyciela to nie tylko kontakt z nieletnimi. Ale jeśli już to tak traktować, to tak, jest. Na pewno o wiele lepszy, niż kontakt z plotkującymi koleżankami z biura (byłam dawno temu na stażu w US).

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: Cytryn » 2008-10-24, 16:22

Dzieciaki uczą mnie przede wszystkim:
CIEPRLIWOŚCI
sztuki negocjacji
szybkiej rekacji w sytuacjach konfliktowych

Rodzice:
1.Umiejętności zachowania spokoju w trudnych sytuacjach( radzenie sobie ze stresem, he, he)
2. POKORY
Dzięki jednym i drugim poznaję całą gamę ludzkich zachowań, ułomności, bywam też czasem poztywynie zaskakiwana.

Niestety,im bardziej poznaję "ludzką naturę", tym gorsze mam zdanie na temat ludzkości. Już dzieci paroletnie ( że o gimnazjalistach nie wspomnę) potrafią być:
złośliwe, zawistne, okrutne...w dodatku całkiem bezinteresownie.

W "praniu" wychodzą też wszystkie moje ułomności. Na pierwszym miejscu dałabym pewność siebie( nauczyciel MUSI być pewny siebie, a już na pewno bardziej pewny siebie od uczniów), brak konsekwencji( ogromna praca nad sobą), stanowczość, wytrzymałość(wymaga także dobrej kondycji fizycznej i zdrowia, kiedy tego nie mam, nie daję sobie rady z obowiązkami) i parę innych.

Dzięki nauczycielkom( właściwie same baby) uczę się:
-jak nie plotkować w plotkującym towarzystwie(szalenie trudne)
- jak mieć ze wszystkimi "pokój", choćby ktoś szukał zaczepki
-współpracy w zespole

Dzięki dyrektorowi:
- Jak mówić prawdę, choć o wiele łatwiej byłoby skłamać
- jak powiedzieć "nie" i powalczyć o swoje, choć nogi trzęsą się ze strachu
genralnie- bycia astertywnym( spore pole do treningu :wink: )

- jak znosić krytykę, choćby i niezasłużoną
-jak przyjmować pochwały

Jak tak sobie pobieżnie to przejzrałam, to doszłam do wniosku, ze nasz zawód jak żaden inny sprzyja "rozwojowi"( jeśli "rozwój" rozumieć w ten sposób).

Awatar użytkownika
dushka
Posty: 3902
Rejestracja: 2006-08-03, 19:39

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: dushka » 2008-10-24, 16:31

A jednak, Cytryn ;) :)

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: Cytryn » 2008-10-24, 18:03

No, to jakby ktoś terapię jakąś przechodził...Psychologia domniemana :faja:
Ale na rozwój innego rodzaju to już zwyczajnie czasu nie ma... :ble:

Like a bird
Posty: 24
Rejestracja: 2008-04-27, 15:55
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Przyroda
Lokalizacja: opolskie

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: Like a bird » 2008-10-30, 23:57

im dłużej pracuję w szkole tym mam większą potrzebę robienia czegoś obok. Moje obok to wycieczki (najlepiej samotne, choć niekoniecznie), obserwacje, fotografia. Co powiecie na kwitnącego kasztanowca w drugiej połowie października?
Załączniki
IMG_0484.JPG
IMG_0484.JPG (100.29 KiB) Przejrzano 6295 razy
Ostatnio zmieniony 2008-10-31, 14:33 przez Like a bird, łącznie zmieniany 1 raz.

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Nauczanie a rozwój osobisty

Postautor: Cytryn » 2008-11-01, 15:53

Piekne!


Wróć do „Szkolna codzienność”