Witam,
Chciałbym opisać swój problem. Pracuję w szkole ponadgimnazjalnej składającej się z 4 techników i 1 liceum - oczywiście nauczam Biologii. Jest jeden problem, w żaden sposób nie mogę wyegzekwować od dyrekcji otworzenia przynajmniej dwóch klas z rozszerzoną biologią i chemią, która pomogłaby mi utrzymać etat. Czuje się, jak by chciano się mnie pozbyć - bo wiadomo, że praca na 5h za jakiś czas mi się nie będzie w ogóle opłacała. Padają propozycje rozszerzonych przedmiotów jak geografia, polski, angielski czy historia. A moje prośby o utworzenie klas kończą się tłumaczeniem: "Nasza szkoła, nie jest szkołą sprofilowaną na rozszerzenie z chemii i biologii". Co mogłabym z tym zrobić? Jestem nauczycielką z 23 letnim stażem i byłam zatrudniona na umowę o pracę na czas nieokreślony w pełnym wymiarze godzin. Mój awans zawodowy to nauczyciel dyplomowany. Chciałam iść do Starostwa, Związków Zawodowych i prawnika ale nie wiem czy to dobry pomysł. Może Wy mi coś doradzicie.