Kiedy bylam w szkole bardzo motywowali mnie(i nie tylko) nauczyciele ktorzy mieli zasade ze pytaja na poczatku lekcji np. 2 osoby. Bylo to okreslone w zasadach, kazdy sie tego spodziewal, przygotowywal sie do lekcji i czul jakas taka sprawiedliwosc i jasnosc jesli chodzi o biezace sprawdzanie wiedzy.
Robili to nauczyciele geografii, historii, biologii. Gdyby tego nie robili to bym dzisiaj chyba nic nie pamietala. Dzieki temu pytaniu czlowiek uczyl sie regularnie, mial szanse kilka razy zagladac do materialu.
Na angielskim niestety tego juz nie bylo, no bo wiecej godzin, inna forma zajec etc (aczkolwiek na niemieckim ktory byl 2 razy w tygodniu kobieta pytala).
Co o tym sadzicie? Czy pytacie na swoich lekcjach na poczatku na ocene wybrane osoby? Np w wybrany dzien tygodnia?
Mysle nad takim pomyslem, ale nie mam doswiadczenia w szkole, bo dopiero zaczynam i chcialabym sie poradzic osob doswiuadczonych zanim poinformuje moich uczniow o zasadach panujacych na lekcji.
Jakie za jakie przeciw dla tego sposobu sprawdzania wiedzy i motywowania do nauki.