Nauczyciel - powołanie czy przypadek?

jak sobie z nią radzić, jak uniknąć rutyny

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Awatar użytkownika
Kasicek
Posty: 31
Rejestracja: 2006-09-11, 21:01

Nauczyciel - powołanie czy przypadek?

Postautor: Kasicek » 2007-09-02, 20:47

witam wszystkich :D zakładam nowy temat, ponieważ chciałabym poznać Wasze opinie: czy Wy, nauczyciele od zawsze wiedzieliście że chcecie uprawiać wlaśnie ten zawód? czy może jest to wynikiem pewnego splotu wypadków? i czy na początku swej nauczycielskiej sciezki nie czuliście obawy, strachu?
ja co prawda jeszcze nie pracuje, przede mna ostatni rok studiow, ale od jutra musze zmierzyc sie ze szkola, gdyz rozpoczynam praktyki w gimnazjum i liceum (historia), caly wrzesien :roll: juz same praktyki wzbudzaja we mnie lek, co dopiero perspektywa pracy w szkole! ogarnia mnie czarna rozpacz! i zastanawiam sie, czy ja sie w ogole nadaje do tej pracy... studia pedagogiczne nie byly przeze mnie planowane, potraktowalam je jako dodatkowe "zabezpieczenie" do archiwistyki, z ktorej tez robie specjalizacje. ale jesli uda mi sie po studiach znalezc prace w szkole... czy to normalne, ze tak sie tego boje? :?
pozdrawiam serdecznie :)

Awatar użytkownika
daughter
Posty: 280
Rejestracja: 2007-08-26, 15:04

Re: Nauczyciel - powołanie czy przypadek?

Postautor: daughter » 2007-09-02, 21:37

Gdy ja zaczynałam studia, to cierpiałam niesamowicie, że nie było specjalności tłumaczeniowej, bo zawsze chciałam byc tłumaczem. A teraz po 2 latach pracy z dziećmi uważam, że dobrze, że nie było wtedy specjalności tłumacza, bo gdzie bym teraz znalazła pracę po studiach itd? I zawsze wzbraniałam się przed zostaniem nauczycielem, bo 1/2 mojej rodziny to nauczyciele. Zaczynałam pracować z nastawieniem'byle do tłumacza, to tymczasowe', ale teraz wiem, że dobrze się stało. Bywa ciężko, ale nie chciałabym tej pracy zmieniać. Ja raczej zostałam nauczycielem z przypadku, ale daję z siebie ile moge w tej pracy.

eldog
Posty: 689
Rejestracja: 2007-08-02, 12:21

Nauczyciel-powołanie czy przypadek?

Postautor: eldog » 2007-09-02, 21:42

Ja nauczycielem chciałam być zawsze, już jako mała dziewczynka układałam miśki i lalki i zawsze bawiłam się w szkołę, kiedy zostałam nauczycielką byłam szczęśliwa, że moje marzenie zostało zrealizowane (marzenia się spełniają!), ale rzeczywistość szkolna przegrała z moimi wyobrażeniami o pracy nauczyciela! Niestety, myślałam jednak, że jest fajniej!
Umiesz liczyć, to licz w życiu tylko na siebie!

Awatar użytkownika
izmo
Posty: 57
Rejestracja: 2007-08-23, 21:21

Re: Nauczyciel - powołanie czy przypadek?

Postautor: izmo » 2007-09-04, 16:12

Jeśli chodzi o mnie to zabawa w szkołę - oczywiście. O tyle, że moja starsza koleżanka zawsze była nauczycielką. To nic. Zawsze lubiłam się uczyć i uczyłam się (chociaż w podstawówce, szczerze mówiąc, pamiętałam z lekcji) bardzo dobrze. Szkoła średnia była koniecznością (nie dostałam się do liceum), ale to może dobrze (jak w przypadku daughter), bo pewnie po ogólniaku w ogóle nie wiedziałabym, co w życiu robić.
Rok po technikum przepracowałam na stażu w urzędzie i kiedy już myślałam, że tam ugrzęznę, mój chłopak zdał maturę i złożył papiery na studia.
Więc i ja złożyłam. Na uczelnię koło mojego rodzinnego domu. Serio. Pięć minut spacerkiem mam na tą uczelnię.
No i jestem nauczycielką zintegrowanej edukacji wczesnoszkolnej, wychowawnia przedszkolnego i mam specjalizację polonistyczną. Fajnie, nie?
A sama praca, to całe moje życie. Nie wyobrażam siebie w innej pracy.
Tak więc pół przypadek, pół dziecięce marzenie.
Jestem urodzoną nauczycielką. :devil: Uwielbiam rządzić wszystkimi. :rotfl: :lol2: :twisted: :devil:
Pozdrawiam.
Temat bardzo fajny. Dobrze, że ktoś wreszcie pomyślał. hihihihi
:rotfl:

