Diabeł tkwi w szczegółach... ;-)

wymiana pomysłów, czyli jak prowadzić dobre, inspirujące i ciekawe lekcje

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

akinomka
Posty: 276
Rejestracja: 2006-04-13, 10:54

Diabeł tkwi w szczegółach... ;-)

Postautor: akinomka » 2007-07-30, 14:26

Mam do Was pytanie, na które bardzo bym prosiła aby odpowiadać szczegółowo. Tzn. nie chciałbym aby na pytanie "jak rozpoczynać lekcje?" odpowiedziano: "Witam się", "Sprawdzam obecność" itd. Tak naprawdę nie daje mi to żadnego obrazu sytuacji tylko zarys, który znam z książek czy konspektów.

Chodzi mi o drobiazgi, które sprawiają, że lekcja zaczyna się/da się prowadzić tak jak byśmy chcieli. Drobiazgi, dzięki którym Wasze lekcje stają się wyjątkowe :) W związku z tym nie chodzi tu rzecz jasna o sposób tradycyjny: "na dzisiejszej lekcji zajmiemy się tym i tym..." albo (jeszcze lepiej! :wink: ) "do odpowiedzi Kowalski!" :P

Jakie wg Was są to drobiazgi? Czy potraficie je dostrzec w Waszej pracy? Może jakieś słowa, gesty, tradycje stosowane w klasie?
Aby zacząć biegać, trzeba najpierw nauczyć się chodzić.

Awatar użytkownika
chiczi
Posty: 3046
Rejestracja: 2006-10-02, 16:12

Re: Diabeł tkwi w szczegółach... ;-)

Postautor: chiczi » 2007-07-30, 21:37

Witaj :smile: akinomko
Jak pewnie się orientujesz, ja jeszcze nie jestem nauczycielem, ale mogę trochę poopowiadać o radach, propozycjach, które wykorzystałam podczas lekcji próbnych w czasie odbywania praktyk pedagogicznych, a które to sugestie przekazała mi opiekunka praktyki :grin:

Obserwując pracę opiekunki, zauważyłam, że na niektórych lekcjach temat pojawiał się dopiero na koniec zajęć i redagowali go uczniowie, co im się bardzo podobało (uczniowie gimnazjum :smile: ).

Ponadto na wstępie polonistka nie mówiła stereotypowo, że dziś będziemy mówić o tym i o tym, tylko prezentowała uczniom fragmenty filmu, audycji radiowej, programu telewizyjnego itp., co także wzbudzało zainteresowanie młodzieży :lol: Oczywiście stosowała te zabiegi wtedy, gdy temat na to pozwalał :wink:

Opiekunka stosowała bardzo często metody aktywizujące, dzięki czemu uczniowie byli zaangażowani niemal całe 45 minut :lol:

Starałam się wykorzystywać propozycje opiekunki, no i szczerze pisząc, prowadziło mi się cudnie zajęcia, nawet z gimnazjalistami :lol:
P.S. Pewno Ameryki nie odkryłam tymi informacjami :mrgreen: , ale utkwiły mi pozytywnie w pamięci te właśnie zabiegi :smile:
Pozdrawiam :!:

akinomka
Posty: 276
Rejestracja: 2006-04-13, 10:54

Re: Diabeł tkwi w szczegółach... ;-)

Postautor: akinomka » 2007-07-30, 22:07

Warto sobie czasami przypomnieć o tych "zabiegach", bo podczas pracy, nauczyciel popada w pewną rutynę, niestety... A metody aktywizujące sprawiają, że człowiekowi się, tak jak piszesz, cudnie przez 45 pracuje :grin:

Ale, ale... Jeszcze Cię pomęczę :twisted: Czy mogłabyś podać przykłady wprowadzenia tych metod w czyn? Jakie były reakcje uczniów?

Ps. Wszelkie rady chłoń jak gąbka, podczas pracy będą zbawienne :smile:
Aby zacząć biegać, trzeba najpierw nauczyć się chodzić.

