Jolly Roger, bardzo dobrze, że zacząłeś ten temat. Jestem bardzo ciekawa kolejnych odpowiedzi, bo też mnie męczy to zjawisko.
Moim zdaniem winni są:
- rodzice, bo zwalają prawie wszysto na szkołę
- nauczyciele
, bo nie zawsze dostrzegają indywidualne predyspozycje i potrzeby ucznia, prowadzą lekcje byle jak, byle szybko, byle zdążyć z programem, co niespecjalnie wzbudza zainteresowanie ucznia
- uczniowie, bo konsumpcyjny tryb życia sprawia, że należy kalkulować, co się opłaci, a co nie. Nauka i wiedza, wyższe wykształcenie, często niestety się nie opłacają. Dla wielu bycie solidnym uczniem to wciąż obciach, ot, taka moda niestety.
- ale nade wszystko
nasz system oświaty, bo każdy obywatel ma prawo do (bezpłatnej) nauki, a nawet obowiążek nauki do 18 roku życia. Jak ktoś robi np. prawo jazdy i słono za to płaci, to nie pozwoli sobie na wagary, tylko przykłada się do nauki.
- także ogólna atmosfera wokół oświaty, tj. zły wizerunek nauczyciela w społeczeństwie, ogólne przyzwolenie na ściąganie, wagarowanie itp.
Tyle na razie nasunęło mi się.