ADHD czy bezczelność...

o tym jakie są, jak sobie z nimi radzić, jak wychowywać bez porażek

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

matmamatma
Posty: 21
Rejestracja: 2008-09-03, 17:55
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: wielkopolskie

ADHD czy bezczelność...

Postautor: matmamatma » 2008-10-06, 14:53

Witam wszystkich bardzo serdecznie...rok szkolny juz dawno za nami i niestety juz pojawiaja sie problemy wychowawcze...Pracuje w gimnazjum, z drugimi i trzecimi klasami pracuje mi się rewelacyjnie...niestety pierwsze klasy to prawdziwa udręka. Mam taką jedną klasę, w której jest bardzo dużo uczniów, ale ogólnie rzecz ujmując klasa jest miła i sympatyczna, chętna do nauki i pracy, ale...jest wśród nich dwójka uczniów...To, jak potrafią oni zdezorganizować pracę na lekcji to jest wręcz niewyobrażalne. Ciągłe rozmowy, szarpanki, przekleństwa, śmiechy itp. Nie reagują na żadne uwagi, jedyna odpowiedź to "Mnie to nic nie obchodzi" lub "Co mi pani zrobi?". Nie obchodzą ich oceny, każdy z nich ma już kilka jedynek za kartkówki i z odpowiedzi, tak więc argument o którym tutaj często czytam karnej kartkówki odpada na samym wstępie. Dodam że oboje maja orzeczenia o ADHD, oboje z niepełnych rodzin patologicznych. Zastanawiam się czy to jest ADHD czy po prostu zwykłe chamstwo a ADHD tylko dodatkowo to wzmacnia. Wyciągnięcie reki z mojej strony odbierane jest jako słabość, nie mam już sił z nimi rozmawiać i tłumaczyć. Rozmowy z pedagog, wychowawcą i dyrekcją nie pomagają. Zainteresowanie rodziców jest znikome lub bezradne, a zdając sobie sprawe ze może skończyć się solidnym biciem, myśle ze nie przynosi rezultatów. Jestem bezradna...pozostali uczniowie nie popierają zachowania tych dwóch,a mimo wszystko oni chca być zauważalni. Nie pomaga ignorowanie, bo robią się jeszcze głośniejsi, krzyk pomaga na chwile, o dodatkowych zadaniach nie ma co myśleć... szkoda mi tej klasy....a o tych chłopcach nie potrafię już myśleć jak o kimś kto potrzebuje mojej pomocy... Wiem, że u nauczycieli, których się boją są spokojni (nie ma ich jednak za wielu). Ja buduję relację z uczniami na wzajemnym zrozumieniu, rozmowach i szeroko rozumianym partnerstwie, choć na początku staram isę być "ostra" być może dlatego mam taki problem w pierwszych klasach, ale później to procentuje...

Chętnie wysłucham waszych rad i opinii...

Pozdrawiam!!!!

matmeg3
Posty: 154
Rejestracja: 2008-09-06, 17:55
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: podkarpackie

Re: ADHD czy bezczelność...

Postautor: matmeg3 » 2008-10-06, 15:19

Witaj. Mam podobnie. Klasy trzecie - całkiem dobrze, ale jedna klasa pierwsza - w dodatku jestem jej wychowawczynią - potrafi naprawdę "umęczyć". Jest w tej klasie uczennica z nadpobudliwością psycho-fizyczną. Moje prośby skutkują tylko na chwilę - ciągle "wierci się" na krześle, gdy poproszę do tablicy - nie chce podejść, gdy zaś siedzi w ławce - buzia jej się nie zamyka. Wpisywanie uwag albo na chwilę uspokaja, albo jeszcze bardziej irytuje i wtedy potrafi podnieść głos (na szczęście nie usłyszałam jeszcze nic obelżywego, ale sam ton nie jest do zaakceptowania). Na początku roku szkolnego przedstawiciele tej klasy prosili, aby ta uczennica nie należała do ich klasy. Teraz też ogólnie nie podoba im się jej ciągłe przeszkadzanie, ale już znalazły się 3-4 osoby, które próbują wtórować tej dziewczynce i gdy zaczynam uspokajać ją, mam też powody, aby dodatkowo ich wyciszać i zapobiec niepotrzebnej zaczepnej wymianie słów. Ręce opadają, a tu dopiero początek roku. Tym bardziej nie jest mi łatwo, że to dla mnie nowe miejsce pracy. Pozdrawiam :)

matmamatma
Posty: 21
Rejestracja: 2008-09-03, 17:55
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: wielkopolskie

Re: ADHD czy bezczelność...