Awatar użytkownika
chiczi
Posty: 3046
Rejestracja: 2006-10-02, 16:12

Re: Diabeł tkwi w szczegółach... ;-)

Postautor: chiczi » 2007-07-30, 22:20

Jeżeli chodzi o reakcje uczniów na metody aktywizujące, to byłam trochę zaskoczona aktywnością gimnazjalistów :wink: ,zwłaszcza uczniów klas trzecich, bo była to już młodzież trochę "zmanieryzowana" :roll:

Na przykład na zajęciach, w trakcie których analizie poddawane były wypowiedzenia wielokrotnie złożone zaproponowałam następujące ćwiczenia:
1. Uczniowie zostali podzieleni na cztery grupy. Otrzymali kartki z poleceniem:
Z rozsypanki wyrazowej utwórz wypowiedzenie wielokrotnie złożone. Dokonaj jego analizy i sporządź wykres
Młodzież była mile zaskoczona, że musi sama zbudować zdanie, które następnie podda analizie. Poczuli się jak twórcy :wink:
2. Następne ćwiczenie również okazało się trafione:
Praca w tych samych grupach, uczniowie otrzymali polecenie:
Ułóż wypowiedzenia wielokrotnie złożone, odpowiadające podanym wykresom:
1
2
3
1-zdanie główne
2-zdanie podrzędne wobec pierwszego, dopełnieniowe
3-zdanie podrzędne wobec drugiego, przydawkowe

Jakież było ich zdziwienie, gdy okazało się, że muszą utworzyć konkretny typ zdania, pomyśleć, pokombinować :lol:
Zaproponowałam im następnie zadanie domowe:
Podane zdania nadrzędne uzupełnij wskazanymi typami zdań podrzędnych.

Wiadomo,
( zdanie podmiotowe)
( zdanie przydawkowe)


Powiedziano nam,
(zdanie dopełnieniowe)
(zdanie przydawkowe)


Spotkałem kolegę
(zdanie okolicznikowe czasu) (zdanie przydawkowe)


Jeżeli dobrze pamiętam, to na następnej lekcji z gramatyki gimnazjaliści przekrzykiwali się, kto poda swoje propozycje zdań :smile:

Tą lekcję, na której główną rolę odegrali uczniowie i podczas której nie widziałam min zmanieryzowanego i znudzonego państwa, traktuję jako swój mały, pierwszy sukces :oops:

Awatar użytkownika
renati23
Administrator
Posty: 3073
Rejestracja: 2007-06-08, 18:48
Przedmiot: Inne

Re: Diabeł tkwi w szczegółach... ;-)

Postautor: renati23 » 2007-07-31, 20:19

Lekcje rozpoczynam uśmiechem i słowem dzień dobry lub witam wszystkich. Przeprowadzam luźną rozmowę. Pytam uczniów jak im się spało, (jeżeli jest to pierwsza lekcja), czy spotkało ich coś dobrego. Przypominamy sobie wiadomości np. minionego dnia (ekonomiczne, polityczne itd.), zasłyszane w telewizji czy w radiu. Staram się zapytać np. jak minął weekend, wczorajszy dzień, ferie, itp. Następnie sprawdzam obecność, przeważnie wyczytuję same imiona. Później, jeżeli było sprawdzam pracę domową, robię to w różny sposób np. sprawdzam rozwiązanie w zeszycie, każę odczytać albo rozwiązać na tablicy. Później przypominamy sobie, co było na ostatnich zajęciach i pytam czy są jakieś pytania. Temat nowej lekcji przeważnie dyktuję albo zapisuję na tablicy.

Jak wygląda miłe pożegnanie? Dziękuję uczniom za udział w zajęciach, wyróżniam najbardziej aktywne osoby. Jeżeli jest to ostatnia godzin lekcyjna danej klasy i uczniowie w trakcie zajęć okazują zmęczenie szczególnie dziękuję im za uwagę, cierpliwość i koncentrację. Przed przerwą świąteczną składam uczniom życzenia. Dzielimy się informacjami jak każde z nas spędza święta, jak się do nich przygotowuje itd. Przed feriami czy wakacjami (na ostatnich zajęciach) życzę uczniom bezpiecznego i rozsądnego odpoczynku. Rozmawiamy o różnych formach spędzania wolnego czasu.

