Postautor: ignac.kam » 2007-10-25, 14:40
spooky27 napisała:
"Sytuacja jest trudna do opisania. Od września do klasy dołączył chłopak wyraźnie opóźniony w rozwoju (powtarza klasę). Ma już papiery na obniżenie wymagań, ale wielu nauczycieli i dyrekcja uważają, że należy go przenieść do szkoły specjalnej. Nie dość, że mam z nim problemy dydaktyczne, to jest on również agresywny w stosunku do innych. Zaczepia uczniów, obraża ich, podobno mnie też, ale tego już nie słyszałam. Powoduje to podobne reakcje w drugą stronę. Zwracanie uwagi "normalnym" (wybaczcie) uczniom powoduje ich zarzuty, że czepiam się ich a Jego zostawiam w spokoju, bo SIĘ GO BOJĘ. A wielokrotnie mówiłam im, żeby zostawili go w spokoju i nie zwracali uwagi. To przede wszystkim powoduje jego agresję. Najbardziej denerwuje mnie, że On wciąż się śmieje - niezależnie od tego czy go tłuką, obrażają, czy robią cokolwiek innego. "
odpowiadam:
Jeśli chodzi o takie zachowania na lekcji - ja mam NIE jednego ucznia tylko wielu...
W klasie gimnazjalnej, w której mam wychowawstwo uczą się różni uczniowie, jak wszędzie. Jednak codziennie przychodząc do pracy wysłuchuję uwag na temat "moich" uczniów. Jeden z nich jest na pograniczu upośledzenia, pochodzi z rodziny niepełnej a jego braki są ukazane w następujący sposób: otóż ZAWSZE się śmieje głośno na lekcji z tego, co mówi nauczyciel lub kolega, nudzi się - bo nic nie rozumie, nawet naprostszych poleceń i tę swą nudę prezentuje kręcąc się na miejscu, krzycząc, wydając różne dźwięki - komentując. Cała klasa oczywiście albo zwraca mu uwagę, bo nie może się skupic, albo się śmieje razem z nim lub z niego ( z czego on oczywiście nie zdaje sobie sprawy - bo jest przekonany o swym wyjątkowym poczuciu humoru). Z kolei następny - ma zdiagnozowane ADHD - które oprócz tradycyjnych zachowań dla tego typu schorzeń objawia się u niego tak, że Karolek zawsze zna odpowiedź na każde pytanie - i zawsze wyprzedza innych w odpowiedziach. ZAWSZE. Na dodatek, by byc pewnym tego, że zostanie usłyszany - krzyczy. I na tej płaszczyźnie rywalizuje z poprzednikiem. Na przerwach z kolei dwaj koledzy przeważnie się popychają, kłócą lub biją. Następną osobą w klasie jest dziewczynka, która posiada orzeczenie o niepełnosprawności intelektualnej w stopniu lekkim - ona z kolei w ogóle się nie odzywa - myśli wolno, chodzi wolno, pisze wolno, wygląd zewnętrzny niestety nie maskuje niedociągnięc. Kilka dziewczynek jej dokucza , z czym walczę na całego. Jest jeszcze chłopiec , który się jąka i niedoszła samobójczyni, poza tym dwóch zeszłorocznych uczniów i czterech dyslektyków. Mówię wam - chwilami nie mam siły rano wstac. Może nie ma na moich lekcjach wrzasku, biegania po klasie ale to wymaga ode mnie tyle wysiłku, że po jednej lekcji wychodzę wypompowana jak balon bez powietrza. Na dodatek zróżnicowanie wymagań, wieczne lawirowanie z zadaniami w taki sposób, by pozostali nie zorietowali się, że stopień trudności dla kogoś jest niższy niż zwykle powoduje, że notorycznie odczuwam zmęczenie pracą. Jest takie powiedzenie, że jak się okaże, że ktoś ma gorzej niż ja, to się od razu robi lepiej - więc może moja poprzedniczka się tak poczuje.
Ilona