Postautor: matmamatma » 2008-10-07, 20:09
1. Jakie zasady wprowadziłaś na początku roku szkolnego, jak w ogóle zaczęłaś w tej klasie?
Po doświadczeniach z zeszłego roku (pracuję drugi rok) od samego początku zapoznałam uczniów z moimi wymaganiami i zasadami obowiązującymi na lekcji. Wytłumaczył kwestię nieprzygotowań i zgłaszania braków zadania domowego, charakter pracy na lekcji. Zapisaliśmy te zasady w zeszycie. Ponieważ to pierwsza klasa zauważyłam ze regułą u nich jest przekrzykiwanie się z czym od razu zawalczyłam i cała klasa stosuje się generalnie do tej zasady, znaczy się podnoszą rękę kiedy chcą udzielić odpowiedzi. Jeżeli chodzi o tych dwóch, nazwijmy ich Janek i Tomek…Jankowi czasem zdarza się uważać na lekcji szczególnie jeśli nie ma Tomka (a właściwie tylko wtedy). Wtedy wykrzykuje odpowiedzi, ale po moich upomnieniach przypomina sobie o zasadzie i się zgłasza. Jeśli już zgłasza się to wykrzykuję że nie chcę go zapytać i „strzela focha”…po czym przestaje uważać. Ja tłumaczę mu, że wiele dzieci się zgłasza i nie jestem w stanie zapytać każdego, ta odpowiedź go nie satysfakcjonuje. Na początku całkiem dobrze pracował (w pierwszym tygodniu zajęć), sądzę że to przez to że mało było Tomka. Tomek nie uczestniczy w lekcji w ogóle. Nie notuje, nie liczy zadań. Nic kompletnie go nie interesuje. Pomimo moich upomnień że ma wyciągnąć zeszyt, książkę itd. W ogóle nie reaguje. Odpowiada że mu się nie chce i on nie będzie nic robił. W związku z czym przeszkadza, no bo się po prostu nudzi.
2. Ile mnie więcej trwał miesiąc miodowy, kiedy zaczęły się pierwsze zakłócenia, jak to na początku wyglądało, jak próbowałaś przeciwdziałać?
Miesiąc miodowy trwał…2-3 tygodnie. To wtedy nie było (chodził w kratkę) Tomka więc Janek funkcjonował całkiem przyzwoicie. Była jedna sytuacja ze całą lekcję zaczepiał się w innego kolegę i cały czas przeszkadzał, upominałam go, przesadziłam, ale nie przestał. Powiedziałam mu że jeśli nie przestanie to spędzi resztę lekcji za drzwiami. Ze nie posłuchał wylądował za drzwiami. Więc kazałam mu usiąść na korytarzu, z szeroko otwartymi drzwiami prowadziłam lekcję i kazałam się zastanowić a jak będzie chciał do nas wrócić i w spokoju siedzieć to ma przyjść i powiedzieć. Pech chyba chciał że szła pani dyrektor zobaczyła go na korytarzu i zabrała do siebie. Po tym incydencie było w miarę ok. Potem Tomek zaczął chodzić do szkoły i wszystko zaczęło się psuć jeszcze bardziej. Tomek był na pierwszych lekcjach więc wiedział jakie zasady mają obowiązywać na lekcji. Od samego początku nie wykazywał zainteresowania lekcją, ale początkowo siedział spokojnie i nie przeszkadzał zbytnio, czasem musiałam tylko zwrócić mu uwagę, wtedy mówiłam że ma uważać i nie rozmawiać. Po tych dwóch tygodniach jakby uderzyć piorunem. Stali się aroganccy, bojowo nastawieni. Wcześniej kazałam im zostawać, każdemu z osobna po lekcji i rozmawiałam z nim co mi przeszkadza, chciałam się dowiedzieć co może być tego powodem, rozmowy nie przynosiły rezultatów.
3. Czy ta dwójka siedzi razem?
Niestety tak, przez te 2 tygodnie co pisałam siedzieli osobno, ale już powoli zaczynały się rozmowy ze sobą. Przekrzykiwali się przez pół sali. Potem usiedli razem, to momentalnie przesadziłam ich do pierwszej ławki, jednego w jednym końcu drugiego w drugim końcu sali, to wówczas przekrzykiwali mi się nad głową, co było jeszcze gorsze niż jak siedzieli z tyłu. Nie pomagały upominania, że mają przestać rozmawiać i się uspokoić. Potrafili nawet wstać z ławek (bo musi zmazać tablicę). Sala jest bardzo ciasna i wszystkie ławki są zajęte. Jest bardzo małe pole „manewru”. Zrezygnowałam z tego pomysłu i może to mój błąd bo mogli zauważyć ze w tej kwestii nie jestem pewna i nie jestem konsekwentna, ale od tamtej pory siedzą razem i nie jestem „w stanie” ich przesadzić, słyszę NIE i jak bardzo bym chciała nie chcą się przesiąść. Rozmawiałam z wychowawcą…brakuje jej pomysłów.
4. Czy z jakichś elementów ich zachowania jesteś choć czasem zadowolona, czy widzisz światełka w tunelu, punkty zaczepienia, na których mogłabyś się oprzeć w dalszej pracy wychowawczej z nimi (przeanalizuj każdego z nich z osobna)?