[ Dodano: 4 Wrzesień 2007, 16:14 ]
Aha. Mój mąż też nie widzi mnie w innej pracy. I zawsze z dumą mówi, że "praca żony daje jej satysfakcje. Pieniądze nie zawsze są najważniejsze".....
No, to super.

eldog
Posty: 689
Rejestracja: 2007-08-02, 12:21

Nauczyciel-powołanie czy przypadek?

Postautor: eldog » 2007-09-05, 07:54

Piękne wypowiedzi Izmo, bije z nich zaangażowanie w swoją pracę, przeświadczenie o spełnianiu się w pracy, takie ciepło na pewno przekazywane swoim podopiecznym, dobrze się stało, że zostałaś nauczycielką, może faktycznie troszkę z przypadku ale odnalazłaś w tej pracy sens i czerpiesz z niej satysfakcję i z tego co piszesz wnioskuję, że to przekłada się na udane życie rodzinne, tak trzymaj, pieniądze nie zawsze są najważniejsze!
Umiesz liczyć, to licz w życiu tylko na siebie!

Awatar użytkownika
Kasicek
Posty: 31
Rejestracja: 2006-09-11, 21:01

Re: Nauczyciel - powołanie czy przypadek?

Postautor: Kasicek » 2007-09-07, 16:43

hehe, ciesza mnie Wasze wypowiedzi, bo od razu mam wrazenie, iz z czasem i ja odnajde sie w tej nowej w sumie dla mnie roli :lol: zapewne najgorzej jest zaczac... pozdrawima wszystkich :jupi:
PS. ja w sumie tez lubie rzadzic :lol2:

ninka32
Posty: 4
Rejestracja: 2008-01-24, 11:11

Re: Nauczyciel - powołanie czy przypadek?

Postautor: ninka32 » 2008-01-25, 22:26

Hmmm, do 5. roku studiów nigdy nie myślałam o tym, że nadaję się na nauczyciela, praktyki traktowałam raczej na zasadzie dobrej zabawy - to było niesamowite uczucie poczuć się kimś "po drugiej stronie barykady", szczególnie wtedy, gdy moimi uczniami była młodzież technikum (starsza wtedy ode mnie o jakieś 3 - 4 lata :) ) Nie wydaje mi się, że jestem Stasią Bozowską, nie czuję wielkiego powołania ani kaganka oświaty w rękach, wiem natomiast, że nauczanie jest jedyną rzeczą, jaką potrafię w swoim życiu robić i skoro moi byli uczniowie do dziś na ulicy mi się kłaniają z uśmiechem, to chyba dobrze trafiłam z wyborem zawodu.

Awatar użytkownika
Jolly Roger
Posty: 1650
Rejestracja: 2007-12-15, 18:34

Re: Nauczyciel - powołanie czy przypadek?

