Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe
dushka pisze:Odwracasz kota ogonem.
koma pisze:Afrodite...wybacz, ale tak jest: po prostu sobie nie radzicie!! Ja rozumiem kłopoty wychowawcze w gimnazjum, gdzie zachowania problemowe są naprawde poważne, wchodzą kradzieże, chamstwo itd. Ale nie umiec sobie poradzić z uczniem z p[odstawówki to juz bezradność!
Jolly Roger pisze:Ja ci nie powiem jak zgnębić łobuza.
Jolly Roger pisze:Rozmowa na lekcji = sprzątanie ubikacji
Niewykonywanie poleceń = izolatka
Bójka = pręgierz
Niewykonywanie poleceń = próba poszukania metody, która by ucznia jednak zmusiła do wykonania polecenia - z tym zwróciłam się na forum bo tu pojawił się u mnie problem
Jolly Roger pisze:Amen
miwues pisze:Jolly Roger pisze:zgadzam do momentu gdy mówisz o wychowaniu własnych dzieci
Cudzym dzieckiem powinieneś opiekować się jak własnym, w obu przypadkach powinieneś wykonywać pieczę wzorowaną na opiece modelowego dobrego rodzica. To jest zasada i prawna, i moralna.
miwues pisze:Jolly Roger pisze:To co mogę przyjąć na poziomie ogółu jest dla mnie nie do przyjęcia na poziomie szczegółu.
Na poziomie szczegółu mamy do czynienia z kwestią wychowawczą rozwiązaną wręcz modelowo(!) przez Afroditte. I ściśle w tym kontekście snułem rozważania w wypowiedzi z 14:52. Z czym się konkretnie w tym poście nie zgadzasz? Co Twoim zdaniem nie ma zastosowania w wychowaniu ucznia? Dlaczego?
miwues pisze:Otóż zadziwiająco często przyczyna tkwi tuż pod powierzchnią: uczeń sprawdza siłę i odwagę swojego wychowawcy, sprawdza, kto tu rządzi.
Jolly Roger pisze:W tej chwili mamy taką sytuację. Afroditte boli kolano. Zrobiła okład. Ból uśmierzyła, ale kolana nie wyleczyła. Pyta co ja bym zrobił. Poszedł do ortopedy,a on zrobi USG i zaordynuje leczenie.
Jolly Roger pisze:Następnego dnia nauczycielka sprawdzała zadanie domowe.
Afroditte pisze:Klasyczne przerzucanie odpowiedzialności na innych. Mnie ciekawi tylko jak Jolly Roger funkcjonuje jako wychowawca, chociażby na swojej lekcji. Od udzielenia odpowiedzi na to pytanie skutecznie się wymiguje.
miwues pisze:Otóż zadziwiająco często przyczyna tkwi tuż pod powierzchnią: uczeń sprawdza siłę i odwagę swojego wychowawcy, sprawdza, kto tu rządzi.
Ty też nie rozmawiałeś, ale jesteś przekonany o swej nieomylności gdy zalecasz sposób postępowania. Dziwne. Nie znając mnie ustawiasz w narożniku (doucz się), a nie dostrzegasz, że sposób leczenia zaproponowany przez Afroditte jest nieskuteczny. Uczeń tuż po odbyciu kary znowu wdał sie w bójkę.miwues pisze:Nie rozmawiałeś z tym uczniem i nie znasz przyczyn jego zachowania. Tworzysz nieprzydatne na użytek tego dyskursu teorie.
miwues pisze:Jolly Roger pisze:Uczeń powinien rozumieć swój błąd w momencie gdy upominany jest przez nauczyciela. rzadziej potrzeba interwencji osób trzecich. Gdy jednak to zawodzi widocznie jest coś nie tak. Przyczyna tkwi głębiej niż tylko jednorazowa niesubordynacja.
Otóż zadziwiająco często przyczyna tkwi tuż pod powierzchnią:
Afroditte pisze:Klasyczne przerzucanie odpowiedzialności na innych. Mnie ciekawi tylko jak Jolly Roger funkcjonuje jako wychowawca, chociażby na swojej lekcji. Od udzielenia odpowiedzi na to pytanie skutecznie się wymiguje.
miwues pisze:Jolly Roger pisze:ustawiasz w narożniku (doucz się)
Nie było to aroganckie "doucz się", ale uprzejme w zamierzeniu zwrócenie Twojej uwagi na to, że nie jestem zwolennikiem jałowego przegadywania się na merytorycznym poziomie przekupek na targu.
Deprecjonujesz oddziaływania behawioralne bez znajomości teorii i przepróbowania ich praktycznej skuteczności. Nie mamy na czym budować głębszej, profesjonalnej dyskusji. To tak jakby młody lekarz na forum medycznym uporczywie emocjonalnie negował celowość stosowania zastrzyków, nazywając to przemocą wobec pacjenta, sprawianiem mu cierpienia i bólu.
Zostanie zlekceważony i tyle.
Jolly Roger pisze:Często katar występuje gdy pacjent choruje na grypę. ja się z tym zgadzam. Zwracam jedynie uwagę, że to często to za mało. Potrzebna jest diagnoza i nie muszę znać dokładnie psychologii behawioralnej by wiedzieć, ze odrzucając aspekt poznawczy leczysz skutki, a nie przyczyny. Tu tkwi nasza różnica.