Rodzice

o tym jakie są, jak sobie z nimi radzić, jak wychowywać bez porażek

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: Rodzice

Postautor: Cytryn » 2007-11-09, 13:04

Ja uczę w szkole wiejskiej, tereny popeegerowskie. I rodzice, z któymi mam do czynienia mają bardzo roszczeniową postawę. Mam im załatwić ksiązki( jeśli chce, żeby dzieci przeczytały lektury), za darmo kserować testy, poświęcać dziecku czas indywidualnie po lekcjach, a niektórzy to nawet żadają, żeby dzieciom w zeszytach wpisywała, co zadane do domu...Bo dziecko "niewyraźnie pisze" i jak "ja mam kontrolować pracę domową"! :roll:

Niewiele da się zrobić, bo wielu tych rodziców jest objęta opieką społeczną, mają niewielkie ( albo żadne( wyksztalcenie, są niezaradni życiowo i w zasadzie zachowują się trochę jak dzieci.
Uczniowie są podobni do rodziców. Cechuje ich "niewdzięczność, egocentryzm, brak zaradności , mała ambicja...Są chlubne wyjątki, ale jest ich mało.

Czasem jestem tak zmęczona, czuję się jak wielbląd, któremu za dużo na garb nałożono. A wymagania rosną...

Staram się być cierpliwa, kiedy wysłuchuję kolejnych zarzutów typu: a w szkole w mieście
( miasto jest blisko tej wsi) to nauczyciele dobrze uczą, bo dziecko mojej znajmomej to ma same piątki, a tu źle, bo mój synek taki zdolny- a takie słabe iceny ma...Wszystko wian nauczycieli!
Albo wyssanych z palca oskarżeń : bo tu nauczcyiele to nic nie robią na lekcjach, darmozjady, co tylko wakacje by chcieli mieć...( te ferie i wakacje to strasznie im kolcem w boku siedzą :twisted: ).
Są też tacy, którzy dają mi złote rady , jak powinnam uczyć, co mówić, przy czym naprawdę nie mają pojęcia, o czym mówią i jak wygląda szkolna rzeczywistość.



Jeszcze nie "wypadłam z roli" osoby kulturalnej, ale czuję, że lada moment i...wybuchnę...

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Rodzice

Postautor: malgala » 2007-11-09, 13:48

Cytryn pisze:Jeszcze nie "wypadłam z roli" osoby kulturalnej, ale czuję, że lada moment i...wybuchnę...

Może jednak nie będzie tak źle. Ja już tyle lat w podobnym środowisku wytrzymuję i znam to wszystko doskonale. Faktycznie, czasami jest ciężko (a właściwie to częściej niż czasami).

malgosi35
Posty: 126
Rejestracja: 2007-05-23, 17:51

Re: Rodzice

Postautor: malgosi35 » 2007-11-26, 01:23

Kochani nauczyciele - (to do mnie też)
Tu chyba trzeba zmienić trochę nastawienie obydwu stron. My nie walczymy ze sobą my mamy współpracować.
Ja mam gagatka - 12 lat. Oj ciężko z nim było i jest. Jestem matką, kocham go ze wszystkimi wadami i chcę dla niego jak najlepiej.
Przeżyłam już to że nie zapisywał prac domowych: można było prosić, mówić, i nic z tego. Wstyd codziennie dzwonić do innych rodziców. I w tym miejscu rozumiem mamę która prosiła o zapisywanie pracy domowej, czy też o przypilnowanie. Ja wiem że dzieci jest dużo, że trudno wszystkie przypilnować, ale proszę nie złościć się na mamę która chece jakoś zaradzić problemowi.

Kiedyś napisałam dłuższe wyjaśnienie do uwagi w zeszycie syna. Powinnam iść i wyjaśnić ustnie ale nie mogłam. Ojjjj. Zostało to potraktowane jako atak a nie takie były intencje.
Spokojna, rozmowa wszystko wyjaśniła. Nauczycielka powiedziała , że gdy czyta to teraz z innym nastawieniem to faktycznie inaczej to odbiera. I tak sobie teraz piszemy listy ku udręce ale dla dobra mojego syna.