Postautor: matmamatma » 2008-10-06, 15:40

Zatem problem bardzo podobny, tylko że Ci chłopacy są do tego chamscy i bezczelni, no i jest ich dwóch...no i rzeczywiście obawiam się żeby inni nie zaczęli im wtórować...

Cytryn
Posty: 1205
Rejestracja: 2007-11-09, 12:20

Re: ADHD czy bezczelność...

Postautor: Cytryn » 2008-10-06, 16:09

Proponuję jednak nie stawiać na "wzajemne zrzumienie i szczerość relacji" :jupi:
Ładnie brzmi, ale oni muszą się ciebie bać. Po prostu.

matmeg3
Posty: 154
Rejestracja: 2008-09-06, 17:55
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: podkarpackie

Re: ADHD czy bezczelność...

Postautor: matmeg3 » 2008-10-06, 16:29

To moja klasa. Myślałam, że dojdę do porozumienia z przeszkadzającą i tymi, którzy chcą iść w jej ślady :( Poza tym, po wywiadówce wiem, że rodzice (niektórzy) zapatrzeni ślepo w swe pociechy mogliby mi zarzucić, że narażam ich dzieci na stres i dodatkowo mogłoby to stać się przyczyną np. ucieczek z lekcji (podobne wersje już w innej sytuacji słyszałam). A tu tylko chodzi o to, że ja naprawdę z wielką przyjemnością chciałbym im przybliżać tajniki królowej nauk.

matmamatma
Posty: 21
Rejestracja: 2008-09-03, 17:55
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: wielkopolskie

Re: ADHD czy bezczelność...

Postautor: matmamatma » 2008-10-06, 16:48

dokładnie Ciebie rozumiem..

matmamatma
Posty: 21
Rejestracja: 2008-09-03, 17:55
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: wielkopolskie

Re: ADHD czy bezczelność...

Postautor: matmamatma » 2008-10-06, 16:52

Tylko niestety nie każdemu to wychodzi... Nie wiem jakich wy "chwytów" używacie, ale to co ja robię nie skutkuje, chociaż staram się żeby "bali się" mnie...

matmamatma
Posty: 21
Rejestracja: 2008-09-03, 17:55
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: wielkopolskie

Re: ADHD czy bezczelność...

Postautor: matmamatma » 2008-10-07, 20:09

1. Jakie zasady wprowadziłaś na początku roku szkolnego, jak w ogóle zaczęłaś w tej klasie?
Po doświadczeniach z zeszłego roku (pracuję drugi rok) od samego początku zapoznałam uczniów z moimi wymaganiami i zasadami obowiązującymi na lekcji. Wytłumaczył kwestię nieprzygotowań i zgłaszania braków zadania domowego, charakter pracy na lekcji. Zapisaliśmy te zasady w zeszycie. Ponieważ to pierwsza klasa zauważyłam ze regułą u nich jest przekrzykiwanie się z czym od razu zawalczyłam i cała klasa stosuje się generalnie do tej zasady, znaczy się podnoszą rękę kiedy chcą udzielić odpowiedzi. Jeżeli chodzi o tych dwóch, nazwijmy ich Janek i Tomek…Jankowi czasem zdarza się uważać na lekcji szczególnie jeśli nie ma Tomka (a właściwie tylko wtedy). Wtedy wykrzykuje odpowiedzi, ale po moich upomnieniach przypomina sobie o zasadzie i się zgłasza. Jeśli już zgłasza się to wykrzykuję że nie chcę go zapytać i „strzela focha”…po czym przestaje uważać. Ja tłumaczę mu, że wiele dzieci się zgłasza i nie jestem w stanie zapytać każdego, ta odpowiedź go nie satysfakcjonuje. Na początku całkiem dobrze pracował (w pierwszym tygodniu zajęć), sądzę że to przez to że mało było Tomka. Tomek nie uczestniczy w lekcji w ogóle. Nie notuje, nie liczy zadań. Nic kompletnie go nie interesuje. Pomimo moich upomnień że ma wyciągnąć zeszyt, książkę itd. W ogóle nie reaguje. Odpowiada że mu się nie chce i on nie będzie nic robił. W związku z czym przeszkadza, no bo się po prostu nudzi.

