malgala pisze:Niestety, matematycznie to już nie jest ta sama skala procentowa.
Nie dostosowujesz tu sprawdzianu do stałej skali.
Odwrotnie - skalę procentową dostosowujesz do trudności sprawdzianu.
nie wiem co rozumiesz Malgalo przez termin "matematycznie".
ja rozumiem to tak:
Jeśli wyrażę liczbą (naturalną
) ilość błędów, to mogę przyjąć, że dzielę je przez ogólna liczbę słów.
Wtedy, łatwo mi ustalić, że przy 20% błędów daję 4+.
W innym przypadku (chcę zaostrzyć wymagania, bo test nieco łatwiejszy), dzielę to przez dwa i tę sama ocenę otrzymuję przy max 10% błędów.
W czym problem?
Inny przykład.
Transofrmacvje językowe.
Wiem, że z zasady daję dost za 60%.
każdy błąd obniża ocenę za jeden przykład o 0,25 punktu.
W każdym przykładzie mam dwa błędy, a więc połowę możliwych punktów do zdobycia, czyli wynik ogólny to 50%. Daję powiedzmy 3-.
W innym, ponieważ znacznie trudniejszy to test, taki sam błąd - powiedzmy, że ortograf - tym razem jest mniejszym grzechem, więc obniża punkty o 0,10 punktu i w wtedy przy dwóch takich samych błędach mam 0,80 punktu.
Jesli taki poziom utrzymuje w każdym przykładzie, to uzyskuje 80% wyniku, czyli przykładowo db.
W czym problem?
W ten sposób można bez problemu ustalić współną skalę we wszystkich przedmiotach. POtrzeba jedynie niewielkiego wysiłku nauczycieli.
SKORO JEST TO MOŻLIWE W EGZAMINACH, NP. NA MATURZE, GDZIE BEZ WZGLĘDU NA TO, CZY JEST TO JĘZ. POLSKI, MATEMATYKA, CZY JĘZYK OBCY PRÓG ZDAWALNOŚCI JEST NA TYM SAMYM POZIOMIE.
JEŚLI W REKRUTACJI UCZELNIE BEZ PROBLEMU MOGĄ STOSOWAĆ IDENTYCZNĄ SKALĘ OCEN, TO W CZYM PROBLEM NA POZIOMIE SZKOŁY?