Gdy zaczynałem uczyć w szkole wiedzy o społeczeństwie doznałem pewnego rodzaju szoku. Niektórzy uczniowie twierdzili, że WOS to taka druga lekcja wychowawcza, na której nic się nie robi, a ich zdziwienie gdy musieli mieć jakiś zeszyt i podręcznik było ogromne. Mam wrażenie, że tak niestety jest w części gimnazjów, gdzie godzina wychowawcza nie wygląda tak jak powinna, a WOS jest po prostu spychany na margines, dlatego potem w liceum (dotyczy klas z podstawowym programem) tak się dzieje. Wiedza ich była tak straszna, że niektórzy nie potrafili określić kto jest obecnym prezydentem, nie mówiąc już o wymienieniu w kolejności prezydentów III RP. Dlatego zaraz we wrześniu zapowiedziałem kartkówkę dotyczącą sprawdzenia podstawowej wiedzy o naszym państwie. Mylenie premiera z prezydentem, brak jakiejkolwiek orientacji o sytuacji w Polsce, niewiedza dotycząca organizacji międzynarodowych do których należmy są niestety dość częstymi zjawiskami. Do tego dochodzą też komentarze dotyczące polityków rodem z onetu czy innego tvn24 (mówię o komentarzach internautów). Tymczasem w programie nauczania wosu znajdują się głównie treści teoretyczne, których zrozumienie wymaga jakiegoś zainteresowania, o co często bardzo trudno, gdyż uczniowie za swoimi rodzicami ciągle powtarzają teksty typu: to nie moja sprawa, i tak nic się nie zmieni, nie głosuję to mój głos i tak nic nie znaczy.
Zdarzają się osoby zainteresowane, jednak nie jest ich wiele, większość ma stosunek do przedmiotu, jak i do tego co się wokół nich dzieje, taki jak opisałem. Uważacie, że potrzebna jest jakaś głęboka zmiana w podejściu do nauczania młodych ludzi o naszym kraju w czasach współczesnych? Według mnie zacząć trzeba by już w tym nieszczęsnym gimnazjum, by potem w liceum móc wprowadzić w dorosłość ludzi, którzy nie będą obojętni na wszystko co się dzieje i będą rozumieli, że od nich zależy przyszłość kraju.