Proszę, oto przykład, co obecnie serwuje dla młodzieży nasze kino, czym mogą zająć się wolnym czasie nastolatki (chciałam powiedzieć - w jakimkolwiek czasie, bo dla młodzieży nie ma chyba bariery zajętego np. nauką czasu):
"Włatcy Móch"
Nie chciałabym tłumaczyć rodziców, nie chcę zwalniać ich z odpowiedzialności, ale myślę trochę podobnie, jak poprzednicy, że wychowywanie dzieci w obecnych czasach jest chyba trudniejsze, niż dawniej. Dawniej nie było tyle pokus, tyle złych wzorców, takiej dostępności mediów, takiej różnorodności ich treści. A jednocześnie, to taki paradoks, rodzice mieli więcej czasu dla dzieci, choć nie było tylu maszyn i robotów.
Zauważyłam, że społeczeństwo oczekuje od szkoły podejmowania różnych działań wychowawczych, zapobiegania patologiom, a szkoła? Szkoła... zwala winę na rodziców. Taka spychologia. Nie wiem, może już czas pogodzić się z tym, że nie zawsze można liczyć na rodziców, że coraz więcej jest rodzin dysfunkcyjnych? I po prostu zacząć wychowywać dzieci rodzicom, uczyć ich wartości, dobrego zachowywania, pokazywać im dobre przykłady?
Wiem, wiem, zaraz powiecie, że nauczyciel ma do czynienia z danym uczniem raz, dwa razy po godzinie w tygodniu, a szkoła najwyżej parę godzin dziennie. No i ta szkoła jednak jakoś wychowuje. Ale czy naprawdę nic się nie da zrobić?
Nie podoba mi się też zbyt duża, moim zdaniem, autonomia rodziny. W imię tej autonomii niektórzy rodzice nie życzą sobie, by im wytykać błędy wychowawcze. Zwracanie uwagi obcym dzieciom (tak prywatnie, nie jako nauczyciel), zwłaszcza w obecności ich rodziców, jest odbierane jako wtykanie nosa w nieswoje sprawy. Kiedyś w małym, samoobsługowym wiejskim sklepie widzę, jak grupka może 7-8 latków „wtargnęła” do sklepu, bez „dzień dobry”, bez koszyków, z głośnymi rozmowami, chichotami itd. Sprzedawczyni zerkała ukradkiem na nich, więc jej pytam, co to za zwyczaje? A ona, że oni tak są przyzwyczajeni. Na zwróconą im uwagę odpowiadzieli, że oni właściwie nie mają zamiaru niczego kupować.
Dlaczego dziecko nie czuje niestosowności swojego zachowania, dlaczego nie czuje się niezręcznie?
Oj, dostało się potem mojemu synowi w domu, choć jego tam w tej grupce nie było, ale tak na wszelki wypadek
, w celu uprzedzenia faktów.
Ja wiem, że to może innej wagi problem, niż ten z linków, ale myślę, że od takich małych, drobnych, nierozwiązanych problemów to wszystko się zaczyna.