Współczuję klasy. U nas w szkole też takie są. Składają się w większości z uczniów sprawiających problemy. Ja bym tutaj nie winiła Ciebie i rozumiem Twoją bezradność. Uczniowie są świetnie wyedukowani co do swoich praw, ale zapominają, że my też je mamy. Jeżeli nie masz wsparcia w wychowawcy i dyrekcji to sprawa jest ciężka. Powinniście tworzyć wspólny front i wtedy nie ma miejsca na dyskusje, a uczniowie zawsze ponoszą konsekwencje.
Z trudnymi uczniami zawsze staram się nawiązać bliski kontakt. Rozmawiam, pamiętam, by się przywitać na przerwie, pytam co słychać itp. Im naprawde brakuje osób dorosłych, które są miłe i troskliwe. Natomiast, niezależnie od sympatii, zawsze wymagam porządnego zachowania: mówienia "dzień dobry", niepodnoszenia głosu, nieużywania wulgaryzmów itp. Już się do tego przyzwyczaili.
Co do kontaktów z rodzicami: może pogadaj ze szkolnym pedagogiem lub psychologiem? Niech wezwie rodziców i z nimi porozmawia. To robi większe wrażenie na niektórych. Może nie zaczną lepiej dbać o dzieci, ale dla Twojego autorytetu bedzie istotne, że masz z rodzicami kontakt, że oni okazują Ci szacunek, że zareagowali na Twoją interwencję.
Pozdrawiam