Czasami na powitanie lub pożegnanie opowiadam uczniom wcześniej przygotowany żart, anegdotę.

akinomka
Posty: 276
Rejestracja: 2006-04-13, 10:54

Re: Diabeł tkwi w szczegółach... ;-)

Postautor: akinomka » 2007-07-31, 23:53

Chiczi, to mi przypomina moją lekcję z praktyk! :mrgreen: Naprawdę przeprowadziłam ją w ten sam sposób i też miło ją wspominam :cool:

Renata, to piękne co piszesz o rozmowach z uczniami, ale zastanawiam się, czy wyrabiasz się czasowo? Bo wiesz, uczniowie czasami potrafią wykorzystać zainteresowanie nauczyciela i zagadać na dłużej :wink:
Aby zacząć biegać, trzeba najpierw nauczyć się chodzić.

Awatar użytkownika
renati23
Administrator
Posty: 3073
Rejestracja: 2007-06-08, 18:48
Przedmiot: Inne

Re: Diabeł tkwi w szczegółach... ;-)

Postautor: renati23 » 2007-08-01, 00:33

Tak wiem uczniowie potrafią przeciągać i muszę się bardzo pilnować. :roll: Ale w ramach tych działań uczniowie zdobywają klika umiejętności kluczowych:
1) skutecznego porozumiewania się w różnych sytuacjach, prezentacji własnego punktu widzenia i uwzględniania poglądów innych ludzi, poprawnego posługiwania się językiem ojczystym, przygotowywania do publicznych wystąpień,
2) poszukiwania, porządkowania i wykorzystywania informacji z różnych źródeł, efektywnego posługiwania się technologiami informacyjnymi i komunikacyjnymi,
3) rozwijania sprawności umysłowych oraz osobistych zainteresowań,
4) odnoszenia do praktyki zdobytej wiedzy oraz tworzenia potrzebnych doświadczeń i nawyków,
Uczę podstaw przedsiębiorczości, więc bardzo często staram się powiązać wiadomości z telewizji z tematem zajęć. Czasami staram się przytoczyć wyczytaną (wyszperaną w internecie) ciekawostkę. Wybieram jakiś cytat, który jest hasłem przewodnim prowadzonej lekcji. :lol:
Zdarzało mi się że przynosiłam na zajęcia znalezione w prasie twarze wyrażające emocje i prosiłam uczniów aby dopasowali swój nastrój do wybranego zdjęcia. Czasami prosiłam aby takie zdjęcia (wyrażające nastrój) przynosili uczniowie i stawiali przed sobą na ławce.
Przy temacie Praw konsumenta poprosiłam aby przyniesli reklamę prasową, która przyciągnęła ich uwagę i to zadanie domowe stanowiło wprowadzenie do realizowanego tematu :lol:

catchmeifyoucan
Posty: 182
Rejestracja: 2007-11-01, 19:25

Re: Diabeł tkwi w szczegółach... ;-)

Postautor: catchmeifyoucan » 2007-12-09, 16:40

miwues pisze:Ja zawsze na początku wymagam, żeby uczniowie wstali i się wyciszyli. Komuś tam wzrokiem każę zdjąć plecak z ławki, komuś tam wypluć gumę do kosza, jakiemuś gagatkowi powiem coś w stylu: Stań prosto, nie opieraj się o ławkę, zaczęła się lekcja, chcę widzieć w twoich oczach skupienie! Wyczekuję ciszy, w pewien sposób nawet celebruję ten moment, uważnie kilka sekund wodzę wzrokiem po twarzach uczniów, patrzę na nich z widoczną pewnością siebie. Dopiero po chwili mówię: Dzień dobry. Proszę usiąść. Zawracam uwagę, czy każdy mi odpowiada, bo nie toleruję postawy znudzenia, zblazowania, migania się, prześlizgiwania.