Postautor: Jolly Roger » 2008-01-26, 02:22

Do szkoły mnie zawsze ciągnęło. choć byłem niezłym ancymonem z niewyparzona gębą to szkołę lubiłem. Nie znałem smaku wagarów, co prawda się zdarzyło parę razy, ale zdecydowanie bardziej wolałem posiedzieć w szkole. O fachu belferskim myślałem już w podstawówce. W liceum mniej, ale w liceum to w ogóle mniej myślałem. Wybór studiów to głos serca, a nie rozsądku, ale kończąc je marzyła mi się praca naukowa. Promotor i rektor w jednej osobie klepał po ramieniu, że powinienem rozwijać swoja pasję naukową, ale etatu nie było, bo wszystko obsadzone. Była propozycja upchania gdzieś boczkiem w nieinteresującej katedrze, ale podziękowałem. Poszedłem do szkoły na zastępstwo, potem niepełny etat i wegetacja. Na dodatek okazało się, że żaden ze mnie nauczyciel. Zasypano mnie papierami. Konspekty, wychowawstwo, Szkoła z klasą, Program marszałkowski, Program dla wsi, SU, protokolant rad pedagogicznych, program promocji Liceum i zwykła akwizycja (nawet z ulotkami po chałupach ganiałem i takie tam. Młody singiel da radę za 470,- pln. Po południu korki, a w weekendy dorabiałem jako wykidajło. Po dwóch latach rzuciłem to w diabły. Ożeniłem się, porobiłem w sektorze prywatnym i gdy miał się pojawić potomek z wyrachowaniem wróciłem do szkoły. Lubię pracować z dzieciakami. nic nie zastąpi zadowolonych gąb gdy się dobrze bawią na lekcji. nic nie zastąpi tego achaaaa gdy pojmą jakąś regułę. Jednak teraz jestem też ojcem. Szkoła moją pasją, ale nie jestem jej niewolnikiem.
We gonna ride the sea,
we pray to the wind and the glory
That's why we are raging wild and free

Awatar użytkownika
dushka
Posty: 3902
Rejestracja: 2006-08-03, 19:39

Re: Nauczyciel - powołanie czy przypadek?

Postautor: dushka » 2008-01-26, 11:31

Szkolne życie wisiało nade mną jak zmora i wciąż słyszałam: zostań nauczycielką - mama belfer ;) Poza tym podstawówka połączona z muzyczną, dodatkowe życie w szkole mojej mamy (szkoła specjalna, gdzie wciągana byłam w występy w różnych imprezach). A ja nie i nie, po prostu miałam serdecznie dość namawiania. Poszłam na projektowanie ubioru :mrgreen:
Bardzo szybko kasy mi brakło, niestety (stety?). Luty, dorwałam jakiś staż w skarbówce i intensywnie myślałam, co by tu zrobić z życiem. Wymyśliłam wczesnoszkolną edukację z logopedią, bo naiwnie sądziłam, że załapię się do pracy w jakiejś gazecie dla dzieciaków - dalej nie chciałam pracować z dziećmi. W połowie drugiego roku trafiłam na praktyki do szkoły specjalnej i wsiąkłam :)

Zostałam tam na wolontariacie, potem na stażu, zrobiłam oligo i doszło do tego, że pracy poza pracą terapeutyczną sobie nie wyobrażam :) Strasznie marzy mi sie pracownia terapii zajęciowej, albo praca rewalidatora - a nie tylko 4 godziny w tygodniu ;)

Awatar użytkownika
ms.elephant
Posty: 402
Rejestracja: 2008-01-25, 12:36

Re: Nauczyciel - powołanie czy przypadek?

Postautor: ms.elephant » 2008-01-26, 15:23

Nauczyciel - powołanie czy przypadek? Hmmm... u mnie na pewno dziecięce marzenia. Dziecięce oraz młodzieńcze. Zawsze z ogromną ochotą oglądałam wszystkie programy edukacyjne, czytałam metodyczne książki. Jeszcze w szkole podstawowej, w dniu samorządności, gdy to uczniowie zamieniali się miejscami z gronem pedagogicznym, wcielałam się w rolę nauczyciela nauczania początkowego i z pełnym zaangażowaniem oraz "profesjonalizmem" (w moim wówczas mniemaniu ;) ) przeprowadzałam kolejne lekcje. Wiedziałam, że to jedyny zawód, który mogę wybrać w przyszłości.
A rzeczywistość ... no cóż, okazała się nieco inna. Niestety, coraz częściej mam wrażenie, że praca nauczyciela w coraz mniejszym stopniu polega na uczeniu i bezpośredniej pracy z uczniem. Podstępnie wkrada się natomiast biurokracja, papierki, dokumenty, itp. :| W pewnym momencie zaczynasz zastanawiać się, czy Ty jeszcze jesteś nauczycielem, czy już może urzędnikiem i pracownikiem biurowym ... Jednak wystarczy wówczas wrócić do sali pełnej roześmianych lub zapłakanych dziecięcych buzi, by wiedzieć, że jesteś jednak na swoim miejscu. :)

Awatar użytkownika
MarekC
Posty: 14
Rejestracja: 2008-02-15, 14:32

Re: Nauczyciel - powołanie czy przypadek?

