Czy ja się nadaję?

o tym jakie są, jak sobie z nimi radzić, jak wychowywać bez porażek

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

rikola
Posty: 2
Rejestracja: 2007-05-25, 22:00

Czy ja się nadaję?

Postautor: rikola » 2007-05-25, 22:19

Witam !
Jestem nauczycielką matematyki w gimnazjum. Pracę zaczęłam na koniec marca na zastępstwo za nuczycielkę, która poszła na chorobowe i prawdopodobnie odchodzi na emeryturę.
Mam 22 godz. Jak przyszłam okazało się, że nauczycielka przerobiła już we wszystkich klasach cały materiał.
Mam chwile zwątpienia czy nadaję się do tego zawodu. W sumie w żadnej klasie nie potrafię utrzymać względnej dyscypliny i spokoju. Strasznie gadają, niektóre osoby poprafią wstawać i chodzić po klasie. Już nieraz miałam sytuację, że czymś w siebie wzajemnie rzucali jak tylko się odwróciłam. Do tego niektórzy nawet nie chcą nic pisać, a nawet zdażają się tacy których trzeba prosić o wyjęcie zeszytu.
Może powinnam być ostrzejsza, ale skolei jak postawiłam naganę uczniowi to jeszcze bardziej się rozszalał. I zaczął mi grozić. Uwagi nie działają. Pedagog daje porady i rozmawia ale to działa na 1 ucznia, a co z resztą.
Kartkówki nie uspakajają. Już nie mam pomysłów.
I jeszcze czeka mnie hospitacja. Jak dyrektorka zobaczy ten jubel, to nie wiem co sobie pomyśli.

Awatar użytkownika
Nosferata
Posty: 257
Rejestracja: 2006-02-23, 19:33
Przedmiot: Inne

Re: Czy ja się nadaję?

Postautor: Nosferata » 2007-05-26, 09:51

:)

Doskonale rozumiem Twoje kłopoty - borykałam sie z podobnymi przez znaczną cześć semestru , to kłopot wielu początkujących nauczycieli. Tysiące razy zadawałam sobie to samo pytanie, setki razy byłam skłonna zrezygnować i szukać pracy gdziekolwiek

Sytuacja jest niełatwa - po pierwsze uczysz młodzież gimnazjalną, która wychowawczo jest niezwykle trudna , sprawę komplikuje to...że pojawiłaś sie w trakcie roku szkolnego ..trafiając do klas w jakiś sposób już były ukształtowane, wypracował sobie metody działania "klasowego" i szalenie trudno wprowadzić teraz Twoje ustalenia i zasady. Nowy nauczyciel jest testowany , próbowany "ile możemy" ..

Powolutku uczyłam się stanowczości, egzekwowania, postawy - nazwijmy ją "nie dyskutuj ze mną"...Boleśnie przeżywałam konfrontacje : moja wizja uczniów którzy za szacunek i uwagę odwdzięczą mi sie tym samym a rzeczywistością, która czasami jest taka - że uczniowie wcale nie pragną ode nie postawy pełnej dobroci i zrozumienia :( a wręcz przeciwnie wykorzystają moją postawę do własnych celów.

Podjęłam wiele działań ratunkowych - przeorganizowałam lekcje na takie w których oni mają nieustannie - zadania, prace, ćwiczenia, czytanie - okazało sie bowiem, że (i okazuje nadal ) że statyczne fragmenty lekcji, kiedy to ja zaczynam mówić - powodują wybuch nieuwagi i dekoncentracji = hałas na lekcji. Nadal obserwuje, że jeśli mam lekcje drobine gorzej przygotowaną to mam na lekcji szum.

W pewnym momencie zaproponowałam im też, podpisanie kontraktów - w których , określiliśmy co wolno a czego im nie wolno - i stale sie teraz do tych kontraktów odwołuje.
Musiałam poważnie popracować nad konsekwencją - kiedy mówię zaraz spotka Cię, kara, nagana, dodatkowe zadanie - to nie kończy sie na mówieniu a rzeczywiście to egzekwuje.

I przyznam sie, że mimo wszystko mam czasami koszmarne problemy z dyscypliną. Ale jest odrobinę lepiej :) i czasami zaczynam mieć poczucie, że jestem na swoim miejscu i że sie nadaje, że robie to o czym marzyłam.

Wiec ...absolutnie ..nie wmawiaj sobie : nie nadaje sie , testuj siebie dalej i próbuj :)

A co do hospitacji ...zwykle autorytet dyrektora działa tak, że są cichutko jak myszki, aniołki - wiec tym sie nie martw :)

Powodzenia życzę i Tobie i sobie - bo musimy sie jeszcze wiele nauczyć :)

Kaja
Posty: 13
Rejestracja: 2007-05-21, 21:35

Re: Czy ja się nadaję?

