W końcu nie zamieściłam nigdzie tego scenariusza, ale podzielę się z Wami fragmentem, moją przeróbką. Akurat tu zainspirował mnie tylko Brzechwa i pewnie by się o to nie obraził
W pewnej szkole w *****owie
Podsłuchałam tę rozmowę:
- Może dziś się o mnie oprzesz,
Bo tak więdniesz biedny Piotrze.
- Cóż się dziwić, cóż po pieśniach,
Uczę się tu już od września!
Rzecze na to Baśka harda:
- Spójrz na Julkę, ta jest twarda.
Aż do czerwca – głowa mała! -
Słówka, wzory wciąż wkuwała.
Staś po plecach Kubę klepie:
- Jak tam Kubo, coraz lepiej?
- Dzięki za pytanie Staśku,
Lecz świadectwa są bez pasków.
- A to pech! – westchnął Lech.
A Marysia? Z tą jest gorzej
Wycieńczona, spać nie może,
Bo za długo się uczyła
Techniki nie zaliczyła!
Maciek stroni od swej pani,
Bo go pani zawsze zgani:
- Mój Macieju, mój kolego,
Czyżbyś nie chciał wzorowego?
Maciek żali się przed Hanią:
- Wszyscy płaczą przez tę panią!
- A to pech! – westchnął Lech.
Naraz słychać głosik Oli:
- Gdzie zerówka się gramoli?
Chcemy mieć dla siebie cały
Ten plac zabaw, nie dla małych!
- Nie bądź dla nas taka krowa!
- rzecze klasa jej zerowa.
Antek kiwa głową smutny:
- Ten rok szkolny był okrutny…
- Widzieliście jaki leser!
- zaperzył się pan profesor.
- Niech rozsądzi nas dyrekcja,
Nim minie ostatnia lekcja!
Słychać w końcu głos rozsądku
Płynący z pierwszego rządku:
- Moi drodzy od tej pory
Po co kłótnie, szkolne spory,
Po co wasze głupie racje,
Skoro jutro są wakacje?
- Wieść to boska! – westchnął Oskar.