Postautor: MarekC » 2008-02-18, 14:52

Wypadek i splot okoliczności, choć miły:)

I nie żałuję!

maagdaa
Posty: 51
Rejestracja: 2008-02-13, 21:09
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: opolskie

Re: Nauczyciel - powołanie czy przypadek?

Postautor: maagdaa » 2008-02-28, 17:41

Witam :)
Ja też jestem studentką, właściwie 4 semestr. Studiuję filologie germańską. Praktyki mam za sobą w gimnazjum, celowo taki typ szkoły wybrałam, aby pokazać innym (którzy od gimnazjum z dala), że nie taki diabeł straszny... i dowiodłam tego, bo miałam świetne klasy (chociaż wiadomo, że i te straszne się zdarzyły, ale w mniejszości). Dodam, ze jestem jedyną osobą na roku, która wybrała tą właśnie szkołę :) Powiem Ci, że jak opuszczałam mury mojego liceum i nadszedł czas zegnania się z nauczycielami (a moja klasa miała kilku ananasów:)) jedna z nauczycielek powiedziała mi "żebyś obce dzieci uczyła" - oczywiście w żarcie :)
Jestem po praktykach w "najgorszym" typie szkoły (wg zdania moich kolegów z roku) i powiem Ci, że z chęcią pójdę uczyć w szkole; może nie na zawsze, ale przynajmniej czasowo, na próbę... Wiem, że zdarzają się trudni uczniowie, ale są przecież też tacy, którzy potrafią docenic pracę i starania nauczyciela... czego i Tobie i sobie i innym życzę :)
Pozdrawiam i powodzenia :)
"Kiedy Bóg zapyta mnie na sądzie ostatecznym co dobrego zrobiłam w swoim życiu, odpowiem Mu, że spędziłam je z Tobą."

Awatar użytkownika
ann
Posty: 933
Rejestracja: 2008-01-21, 21:18
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Historia, Geografia, Informatyka, ...
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Re: Nauczyciel - powołanie czy przypadek?

Postautor: ann » 2008-02-28, 19:23

maagdaa pisze:Praktyki mam za sobą w gimnazjum, celowo taki typ szkoły wybrałam, aby pokazać innym (którzy od gimnazjum z dala)

Miałaś praktyki tylko w jednym typie szkoły?
IMO to troszeczkę dziwna organizacja. U mnie na praktykach przechodziliśmy przez każdy typ szkoły (po semestrze "grupowo" i potem trzy tygodnie indywidualnie, we wrześniu).
Prywatnie żyję tak, jak każdy:
Jem, piję, sypiam, patrzę w gwiazdy

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Nauczyciel - powołanie czy przypadek?

Postautor: edzia » 2008-02-28, 23:09

U mnie zdecydowanie przypadek: po studiach pracowałam przez rok w biurze rachunkowym, ale z pracy nie byłam za bardzo zadowolona. A więc gdy dowiedziałam się, że w szkole szukają nauczyciela tpz, zaczęłam się nad tym zastanawiać coraz poważniej, aż w końcu zdecydowałam się zostać nauczycielem, zrobiłam kurs pedagogiczny i... uczę do dziś :wink:
I (generalnie :lol: ) nie żałuję

A tak na marginesie: fajowy macie ten wątek, nie dałoby się go przenieść gdzieś tam, gdzie zaglądają wszyscy nauczyciele, nie tylko humaniści? :?:

Awatar użytkownika
renati23
Administrator
Posty: 3073
Rejestracja: 2007-06-08, 18:48
Przedmiot: Inne

Re: Nauczyciel - powołanie czy przypadek?

Postautor: renati23 » 2008-03-04, 20:10

edzia pisze:A tak na marginesie: fajowy macie ten wątek, nie dałoby się go przenieść gdzieś tam, gdzie zaglądają wszyscy nauczyciele, nie tylko humaniści?

życzysz sobie i masz :mrgreen:


Wróć do „Szkolna codzienność”