Witam, można powiedzieć, że ponownie
Dziś miałem lekcje z bardzo trudną klasą (obniżone wymagania na poszczególne oceny etc.) i miała miejsce sytuacja nieprzyjemna dla mnie. W skrócie wyglądało to tak:
Jedna z uczennic powiedziała, że inna rzuciła w nią czymś... okazało się, że było to plastykowy kawałek od długopisu (ten który się zakręca). Jak go zobaczyłem na podłodze, podniosłem, powiedziałem, żeby tego nie robiły i wyrzuciłem do kosza; w tym momencie uczennica powiedziała "Co za kut..".
Zareagowałem - zacząłem krzyczeć na uczennice i powiedziałem, że jej to nie przejdzie a dyrekcja postanowi dalej co z tym fantem zrobić, bo nie dam się tak traktować.
Informacja poszła do dyrekcji, uczennica została wezwana do pani dyrektor.
Jutro rodzice mają się zgłosić na rozmowę w obecności wychowawczyni (chciała przeprowadzić tą rozmowę w piątek, ale się nie zgodziłem), mojej i dyrekcji (być może będzie pani psycholog i pani pedagog).
Byłem przygotowany na taką sytuację i miałem powiedzieć pani dyrektor, że jeżeli taka sytuacja się drugi raz zdarzy to sam zgłoszę to na policję bez względu na konsekwencje służbowe.
Zanim do tej rozmowy doszło - pani dyrektor poprosiła mnie na słowo i powiedziała: "Proszę pana, jeżeli mogę coś doradzić to proszę to zgłosić na policję, bo to nie pierwsza sytuacja z tą uczennicą, a każdy nauczyciel boi się działać w tej sprawie". Powiedziałem dyrekcji, że właśnie mam podobnie zdanie - pani dyrektor zapewniła mnie, że będzie mnie wspierać i podpiszę się pod każdym pismem, a jutro możemy zakomunikować rodzicom, że sprawa będzie zgłoszona na policji.
Jako początkujący nauczyciel - proszę o radę: czy faktycznie iść w tym kierunku skoro wcześniej każdy się bał podjąć taką decyzję? W sumie optuję za takim rozwiązaniem, ale może gra nie jest warta świeczki... zważając na fakt, że nikt się na to nie zdecydował?
W razie czego będę się powoływał na artykuł 226 kodeksu karnego. Uczennica jest na tyle bezczelna, że powiedziała mi gdy wychodziłem z toalety (jest tam damska i dla nauczyciel), że "jest to damska", odpowiedziałem że ja o tym decyduję gdzie chodzę, a poza tym niech sobie przeczyta na drzwiach "toaleta dla nauczycieli".
Oczywiście nie muszę wspominać, że nawet nie przeprosiła za swoje zachowanie. To mnie tym bardziej skłania do zgłoszenia tego faktu na komisariacie.
A tak przy okazji, jeżeli zgłoszę to na policji i będzie rozprawa w sądzie to czy przysługuje mi adwokat?