I jeszcze jadna sprawa. Kochani w rozmowie z rodzicami dawkujcie krytykę i od czasu do czasu pochwalcie. Mój starszy syn miał niedosłuch i z tego powodu czasem był nadpobudliwy. Podkreślam- czasem . W klasie 1-3 wychowawczynią była znajoma po fachu i miała dziką przyjemność w wymienianiu na wywiadówkach wszystkich ,,osiągnięć'' mojego dziecka. W końcu ktoś z rodziców nie wytrzymał i zwrócił uwagę, że są w klasie i inne dzieci do krytykowania i nie w końcu zostawi tą biędną matkę w spokoju (to o mnie). Nie dziwcie się więc, że czasami mamy żal i pretensje.
My wiemy ile dziecko wkłada czasu i wysiłku w naukę i odrabianie lekcji, z drugiej strony Wy widzicie jakie są tego efekty. Nie zawsze da się postawić znak równości i to frustruje i nas (rodziców) i Was. Nasze dzieci są głodne sukcesów, nawet tych najmniejszych. A najbardzie głodne śa te najsłabsze pod wzgledem nauki. Czasem dobrym słowem można zdziałać więcej niż wieczną krytyką.
Małgorzata

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Rodzice

Postautor: malgala » 2007-11-26, 13:41

Małgosiu, bardzo ładnie to ujęłaś. Chciałabym mieć takich rodziców swoich uczniów. Rzeczywistość w wielu środowiskach bardzo od tego odbiega. Czasami mam wrażenie, że tylko nauczyciel jest osobą, której zależy na sukcesach ucznia. Mam rodziców (na szczęście nie wszystkich), którym jest wszystko jedno czy dziecko zbiera uwagi krytyczne, czy pochwały. Cały rok 0 zainteresowania a pod koniec roku szkolnego pretensje do nauczycieli.
Na zebraniach nigdy nie krytykuję nikogo imiennie, w rozmowach indywidualnych zwracam również uwagę na mocne strony dziecka. O współpracy z rodzicami jednak w mojej obecnej klasie trudno mówić. A mam ich już trzeci rok. Nigdy wcześniej nie miałam aż tak trudnych pod tym względem rodziców.
Za to dzieciaczki są świetne. Udało mi się już w klasie czwartej stworzyć bardzo zgrany zespół. Chociaż początkowo była jakaś niezdrowa rywalizacja. Teraz sukces jednej osoby jest powodem do radości dla całej klasy a niepowodzenia pojedynczych uczniów mobilizują wszystkich do poszukiwania rozwiązań danego problemu. Szkoda, że rodzice chociaż częściowo nie są podobni pod tym względem do swoich dzieci.

Awatar użytkownika
wrotkap
Posty: 131
Rejestracja: 2007-10-20, 00:34

Re: Rodzice

Postautor: wrotkap » 2007-11-26, 13:46

malgala pisze:Czasami mam wrażenie, że tylko nauczyciel jest osobą, której zależy na sukcesach ucznia

Witaj w klubie :(
Żyj tak, abyś nie musiał się czerwienić, zwłaszcza przez samym sobą.

Awatar użytkownika
dushka
Posty: 3902
Rejestracja: 2006-08-03, 19:39

Re: Rodzice

Postautor: dushka » 2007-11-26, 16:09

Dzisiaj poszłam na skargę do dyrektorki - i na dziecko, i na jego rodzica.

W skrócie - dziecko przyszło do szkoły z ogromnymi zaniedbaniami ( w wieku 7 lat rysowało głowonogi, kompletnie nie znało liter, cyfr etc.). Aktualnie młody wyrównał się, ale: jest klasa 4, on nie robi w domu nic. NIC! Zapowiadana klasówka - młody przychodzi w dany dzień, i wielkie zdziwienie. Praca domowa? A co to w ogóle jest? Nauczyć się w domu? A to trzeba??? I tak dalej...

Kilka dni temu matka do mnie zadzwoniła z wyzwiskami na pewną nauczycielkę, że to ta pani się uwzięła na młodego i stawia mu najgorsze oceny. Mam tą przewagę, że jestem na każdej lekcji i widzę, co się dzieje - wszystkie dzieci wiedzą, co trzeba zrobić, on nie. Wyłącznie dlatego, że nie uważa, rozmawia, wygłupia się. Przy tym - fajny dzieciak, nie jest jakimś łobuzem, tylko - nikt go nie nauczył w domu, że w szkole trzeba pracować.

I dzisiaj znów dostał 1, kobieta na lekcji sprawdza pracę domową - nie ma. Zbliża sie koniec semestru, on ma koszmarne oceny, więc kobieta chce go spytać - niech złapie coś lepszego. I chała - ja nie umiem.

Poszłam powiedzieć dyrektorce, że mamusia może dzwonić albo z awanturą wpaść (mamusia z tych roszczeniowych leniwych).

Gdyby to było dziecko z problemami albo nie nadążające - pomogłabym. I tak różne dziwne rzeczy robię dla integracyjnej grupy, jedno mniej czy więcej nie robi różnicy. Ale on jest całkowicie zdrowym dzieckiem. Niech matka wreszcie się nim zajmie.

