Dyscyplina na lekcji

o tym jakie są, jak sobie z nimi radzić, jak wychowywać bez porażek

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

wiki12345
Posty: 2
Rejestracja: 2016-05-19, 20:36
Kto: nauczyciel
Lokalizacja: lubuskie

Re: Dyscyplina na lekcji

Postautor: wiki12345 » 2016-05-20, 19:23

linczerka pisze:Myślę, że tu może być przyczyna. Dodatkowa atrakcja.
Spróbuj jak najmniej mówić do nich, za to ich emocje i zachowania skieruj na aktywność.


Nie bardzo rozumiem w jaki sposób miałabym to zrobić. Próbowałam już różnych rzeczy aby ich zainteresować, ale niestety kilku chłopców zawsze rozwala wszystko. Jak są jakieś luźniejsze lekcje to ich nawet nie interesuje bajka, którą im samym pozwoliłam wybrać. Wybierali właśnie ci rozrabiający i oglądali wszyscy tylko nie oni. Więc może jakieś konkretne propozycje jakie zadania zajmą ich na tyle, że nie będą myśleć o rozrabianiu.

Awatar użytkownika
linczerka
Posty: 4541
Rejestracja: 2011-11-04, 19:49
Kto: nauczyciel
Lokalizacja: Polska

Re: Dyscyplina na lekcji

Postautor: linczerka » 2016-05-20, 19:59

I sama podałaś rozwiązanie. Przed czytaniem bajki rozdziel role do np. dramy. Wykorzystaj rozrabiaków. Nie musisz czytać całości. Niechaj sami w formie teatrzyku "dopiszą" ciąg dalszy. A później zweryfikują z oryginałem.
Niech jak najwięcej stawiają hipotez, które będą weryfikowane.
Pufy, którymi rzucają wykorzystaj. Rzucajcie w kręgu. Kto złapie czy tam nie złapie niech dodaje czy odejmuje. Porzucajcie razem.
Wykorzystaj to, co robią. Może im spowszednieje.
Trzeba umieć iść słoneczną stroną życia

Józia
Posty: 9
Rejestracja: 2010-05-09, 10:23
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: mazowieckie

Re: Dyscyplina na lekcji

Postautor: Józia » 2016-05-22, 16:27

Po pierwsze, nauczyciel ma umieć sam sobie poradzić z dyscypliną na lekcji, a nie wyręczać kimkolwiek, dyrektorem, wychowawcą, czy pedagogiem, a nawet rodzicem.

................. E....., naprawdę? Nieco mnie zatkało. W mojej szkole wspomagamy się nawzajem - dyrekcja wspomaga nas również, jeśli tego potrzebuję, a mam 20 letni staż pracy. Dzięki temu dzieci widzą, że mówimy "jednym głosem". Dzięki temu nie boję się mówić o swoich kłopotach z konkretnymi dziećmi, staramy się razem przezwyciężyć problemy. Wreszcie, dzięki temu nie boję się, że skończę "z koszem na głowie".
Naprawdę macie tak kiepsko w szkole, że prośba o pomoc to "wyręczanie się"?
Pozdrawiam
Józia


Wróć do „Problemy dydaktyczno-wychowawcze”