2. Ile mnie więcej trwał miesiąc miodowy, kiedy zaczęły się pierwsze zakłócenia, jak to na początku wyglądało, jak próbowałaś przeciwdziałać?
Miesiąc miodowy trwał…2-3 tygodnie. To wtedy nie było (chodził w kratkę) Tomka więc Janek funkcjonował całkiem przyzwoicie. Była jedna sytuacja ze całą lekcję zaczepiał się w innego kolegę i cały czas przeszkadzał, upominałam go, przesadziłam, ale nie przestał. Powiedziałam mu że jeśli nie przestanie to spędzi resztę lekcji za drzwiami. Ze nie posłuchał wylądował za drzwiami. Więc kazałam mu usiąść na korytarzu, z szeroko otwartymi drzwiami prowadziłam lekcję i kazałam się zastanowić a jak będzie chciał do nas wrócić i w spokoju siedzieć to ma przyjść i powiedzieć. Pech chyba chciał że szła pani dyrektor zobaczyła go na korytarzu i zabrała do siebie. Po tym incydencie było w miarę ok. Potem Tomek zaczął chodzić do szkoły i wszystko zaczęło się psuć jeszcze bardziej. Tomek był na pierwszych lekcjach więc wiedział jakie zasady mają obowiązywać na lekcji. Od samego początku nie wykazywał zainteresowania lekcją, ale początkowo siedział spokojnie i nie przeszkadzał zbytnio, czasem musiałam tylko zwrócić mu uwagę, wtedy mówiłam że ma uważać i nie rozmawiać. Po tych dwóch tygodniach jakby uderzyć piorunem. Stali się aroganccy, bojowo nastawieni. Wcześniej kazałam im zostawać, każdemu z osobna po lekcji i rozmawiałam z nim co mi przeszkadza, chciałam się dowiedzieć co może być tego powodem, rozmowy nie przynosiły rezultatów.

3. Czy ta dwójka siedzi razem?
Niestety tak, przez te 2 tygodnie co pisałam siedzieli osobno, ale już powoli zaczynały się rozmowy ze sobą. Przekrzykiwali się przez pół sali. Potem usiedli razem, to momentalnie przesadziłam ich do pierwszej ławki, jednego w jednym końcu drugiego w drugim końcu sali, to wówczas przekrzykiwali mi się nad głową, co było jeszcze gorsze niż jak siedzieli z tyłu. Nie pomagały upominania, że mają przestać rozmawiać i się uspokoić. Potrafili nawet wstać z ławek (bo musi zmazać tablicę). Sala jest bardzo ciasna i wszystkie ławki są zajęte. Jest bardzo małe pole „manewru”. Zrezygnowałam z tego pomysłu i może to mój błąd bo mogli zauważyć ze w tej kwestii nie jestem pewna i nie jestem konsekwentna, ale od tamtej pory siedzą razem i nie jestem „w stanie” ich przesadzić, słyszę NIE i jak bardzo bym chciała nie chcą się przesiąść. Rozmawiałam z wychowawcą…brakuje jej pomysłów.

4. Czy z jakichś elementów ich zachowania jesteś choć czasem zadowolona, czy widzisz światełka w tunelu, punkty zaczepienia, na których mogłabyś się oprzeć w dalszej pracy wychowawczej z nimi (przeanalizuj każdego z nich z osobna)?
W przypadku Janka są to próby rozwiązywania zadań, ale tylko w przypadku gdy nie ma Tomka. Jest niewielka chęć uczestniczenia w lekcji (w czasie pomiędzy gadaniem). W przypadku Tomka nie ma żadnej. Brak jakiegokolwiek zainteresowania. Nie notuje w zeszycie, nie odpowiada na pytania.

5. Na czym konkretnie polegają ich złe zachowania, jakiego rodzaju zakłócenia powodują, podaj jak najwięcej przykładów (przeanalizuj każdego z osobna)?
Całą lekcję rozmawiają głośno ze sobą, na wiele tematów. Często na tematy seksu, zaczepiają innych kolegów zabierając im długopisy, zeszyty, piórniki. Tomek rzuca długopisami w innych. Próbują mnie zagadywać, ale nie reaguję na to lub mówię że to mnie nie interesuje i to nie dotyczy lekcji. Kiedy ich upominam reagują bardzo agresywnie, mówią że nic nie robią. Przeklinają, obrażają innych kolegów, siebie nawzajem, swoich rodziców. Kiedy każę któremuś się przesiąść słyszę NIE, „Co mi Pani zrobi?”, „Mogę pójść nawet do dyrektorki, ja się jej nie boję”. Czasem wstaną i chodzą po klasie, wtedy każę im usiąść.