ufff jak dobrze, że nie jesteś moim nauczycielem (a właśnie - jakiego przedmiotu nauczasz?).... trochę dziwne podejście do sprawy, ale cóż taka oryginalność też jest potrzebna...
"Forgive your enemies but never forget their names" Kennedy

catchmeifyoucan
Posty: 182
Rejestracja: 2007-11-01, 19:25

Re: Diabeł tkwi w szczegółach... ;-)

Postautor: catchmeifyoucan » 2007-12-09, 19:16

miwues pisze:Skąd wiesz, jak nie widziałeś tego w praktyce?


uważam tak po tym, co napisałeś. Nie mam możliwości naocznego poznania tej praktyki - mogę ocenić jedynie po tym, co napisałeś. Tak samo jak użytkowników forum mogę oceniać tylko po tym, co piszą. Niestety albo i stety nigdy ich przecież nie spotkam.

miwues pisze:Ja wyznaję zasadę, że im więcej zobaczę w Tobie mądrości, tym większe moje do Ciebie zaufanie, a co za tym idzie, tym więcej masz u mnie swobody.


Czyli oczywiście praktykujesz tę zasadę na zajęciach.... Jednych traktujesz inaczej, drugich inaczej (wiem, że nauczyciel teoretycznie powinien wszystkich uczniów traktować tak samo, ale w rzeczywistości jest to niemożliwe)
"Forgive your enemies but never forget their names" Kennedy

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Diabeł tkwi w szczegółach... ;-)

Postautor: malgala » 2007-12-09, 19:34

catchmeifyoucan pisze:Jednych traktujesz inaczej, drugich inaczej (wiem, że nauczyciel teoretycznie powinien wszystkich uczniów traktować tak samo, ale w rzeczywistości jest to niemożliwe)

Nie tak samo tylko sprawiedliwie. A to wcale nie oznacza równego traktowania.
miwues pisze:Ja wyznaję zasadę, że im więcej zobaczę w Tobie mądrości, tym większe moje do Ciebie zaufanie, a co za tym idzie, tym więcej masz u mnie swobody.

A to wcale nie oznacza nierównego traktowania uczniów. Przecież na pewne przywileje trzeba sobie zasłużyć. Nie należą się nikomu odgórnie tylko z tej racji, że jest uczniem.

azis
Posty: 8
Rejestracja: 2007-12-07, 21:08

Re: Diabeł tkwi w szczegółach... ;-)

Postautor: azis » 2007-12-18, 14:35

Nie wiem, czy to się komuś przyda, gdyż pracuję w szkole specjalnej, a specyfika tego typu pracy jest inna niż w szkole masowej. Miałam zajęcia z uczniami z matematyki (3 klasa gimnazjum). Ile uczniów tyle poziomów tzn. jeden nie potrafi dodawać powyżej 50, inny potrafi, ale nie rozumie zadań z treścią, po prostu ręce opadały. Dodatkowo każdy z uczniów chciał się popisać przed resztą klasy, więc bywały wyzwiska wobec tych co nie potrafią dodawać i przepychanki oraz szturchańce wobec tych co cokolwiek potrafią.
Zaproponowałam im zabawę w bank: każdy miał swoją funkcję: bankier, mechanik samochodowy, lakiernik, sportowiec, itp. Każdy wg życzeń. Musieli do banku wpłacać swoją wypłatę, robić listę zakupów, podliczyć i sprawdzić ile muszą podjąć pieniędzy z banku, aż doszliśmy do procentów od prostych sum np. 100zł. Oczywiście cała oprawa też była tj. okienko kasowe zrobione z tektury, bankomat i papierowe pieniądze.
Na początku ustaliliśmy, że największa wypłata to będzie 300zł, a w kwietniu doszliśmy do 1500zł. Każda lekcja to była zabawa. Może źle robiłam, ale kiedy zetknęłam się z moimi uczniami nienawidzili matematyki, wagarowali, po wprowadzeniu tego typu zajęć wagary się skończyły.
Ocenianie to osobny temat...


Wróć do „Metody dydaktyczne, scenariusze, konspekty, materiały”