W przypadku Janka są to próby rozwiązywania zadań, ale tylko w przypadku gdy nie ma Tomka. Jest niewielka chęć uczestniczenia w lekcji (w czasie pomiędzy gadaniem). W przypadku Tomka nie ma żadnej. Brak jakiegokolwiek zainteresowania. Nie notuje w zeszycie, nie odpowiada na pytania.
5. Na czym konkretnie polegają ich złe zachowania, jakiego rodzaju zakłócenia powodują, podaj jak najwięcej przykładów (przeanalizuj każdego z osobna)?
Całą lekcję rozmawiają głośno ze sobą, na wiele tematów. Często na tematy seksu, zaczepiają innych kolegów zabierając im długopisy, zeszyty, piórniki. Tomek rzuca długopisami w innych. Próbują mnie zagadywać, ale nie reaguję na to lub mówię że to mnie nie interesuje i to nie dotyczy lekcji. Kiedy ich upominam reagują bardzo agresywnie, mówią że nic nie robią. Przeklinają, obrażają innych kolegów, siebie nawzajem, swoich rodziców. Kiedy każę któremuś się przesiąść słyszę NIE, „Co mi Pani zrobi?”, „Mogę pójść nawet do dyrektorki, ja się jej nie boję”. Czasem wstaną i chodzą po klasie, wtedy każę im usiąść.
6. Jakie są twoje reakcje, ingerencje dyscyplinujące (tylko maksymalnie konkretnie, bez lania wody, powinnaś nawet przytoczyć słowa, jakich używasz)?
7. Jakimi słowami i jakimi zachowaniami ci uczniowie na to reagują (konkretnie!), czy każdy z nich reaguje tak samo, czy są różnice?
Przede wszystkim upominanie „Nie rozmawiaj”, „Siedź prosto”, „Notuj w zeszycie”, „Siadaj na miejsce”, „Ja ciebie nie proszę, tylko wymagam”, „Słuchaj co teraz mówię”. Daję uwagi w zeszycie uwag. Przyznaje, że czasem brakuje mi argumentów „Albo przestaniesz rozmawiać albo…” i tu pojawia się problem, bo słyszę „I nic mnie to nie obchodzi”. Wzruszanie ramionami, totalna olweka. Obaj reagują tak samo, Janek bardziej agresywnie, czyli krzyczy i wyzywa „O co pani chodzi?” i strzela tzw. fochy. Z reguły mało krzyczę, staram się mówić stanowczo, ale jak mi puszczają nerwy to po prostu podnoszę głos, wręcz krzyczę, ale rzadko.
Zostawiałam ich po lekcji, by porozmawiać, z czasem zaczęli ignorować to, po prostu wychodzą z klasy, pomimo że kazałam im zostac.
8. Jakie twoje zasady jeszcze obowiązują w tej klasie (wymień), a jakie nie?
Zgłaszamy się i nie wstajemy, to zasady nr 1. Czasem się zapominają, ale nie odpowiadam na pytanie, upominam że nie ma wykrzykiwać, albo każę usiąść na miejsce. Zdarza się to coraz rzadziej, uczniowie zgłaszają się. Funkcjonuje to całkiem dobrze. Jeśli uczniowie pracują samodzielnie też się zgłaszają, wtedy do nich podchodzę.
9. Co to znaczy, że na początku bywasz "ostra"? Na czym to polega, jak długo trwa?
Tzn. cały czas jestem „podobna”. Rozpoczęcie lekcji jest zawsze takie samo. Z czasem jak poznaję uczniów częściej się do nich uśmiecham, w tej klasie rzadko odbiegam o tematu (właściwie wcale) i nie wdaję się w dyskusję z nikim.
10. Co to znaczy, że budujesz relację na "szeroko rozumianym partnerstwie"? Na czym to polega?
Oznacza to że uczniów zostawiam bardzo często po lekcjach i wtedy z nimi dyskutuje. Mówię im dlaczego mi to przeszkadza, co w ich zachowaniu mi się nie podoba, jakie sytuacje były dla mnie nieprzyjemne. Pytam co spowodowało takie zachowanie, jakie proponuje rozwiązanie, szukamy wspólnie rozwiązania, alternatywnych możliwości zachowania. Uczniowie zwykle po pewnym czasie przekonują się ze się ich „nie czepiam” i zaczynają „normalnie” się zachowywać (przeważnie). W przypadku tej dwójki w ogólne nie chcą rozmawiać.
11. Wklej tu jeden ze swoich konspektów lekcji. Przeanalizujemy (życzliwie, nie martw się) momenty zapalne i zastanowimy się, jak im zapobiec.
Konspektu wklejać może nie będę, ale powiem jak mniej więcej wygląda każda moja lekcja. Większość oczywiście to rozwiązywania zadań, nie próbowałam jeszcze żadnej pracy w grupach, i nie planuje tego zrobić gdy się nie upewnię że klasa jest na to gotowa. Często pracują sami. Każda lekcja zaczyna się tak samo, spr. zad. dom, ewentualna odpowiedź, kartkówka. Obawiam się przed wprowadzeniem urozmaicenia, że bardziej stracę kontrolę (o ile to jeszcze możliwe), chociaż w tej klasie byłoby to możliwe. Klasa jest aktywna, pracowita, niestety ta dwójka powoduje, że nie chce mi się starać i koło się zamyka…
Pozdrawiam:)