Publikacja scenariusza w internecie

[silije]

Mam pytanie dotyczące stopnia oryginalności scenariusza, który można opublikować jako własny na stronkach internetowych, choćby tu, na 45 minutach.
Napisałam scenariusz programu artystycznego na zakończenie roku szkolnego, ale obok własnej "twórczości" zawarłam w nim dwa pomysły zaczerpnięte z innych znalezionych w necie scenariuszy. Pozmieniałam słowa, zdania, niemniej jednak pomysły są rozpoznawalne. Nie zamierzam łamać niczyich praw autorskich.
Co z publikacją? Można wrzucać tak jak jest, czy najpierw muszę zlikwidować nie całkiem moje fragmenty?

[Basiek70]

inspirowanie się czyjąś twórczością nie jest plagiatem
podam Ci przykład - pisałam scenariusz na Dzień Ziemi i tam znane postacie z bajek prowadziły dialogi ekologiczne
czyli wykorzystałam postacie: Czerwonego Kapturka, Kota w butach, Śpiącej Królewny... rozpoznawalne od razu
ale teksty były moje
nie uważam tego za łamanie jakichkolwiek praw autorskich
nie wiem, co oznacza, że zaczerpnęłaś rozpoznawalne pomysły...

[edzia]

Można wrzucać tak jak jest, czy najpierw muszę zlikwidować nie całkiem moje fragmenty?

Moim zdaniem tego i tak nikt nie czyta.

[Basiek70]

Można wrzucać tak jak jest, czy najpierw muszę zlikwidować nie całkiem moje fragmenty?

Moim zdaniem tego i tak nikt nie czyta.

Moim zdaniem bardzo dobrze, że dziewczyna nie chce popełnić plagiatu i dba o to, żeby być w porządku
niezależnie od tego, czy ktoś to przeczyta
swoją drogą, scenariusze uroczystości są dość często czytane, wiele osób poszukuje albo gotowca, albo inspiracji

[silije]

No właśnie, zanim napisałam swój, przeczytałam kilkanaście cudzych

[linczerka]

Dopisałabym, skąd zaczerpnięte są pomysły.

Pozmieniałam słowa, zdania, niemniej jednak pomysły są rozpoznawalne

Gdybyś nie zamieniła, musiałabyś dać w cytat. Sama taka zmiana nic nie daje. Jak dla mnie, to pożyczenie cudzego pomysłu jest plagiatem.

[silije]

W końcu nie zamieściłam nigdzie tego scenariusza, ale podzielę się z Wami fragmentem, moją przeróbką. Akurat tu zainspirował mnie tylko Brzechwa i pewnie by się o to nie obraził

W pewnej szkole w *****owie
Podsłuchałam tę rozmowę:
- Może dziś się o mnie oprzesz,
Bo tak więdniesz biedny Piotrze.
- Cóż się dziwić, cóż po pieśniach,
Uczę się tu już od września!
Rzecze na to Baśka harda:
- Spójrz na Julkę, ta jest twarda.
Aż do czerwca – głowa mała! -
Słówka, wzory wciąż wkuwała.
Staś po plecach Kubę klepie:
- Jak tam Kubo, coraz lepiej?
- Dzięki za pytanie Staśku,
Lecz świadectwa są bez pasków.
- A to pech! – westchnął Lech.
A Marysia? Z tą jest gorzej
Wycieńczona, spać nie może,
Bo za długo się uczyła
Techniki nie zaliczyła!
Maciek stroni od swej pani,
Bo go pani zawsze zgani:
- Mój Macieju, mój kolego,
Czyżbyś nie chciał wzorowego?
Maciek żali się przed Hanią:
- Wszyscy płaczą przez tę panią!
- A to pech! – westchnął Lech.
Naraz słychać głosik Oli:
- Gdzie zerówka się gramoli?
Chcemy mieć dla siebie cały
Ten plac zabaw, nie dla małych!
- Nie bądź dla nas taka krowa!
- rzecze klasa jej zerowa.
Antek kiwa głową smutny:
- Ten rok szkolny był okrutny…
- Widzieliście jaki leser!
- zaperzył się pan profesor.
- Niech rozsądzi nas dyrekcja,
Nim minie ostatnia lekcja!
Słychać w końcu głos rozsądku
Płynący z pierwszego rządku:
- Moi drodzy od tej pory
Po co kłótnie, szkolne spory,
Po co wasze głupie racje,
Skoro jutro są wakacje?
- Wieść to boska! – westchnął Oskar.

[Basiek70]

super! żałuję, ze nie można przeczytać całości

[iluka]

Brawo! brawo!