Witam.
Jestem świeżo po studiach i od 16 września mam "przyjemność" bycia asystentem nauczyciela w jednej z klas 4. Pod swoją opiekę dostałam ucznia sprawiającego poważne problemy wychowawcze (z opinii PPP - zagrożenie niedostosowaniem społecznym, hiperkinetyczne zaburzenia zachowania, objęty opieką psychiatry, leczony farmakologicznie). Ponad to, chłopiec wywodzi się z rozbitej rodziny, z posiadanych przeze mnie informacji wynika, iż relacje między domownikami są bardzo napięte (dzieci pod opieką matki). Matka na spotkaniu w szkole przyznała się, iż jest niewydolna wychowawczo, z synem nie potrafi sobie poradzić. Chłopiec nie ma szacunku do kobiet, co akcentuje przy każdej nadarzającej się okazji.
Uczeń miał gorsze i lepsze dni, jednakże ostatnio daje się wszystkim w kość. Na lekcjach bluzga, pyskuje, nie stosuje się do poleceń moich ani nauczycieli. Lekcje wyglądają jak jedna wielka walka. Chłopiec jest jak w transie. Nie pomogły spotkania z pedagogami, dyrekcją szkoły. Podczas mojej rozmowy z pedagogiem szkolnym, który w klasie 3 prowadził z nim zajęcia, otrzymałam na zaistniałą sytuację jedynie informację, że ma on bardzo ciężką sytuację w domu i bardzo ją przeżywa. Wszystko rozumiem, jednakże lekcje jakoś muszą się odbywać, a ja załamuje ręce. Nie pomogły spokojne rozmowy, wyprowadzanie z klasy. Załamuje ręce, jak pomyślę sobie, że muszę znów tak iść to płakać mi się chce z bezradności, a ponad to boję się, iż stracę posadę, pomimo starań..Bardzo proszę o jakiekolwiek rady, wszystkie w mojej sytuacji są na wagę złota..Pozdrawiam.