Musiałam stworzyc książkę dla dziecka, które nie czyta, nie pisze - zreszta, już tu o tym chłopcu pisałam
Na razie mam napisaną pierwszą część, planuję 2 kolejne. Są to właściwie karty pracy, wprowadzające litery, ale przy załozeniu, że dziecko nie zna kompletnie liter. Tzn. zaczynam od A, i są cwiczenia tylko w zakresie tej litery/głoski - nie ma tu zadnego tekstu typu "Ala ma kota, to kot, to mama". Obrazki dopasowane są pod katem tego, co chłopiec lubi. Dużo ćwiczeń do głoskowania.
Wcześniej robiłam książkę z ćwiczeniami do szkoły specjalnej, dla klas 1-3, dzieci upośledone lekko i umiarkowanie. Teraz z tego korzysaja wszystkie niemalze kolezanki w obecnej skzole, jest tam mnóstwo ćwiczeń z zakresu terapii pedagogicznej.
Lubię taką dłubaninkę ksiażkowo-cwiczeniową. Napracowałam się przy tym, więc dlaczego by nie spróbować tego puscic dalej?
Jak czasem widzę książki, które są dopuszczone do pracy z dziećmi przedszkolno-wczesnoszkolnymi, pełne koszmarnych błędów merytorycznych i dydaktycznych to wyc mi się chce
Dzisiaj właśnie po raz kolejny natrafiłam na takie paskudztwo. A tu mam pewność, że błędów dydaktycznych nie ma.