aniabra pisze:Dzięki za miłe słowa. Oby żadna młoda nauczycielka nie natknęła się na Ciebie:)[/i]
Nigdy jeszcze nikomu nie odmówiłam pomocy.
Sama byłam kiedyś młodym nauczycielem i jak zaczynałam, to starsi nauczyciele byli dla mnie wręcz "guru". Nawet jeśli dostrzegałam w nich jakieś wady czy błędy, to zawsze najbardziej ceniłam ich doświadczenie i odnosiłam się do nich z szacunkiem - tak mnie po prostu wychowano. I nigdy nie spotkałam się z ich strony z takim ostracyzmem o jakim Ty piszesz. Może miałam szczęście? A może jednak wszystko zależy od naszego wyczucia i odpowiedniego podejścia do innego człowieka?
Tzw. inteligencja emocjonalna - modny ostatnio termin- na tym właśnie polega.
Ja np. nie cierpię wręcz chamstwa, braku kultury, agresji - również słownej oraz złego wychowania. Tępię to u uczniów, ale wśród nauczycieli uważam taką postawę za wręcz niedopuszczalną.
Nauczyciel swoją postawą i językiem, jakim się posługuje musi służyć uczniom za wzór i przykład - szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy zalewa nas wręcz prostactwo i "buractwo"
Więc jak taki młody nauczyciel już na wstępie będzie chamski, niekulturalny, roszczeniowy i jeszcze zadufany w sobie, to nie ma co szukać u mnie pomocy, spotka go / ją z mojej strony ....."totalna olewka"
Nie napisałam nigdzie, że Ty taka jesteś. Zwróciłam tylko delikatnie uwagę, że
może trochę winy leży po Twoje stronie.
Może źle zaczęłaś swoje spotkanie z nowymi koleżankami?
Jeśli tak nerwowo i agresywnie reagujesz na wszelkie, nawet delikatnie zwrócone uwagi - to nie dziw się, że ktoś może unikać spotkania z Tobą.