6. Jakie są twoje reakcje, ingerencje dyscyplinujące (tylko maksymalnie konkretnie, bez lania wody, powinnaś nawet przytoczyć słowa, jakich używasz)?
7. Jakimi słowami i jakimi zachowaniami ci uczniowie na to reagują (konkretnie!), czy każdy z nich reaguje tak samo, czy są różnice?

Przede wszystkim upominanie „Nie rozmawiaj”, „Siedź prosto”, „Notuj w zeszycie”, „Siadaj na miejsce”, „Ja ciebie nie proszę, tylko wymagam”, „Słuchaj co teraz mówię”. Daję uwagi w zeszycie uwag. Przyznaje, że czasem brakuje mi argumentów „Albo przestaniesz rozmawiać albo…” i tu pojawia się problem, bo słyszę „I nic mnie to nie obchodzi”. Wzruszanie ramionami, totalna olweka. Obaj reagują tak samo, Janek bardziej agresywnie, czyli krzyczy i wyzywa „O co pani chodzi?” i strzela tzw. fochy. Z reguły mało krzyczę, staram się mówić stanowczo, ale jak mi puszczają nerwy to po prostu podnoszę głos, wręcz krzyczę, ale rzadko.
Zostawiałam ich po lekcji, by porozmawiać, z czasem zaczęli ignorować to, po prostu wychodzą z klasy, pomimo że kazałam im zostac.

8. Jakie twoje zasady jeszcze obowiązują w tej klasie (wymień), a jakie nie?
Zgłaszamy się i nie wstajemy, to zasady nr 1. Czasem się zapominają, ale nie odpowiadam na pytanie, upominam że nie ma wykrzykiwać, albo każę usiąść na miejsce. Zdarza się to coraz rzadziej, uczniowie zgłaszają się. Funkcjonuje to całkiem dobrze. Jeśli uczniowie pracują samodzielnie też się zgłaszają, wtedy do nich podchodzę.

9. Co to znaczy, że na początku bywasz "ostra"? Na czym to polega, jak długo trwa?
Tzn. cały czas jestem „podobna”. Rozpoczęcie lekcji jest zawsze takie samo. Z czasem jak poznaję uczniów częściej się do nich uśmiecham, w tej klasie rzadko odbiegam o tematu (właściwie wcale) i nie wdaję się w dyskusję z nikim.

10. Co to znaczy, że budujesz relację na "szeroko rozumianym partnerstwie"? Na czym to polega?
Oznacza to że uczniów zostawiam bardzo często po lekcjach i wtedy z nimi dyskutuje. Mówię im dlaczego mi to przeszkadza, co w ich zachowaniu mi się nie podoba, jakie sytuacje były dla mnie nieprzyjemne. Pytam co spowodowało takie zachowanie, jakie proponuje rozwiązanie, szukamy wspólnie rozwiązania, alternatywnych możliwości zachowania. Uczniowie zwykle po pewnym czasie przekonują się ze się ich „nie czepiam” i zaczynają „normalnie” się zachowywać (przeważnie). W przypadku tej dwójki w ogólne nie chcą rozmawiać.

11. Wklej tu jeden ze swoich konspektów lekcji. Przeanalizujemy (życzliwie, nie martw się) momenty zapalne i zastanowimy się, jak im zapobiec.
Konspektu wklejać może nie będę, ale powiem jak mniej więcej wygląda każda moja lekcja. Większość oczywiście to rozwiązywania zadań, nie próbowałam jeszcze żadnej pracy w grupach, i nie planuje tego zrobić gdy się nie upewnię że klasa jest na to gotowa. Często pracują sami. Każda lekcja zaczyna się tak samo, spr. zad. dom, ewentualna odpowiedź, kartkówka. Obawiam się przed wprowadzeniem urozmaicenia, że bardziej stracę kontrolę (o ile to jeszcze możliwe), chociaż w tej klasie byłoby to możliwe. Klasa jest aktywna, pracowita, niestety ta dwójka powoduje, że nie chce mi się starać i koło się zamyka…


Pozdrawiam:)

matmamatma
Posty: 21
Rejestracja: 2008-09-03, 17:55
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: wielkopolskie

Re: ADHD czy bezczelność...

Postautor: matmamatma » 2008-10-07, 23:46

matmamatma pisze:Często pracują sami.