Awatar użytkownika
Ell82
Posty: 28
Rejestracja: 2007-12-01, 18:46

Roszczeniowi rodzice

Postautor: Ell82 » 2007-12-07, 20:56

W mojej klasie IV-tej, którą przejęłam od września już od 2 klasy SP miały miejsce incydentalne zajścia związane z jednym uczniem (popychanki, słowna agresja)- chłopak nie zgłaszał niczego nauczycielom, nauczył się, że spowiadając się tylko rodzicom osiągnie znacznie więcej i to zadośćuczyni jego cierpieniom, przy czym należy zaznaczyć, że nie jest osobą świętą i często sam prowokował do bójek. Naturalnie rodzice nie przyjmują do wiadomości, że dziecko też czasami zachowuje się nieodpowiednio - godzinami potrafią snuć wywody, że to cała klasa kłamie. Dzieci są już trochę zmęczone tą sytuacją, większość z nich odwróciła się od chłopca - boją się, że jego rodzice będą ich zaczepiać po lekcjach, gdy zrobią coś niewłaściwego. Sprawa jest poważna, pracuję nad poprawą relacji w klasie, często zasięgam rady starszych koleżanek i szkolnego pedagoga, ale to wciąż za mało....

Czasami mam wrażenie, że gdybym nawet całą swoją uwagę przeniosła na to jedyne w swoim rodzaju dziecko to i tak nie zaspokoiłabym oczekiwań rodziców! Wieczne pretensje uwagi, obarczanie winą za wszystko i straszenie wszelakiego rodzaju instytucjami i pismami. Zastanawia się czasami z czego wynika ta ich zaborczość: z jakichś kompleksów wyniesionych ze szkoły? z poczucia wyższości? z nadopiekuńczości?

Mam wrażenie, że tacy ludzie są do tego stopnia zaślepieni swoimi roszczeniami, że zapominają w tym wszystkim o najważniejszej sprawie: dobru dziecka i nawet nie zdają sobie sprawy jak wielką krzywdę mu wyrządzają. Chłopiec ma 10 lat i wciąż nie potrafi nawiązać trwałych społecznych więzi - moim zdaniem to straszne!

Jestem świeżo upieczonym nauczycielem, ale może ktoś z was ma jakieś doświadczenia w tej materii i mógłby się nimi podzielić?!

Awatar użytkownika
wrotkap
Posty: 131
Rejestracja: 2007-10-20, 00:34

Re: Rodzice

Postautor: wrotkap » 2007-12-07, 21:25

Ja byłem w podobnej sytuacji (z tą różnicą, że była to klasa 5 SP). Zachowanie rodziców pewnej uczennicy było dokładnie takie samo. Uczennica ta sama wymyślała powody do kłótni w klasie, wywiązał się już nawet konflikt między rodzicami. Zrobiłem wtedy wspólne zebranie uczniów i rodziców i widząc, że nie nawiązuje się nić porozumienia postanowiłem "oddzielić" przeszłość grubą kreską. Nie wracaliśmy po zebraniu do tego co było przed nim, zapomnieliśmy o wszystkim. Na początku było trudno, ale powoli został konflikt zażegnany. Organizowałem dla klasy dużo wyjść, ale nie do kina czy na basen. Najczęściej były to klasowe ogniska (raz na 2 tygodnie), wyjście na spacer (na ostatniej lekcji, bo była to godzina wychowawcza) i jakoś się udało.

[ Dodano: 7 Grudzień 2007, 21:28 ]
I jeszcze jedno. Powiedziałem rodzicom, że jak zauważę, że rozmawiają z innymi dziećmi z klasy, mają do nich pretensje, itp. będę zmuszony zawiadomić policję, bo nękają inne dzieci. Każda uwaga do innych uczniów musiała przejść przeze mnie. Ja konflikty starałem się wtedy rozwiązać w klasie, bez angażowania rodziców, bo wiadomo, że dzieci w większości przypadków wyolbrzymiają krzywdę, jaka mu się dzieje.
Żyj tak, abyś nie musiał się czerwienić, zwłaszcza przez samym sobą.

Awatar użytkownika
Ell82
Posty: 28
Rejestracja: 2007-12-01, 18:46

Re: Rodzice

Postautor: Ell82 » 2007-12-08, 10:17

wrotkap pisze:Ja konflikty starałem się wtedy rozwiązać w klasie, bez angażowania rodziców


W sumie dla mnie to byłaby wymarzona sytuacja, gdybym pierwsza dowiadywała się o wszelkich incydentach, ale tak jak powiedziałam chłopak ze skargami biegnie tylko do rodziców. Kiedyś po długiej rozmowie, w której tłumaczyłam mu, że zawsze może liczyć na nauczycieli zapytałam go gdzie zwróciłby się o pomoc w przypadku, gdyby coś złego spotkałoby go w szkole - odpowiedział, że do rodziców. Ręce opadają... A jak wiadomo rodzice z trzykrotnie wyolbrzymionym problemem znów zareagują przesadnie.