Postautor: Kaja » 2007-05-26, 22:31

Witam

Dołączę parę słów odpowiedzi.
Pracuje u mnie w szkole ( gimnazjum) młoda matematyczka. Jest naprawdę bardzo dobra. Po pierwszym roku pracy jednak- nie chciano jej przedłużyć umowy....wydawało się, że nie radzi sobie w pracy, miała ogromne kłopoty z dyscypliną. My, patrzący z boku nauczyciele wiedzieliśmy, że ona w pierwszym roku pracy dostała trudne klasy, męskie, stwarzające problemy wychowawcze..... Dziewczyna bardzo to przeżywała. Ostatecznie dostała umowę na kolejny rok. Dziś już ma kilkuletni staż pracy i spore sukcesy. Jest dobrą, sumienną matematyczką. Uporała się z problemem dyscypliny. Nauczyła się uczyć....
Myślę,że dałaś sobie za mało czasu. W gimnazjum jest naprawdę cieżko. Jak pouczysz od września do czerwca...wtedy będziesz miała pełny obraz. Wtedy możesz powiedzieć o sobie że się nadajesz albo nie. Teraz za wcześnie, bo masz warunki niesprzyjające , no i brak praktyki.
Teraz już wiele nie osiągniesz, bo to praktycznie koniec roku. Ale ....
Wyżej podana rada jest NAJWAżNIEJSZA I JEDYNIE SłUSZNA. Rzecz w tym, by w nauczaniu przełożyć ciężar wysiłku z JA na UCZEŃ. A więć :niech oni pracuja, niech oni rozwiązują, niech oni piszą, zadawaj, sprawdzaj, oceniaj....Konsekwentnie. Zadawaj, sprawdzaj, oceniaj. I będzie dobrze.
Kaja

rikola
Posty: 2
Rejestracja: 2007-05-25, 22:00

Re: Czy ja się nadaję?

Postautor: rikola » 2007-05-31, 18:15

Bardzo dziekuję za słowa wsparcia.
Rzeczywiście musze sobie dać więcej czasu. Teraz koniec roku jest koszmarny. Dzieciaki które mają wystwione oceny szaleją, a Ci którzy nie mają wdają się w ciągłe dyskusje co mogą jeszcze zrobić, żeby poprawić ocenę.
Może od września, jak to wszystko sobie przemyślę i poukładam, może będzie lepiej.
Lubię uczyć i chciałabym to robić nadal, ale może w innej szkole, może w podstawówce.
Jeszcze nie wiem czy mi przedłużą umowę. Wieć zobaczymy....

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Czy ja się nadaję?

Postautor: malgala » 2007-08-01, 18:15

Jedną bardzo istotną radę już dostałaś w poprzednich postach - konsekwencja.
I jeszcze jedno - na lekcji uczniowie muszą cały czas mieć zajęcie, w przeciwnym razie się nudzą. Ty kierujesz ich pracą, ty ich wspierasz, prowadzisz, a oni pracują. Chwal ich za zaangażowanie, aktywność, daj szansę się wykazać. Stosując na przykład pracę w mniejszych, kilkuosobowych zespołach, tych najbardziej rozrabiających uczyń odpowiedzialnymi za porządek w grupie. Niech potem przedstawią efekty pracy swojej grupy. Pokaż im, że mogą zwrócić na siebie uwagę klasy w inny niż dotychczas sposób.

Awatar użytkownika
Monita83
Posty: 161
Rejestracja: 2007-08-08, 20:39

Re: Czy ja się nadaję?

Postautor: Monita83 » 2007-08-08, 21:34

Hmmm... myślę, że te rady, które tutaj padają są bardzo dobre i pewnie mi również się przydadzą w niedalekiej przyszłości. Kiedy w październiku minionego roku odbywałam praktyki w liceum profilowanym, w technikum... od razu zauważyłam, że uczniowie niemal nieustannie muszą być czymś zajęci- najlepiej jak coś piszą, wykonują jakieś ćwiczenie. Dlatego, jak w końcu ja stanęłam po drugiej stronie biurka (na początku jedynie hospitowałam), to już miałam przygotowane rozmaite pomoce typu krzyżówki, jakieś notki do uzupełniania, które tym samym skłaniały uczniów do słuchania tego, co opowiadam na lekcji itd. Jednak wiadomo, że nie na każdą lekcję nauczyciel jest w stanie przygotować takie materiały...

benia8686
Posty: 239
Rejestracja: 2010-04-17, 16:01
Kto: student
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Czy ja się nadaję?

Postautor: benia8686 » 2010-10-23, 10:06

Rikola ja też cię rozumiem, bo jestem początkującym nauczycielem. Czasem też zadaję sobie to pytanie czy się nadaję.

Patrząc na datę tych postów, na pewno wiele się już zmieniło. Niemniej jednak, jeśli jest ktoś, kto na początku miał podobne problemy jak Rikola i ja, niech napisze jak sobie poradził z tą dyscyplina w klasie.


Wróć do „Problemy dydaktyczno-wychowawcze”