Co to znaczy? Każdy samodzielnie, ale równym frontem? Jakie polecenia dostają? Ile to trwa?

Sami, tzn. w ciszy każdy czyta polecenie zadania i zastanawia sie nad rozwiązaniem. Trwa to kilka minut (nie za długo), jak widze ze zaczynają się wiercić to rozwiązujemy je na tablicy i generalnie (cała - kilku uczniów (w tym ta dwójka)) pracują, a przynajmniej nie przeszkadzają. Generalnie podaję uczniom zadania zaplanowane na lekcje, tak by ci lepsi uczniowie mogli pracować szybciej, wtedy nie padają pytania, które zadanie nastepne.

matmamatma pisze:Każda lekcja zaczyna się tak samo

Jak konkretnie? Każesz wstać? Wyczekujesz, aż się uspokoją? Jak usiądą, to co dalej?

Wchodzę do klasy staję na środku i czekam aż się uspokoją, każdy musi się wypakować i stanąc prosto, aby sie ze mną przywitać. Powtarzana czynność spowodowala ze wiekszosc uczniow od rezu wie co ma robic, oczywiście na ta dwójkę musze czekać i prosić aby powstali. Mówię że chciaabym się z nimi przywitac, ale ostatnio od Tomka usłyszałam odp. "A ja z pania nie". Generalnie nie zaczynam póki słyszę szum.

matmamatma pisze:spr. zad. dom, ewentualna odpowiedź

Jak sprawdzasz zadanie domowe? Zawsze na początku lekcji? Jak przechodzisz od sprawdzania zadań i odpowiedzi do następnych fragmentów lekcji? Czy nie wtedy, w czasie tych zmian metodycznych występuje najwięcej zakłóceń?[/quote]

zadanie domowe i odpoweidz jest na poczatku lekcji. Pytam wprost kto nie ma zadania, badz jest nieprzygotowany, odnotowuję w dzienniku. Potem (ale nie na kazdej lekcji) biore wyrywkowo zeszyt, albo przechodze sie po klasie i spr czy aby komus "nie zapomnaiło sie" powiedziec. W razie takiej sytuacji jest 1. Ewentualne watpliwości z zadania domowego robimy wspolnie na tablicy. potem pytam, wyrywkowo z ławki, wtedy jest spokój, lub przy tablicy, przy tym najczesciej robi sie hałas, gdy odpowiedz ucznia trwa zbyt długo, wiec przy tablicy pytam rzadko. Po odpowiedzi każe im otworzyć zeszyt i zapisać temat lekcji lub po prostu mowie o czym bedziemy dzis mowic na lekcji i potem podaje temat. Rzeczywiście to moze być ten moment kiedy napiecie zwiazane z pytaniem i spawdzeniem zadania domowego mija i wystepuje wiecej zakłocen.

Pozdrawiam:)

matmeg3
Posty: 154
Rejestracja: 2008-09-06, 17:55
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: podkarpackie

Re: ADHD czy bezczelność...

Postautor: matmeg3 » 2008-10-14, 08:29

Dziękuję "miwues" za cenne rady, z których (jeśli nie masz nic przeciwko) też pozwolę sobie skorzystać :)

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: ADHD czy bezczelność...

Postautor: edzia » 2008-10-14, 10:33

matmeg3 pisze:Dziękuję "miwues" za cenne rady, z których (jeśli nie masz nic przeciwko) też pozwolę sobie skorzystać


Nie tylko Ty :wink:

matmamatma
Posty: 21
Rejestracja: 2008-09-03, 17:55
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: wielkopolskie

Re: ADHD czy bezczelność...

Postautor: matmamatma » 2008-10-14, 17:50

Dziękuję za cenne wskazówki.

