Przy konkursie powiatowym nawet w małych miejscowościach może przyjechać więcej niż 4-5 szkół. Zawsze pozostanie problem kumoterstwa. Szczerze mnie to wnerwia i z części konkursów zrezygnowałem, bo ja jestem ta Krysia. Efekt jest taki, ze gminne konkursy wyglądają tak, ze A robi konkurs i rywalizuje z B. A mój konkurs zrobił się wewnątrzszkolny, bo ani A ani B nie kwapi się do przyjazdu co mi zupełnie odpowiada. Mam 100% skuteczności, bo co roku wygrywam konkurs gminny
W konkursie powiatowym jest zewnętrzne jury i nawet A i B czasem się pojawią, bo konkurs w mediach i już ze spora renomą, więc dyrektorstwo ma parcie na szkło i oczekuje wyników. Tymczasem o wynik trudno, bo fuszerki nie ma i naprawdę trzeba się postarać, a Znajomek Sąusiad nie pomoże.
Te dyplomiki dla nauczycieli to jakiś "chory" zwyczaj. Ja to już nawet proszę, żeby mi przestali drukować. Dla dzieci owszem, ale moje lądują w koszu. Na co mi to? Niemniej inni się chyba cieszą, bo dyplomiki robię i dla uczniów i dla nauczycieli.
Na pierwszy konkurs przyjadą ludzie z ciekawości. Pod warunkiem, ze zadba się o to co już nadmieniłem. Jak się podejdzie do sprawy profesjonalnie to będa chcieli wracać. Jak będzie zbyt duża obsuwa to następnym razem przyjadą tylko współczujący. takich jest niewielu.