Też jestem zwolenniczką rozwiązywania problemów w klasie i nie mieszania do tego rodziców. Z własnego szkolnego doświadczenia pamiętam, że mamy moich dwóch kolegów pokłóciły się na kilka długich lat podczas gdy relacje między ich synami wróciły do normy po kilku dniach. Jestem wdzięczna swoim rodzicom, że nigdy nie mieszali się w moje konflikty z rówieśnikami i pozwalali mi się uczyć na błędach.

miwues pisze:Z takimi rodzicami trzeba profesjonalnie i stanowczo.

Jeszcze nie nauczyłam się takiej postawy, ale z pewnością powoli zacznę ją wdrażać w życie!

Awatar użytkownika
daughter
Posty: 280
Rejestracja: 2007-08-26, 15:04

Re: Rodzice

Postautor: daughter » 2007-12-11, 19:14

Czasem mam wrażenie, że rodzice w ogóle nie myślą... Dziecka nie ma od miesiąca w szkole. Rodzice ani się nie pofatygowali na zebranie, ani na żadną rozmowę do mnie w związku z tym, że nie było ich na zebraniu. Kiedy jeden z uczniów poszedł zanieść mu czekoladę na mikołajki, to dowiedział się, że ten uczeń nie będzie już chodził do szkoły, bo wyjeżdża 14 grudnia!. Czyli za 2 dni. Ludzie....ręce mi opadły... Wydaje mi się, że rodzice powinni przyjść i powiedzieć co się dzieje, że wyjeżdżają i chcą wypisać dzieciaka, a nie.... Po prostu krew mnie zalewa. Zero myślenia, a jakby się coś stało, to pierwszą instytucją do obwiniania byłaby szkoła. Zawsze nauczyciele winni... Rodzice mogliby też czasem używać mózgów...

Awatar użytkownika
dushka
Posty: 3902
Rejestracja: 2006-08-03, 19:39

Re: Rodzice

Postautor: dushka » 2007-12-11, 19:30

Mama jedna do mnie dzisiaj dzwoni, ze 2 raz ktoś ukradł dziecku tenisówki, i pyta, czy szkoła jej za to zapłaci...

Awatar użytkownika
dushka
Posty: 3902
Rejestracja: 2006-08-03, 19:39

Re: Rodzice

Postautor: dushka » 2007-12-11, 20:42

Dziecko twierdzi, że ukradziono - wiem to tylko od matki, chłopiec nic mi nie zgłosił. poza tym: równie dobrze mógł ktoś ukraść, jak uczeń mógł gdzieś to zostawić.

mamcia
Posty: 1
Rejestracja: 2007-12-12, 12:59

Re: Rodzice

Postautor: mamcia » 2007-12-12, 13:10

Witam wszystkich Użytkowników,jestem tu nowa i chociaż to mój pierwszy post, czytam Was od jakiegoś czasu. Malgala napisała,ze nie krytykuje żadnego ucznia imiennie na zebraniu.

malgala pisze:Na zebraniach nigdy nie krytykuję nikogo imiennie,


Bardzo to chwalebne z punktu widzenia etyki zawodu zauczyciela. Ja niestety jako rodzic,uczestniczący we wszystkich jak dotąd zebraniach (dziecko w 2kl szkoły podst.) mam zgoła inne doświadczenie: Pani Wychowaczyni na każdym zebraniu imiennie wskazuje uczniów, którzy albo osiągają gorsze wyniki w nauce albo ich zachowanie oceniane jest Panią negatywnie. Moim zdaniem taka "praktyka" cechuje się ewidentnym brakiem taktu pedagogicznego. Imienne uwagi powinny byc omawiane indywidualnie z rodzicem dziecka, do którego nauczyciel ma zastrzeżenia i uwagi. Interesuje mnie Wasza opinia na ten temat.

Pozdrawiam ciepło

koma
Posty: 2551
Rejestracja: 2007-11-17, 00:26

Re: Rodzice

Postautor: koma » 2007-12-12, 13:59

Mamciu....Co tu wyrażać opinie? Sprawa jest oczywista: nauczycielowi nie wolno wyrażać opinii o uczniu na zebraniu, może to robić tylko w rozmowie indywidualnej. Jeżeli jakaś nauczycielka to robi, należałoby może porozmawiać z nia na ten temat - że sobie tego nie życzycie, ze nie wypada, że jest niezgodne z prawem,...

catchmeifyoucan
Posty: 182
Rejestracja: 2007-11-01, 19:25

Re: Rodzice

Postautor: catchmeifyoucan » 2007-12-12, 15:20

a czemu jest niezgodne z prawem?
"Forgive your enemies but never forget their names" Kennedy


Wróć do „Problemy dydaktyczno-wychowawcze”