Na początku chcę ich przesadzić, obawiam się jednak sytuacji, która miała już miejsce, a mianowicie, że albo odmówią albo będą wykrzykiwać do siebie przez całą klasę. Jak tego skutecznie uniknąć...rzeczywiście powiem szczerze brakuje argumentów. Jest to zapewne wynikiem braku konsekwencji z racji tego, że czasem „odpuszczenie” powoduje chwilowy spokój, zdaję sobie jednak sprawę z dalszych konsekwencji. Z drugiej strony ich opór jest tak duży i ich stanowczość jest tak potężna, że to ostatecznie ja ulegam. Przykre, ale niestety prawdziwe. Uwagi, zostawanie po lekcjach nie robi na nich wrażenia. Jeżeli każę mu zostać po lekcji i przepisywać zeszyt, a nie zostanie to co wtedy? Brakuje mi już pomysłów na konsekwencje, bo to, co skutkuje wobec innych uczniów, tu wydaje się być bezskuteczne. Brakuje mi czegoś co rzeczywiście odniosłoby skutek, i byłoby zarazem adekwatne do ich zachowania. Co jeśli wstaje, bo chce wyrzucić papierek, a ja mu mówię stanowczym głosem, że ma usiąść, położyć z boku i wyrzucić go po lekcji, a on mimo wszystko podchodzi do śmietnika? U ”normalnych” uczniów reakcja jest natychmiastowa, u nich nie. Jeśli rozmawiają i głośno się śmieją, a ja mówię, że mają przestać i zacząć uważać, ucinając po prostu ich rozmowę podnosząc głos lub argumentując w różny sposób (że tłumaczę ważne rzeczy i potem nie będą rozumieć, że potrzebujemy spokoju do pracy, itp.), a oni reagują na bardzo krótko. Inni uczniowie rzeczywiście wracają do porządku, oni czasem tylko na chwile, by potem robić to samo...Konsekwencja i argumenty w przypadku tych dwóch to moje słabe ogniwo…

matmamatma
Posty: 21
Rejestracja: 2008-09-03, 17:55
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: wielkopolskie

Re: ADHD czy bezczelność...

Postautor: matmamatma » 2008-10-19, 22:54

Czytam Twoje uwagi bardzo wnikliwie. Zastanawiam się tylko jakie konkretne konsekwencje masz tutaj na myśli. Mówisz o wymierzonej dla niego dotkliwej kary, ale co może być dla tego ucznia karą. Potrzebuję konkretnych przykładów, bo zostanie po lekcji, uwagi nie pomagają. Co jeśli mówi wulgarnie? Jakie wobec tego mogę wyciągnąć konsekwencje poza uwagą czy reprymendą? Może moje pytania wydają się zbyt banalne, ale właśnie z tym mam największy problem.

Pozdrawiam:)

matmamatma
Posty: 21
Rejestracja: 2008-09-03, 17:55
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: wielkopolskie

Re: ADHD czy bezczelność...

Postautor: matmamatma » 2008-10-19, 22:58

Odezwie się wulgarnie, każ mu wstać, podejdź bliżej, wytrzymaj jego spojrzenie, potem cichym, zdecydowanym tonem każ mu powtórzyć regułę, którą złamał. Nie pozwól usiąść, zanim nie zobaczysz jakiejś skruchy w jego oczach. Na początku może i tej skruchy tak łatwo nie ujrzysz, więc trzeba wyznaczyć jakieś subiektywnie dla niego dolegliwe konsekwencje, złe zachowanie nie może mu się opłacić i on to musi odczuć. Konsekwencje nie mogą być zbyt odroczone w czasie, zapomnij o straszeniu obniżeniem zachowania na koniec roku!


Jakie?


W przypadku mniej poważnych zakłóceń nie przerywaj toku lekcji! Prowadząc dalej zajęcia, podejdź do tablicy i zapisz z boku inicjały przeszkadzającego. Za drugim razem obok nich pierwsza kropka, następnie druga kropka. Trzecia kropka oznacza ustalone wcześniej konsekwencje. Wyciągniesz je po lekcji.


Jakie?

Awatar użytkownika
Andulencja
Posty: 913
Rejestracja: 2008-08-13, 20:21
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: lubelskie

Re: ADHD czy bezczelność...

Postautor: Andulencja » 2008-10-20, 22:00

Stanowczość i konsekwencja.
To jest bardzo trudne, bo nauczyciel MUSI wytrwać. W pierwszym roku pracy miałam ucznia, który rzucał krzesłem na dzień dobry, albo przewracał ławkę, nie przynosił zeszytu, nic nie pisał. Było mi ciężko, ale zostawał po każdej lekcji za karę na rozmowę. Po jakimś czasie miałam już dosyć, ale moja koleżanka mnie wspierała. To trwało ponad miesiąc (3 godziny w tygodniu). Pomogło. Gdy wytrzymał 45 min. bez rozrabiania, miał zeszyt, wykonywał polecenia - to go głośno chwaliłam. Na koniec roku szkolnego (skończył gimnazjum) powiedział, że bardzo mnie polubił, bo tylko ja mówiłam do niego po imieniu (nigdy po nazwisku).
Każdy drobiazg się liczy.


Wróć do „Problemy dydaktyczno-wychowawcze”