OK, rozumiem. Widzisz, Ty jesteś z ł a na chorą osobę, nie cierpisz jej i obwiniasz ją o różne rzeczy. To zrozumiałe, bo osoba chora na depresję jest trudna, egocentryczna i budzi złe emocje u innych ludzi.
Jeśli naprawdę chcesz pomóc komuś tak choremu, to:
a) musisz zapomnieć o sobie. Nie ty jesteś ważna, ale osoba chora i jej potrzeby w danym momencie, To trudne, ponieważ człowiek jest egoistą i myśli przede wszystkim o sobie o swoich potrzebach.
b) wsłuchać się w osobę chorą i nie "wyciągać" jej nigdzie, skoro tego nie chce. Po prostu...być. CIERPLIWIE czekać. Nie poganiać. Dać zwyczajnie do zrozumienia- jestem tu dla ciebie. To ty jestes teraz ważny. Zalezy mi an tobie n a p r a w d ę.
c) Jeśli to nie pomaga- po prostu odejść (o siebie też trzeba zadbać, pomaganie komuś tak choremu będzie trwać, to nie jest kwestia tygodnia i wyciągania do kina, to może być kwestia miesięcy, a nawet ...lat!)- ale z życzliwym i szczerym zapewnieniem- ale ja wrócę, myślę o tobie, pamiętaj, nie jesteś sam, masz telefon, masz mnie- jeśli tylko zechcesz. A nawet jak się nie odezwiesz, wrócę za jakiś czas z tobą pobyć.
Czy jest to trudne ? Ojej, oczywiście, że tak. Szalenie. Dlatego większość ludzi bardzo szybko sobie odpuszcza, a całą złość za nieudaną "akcję ratowniczą' ceduje na osobę chorą.
Mogą być sytuacje, w których -jeśli trwa to długo- od osoby chorej trzeba się po prostu odizolować, bo człowiek nie może tylko dawać, musi też coś "brać" (dobre emocje, życzliwość, uwagę etc.). Wszyscy mamy takie potrzeby. Dlatego dobrze by się było "zmieniać"- jedna osoba może tego nie udźwignąć.
Tak naprawdę dolne do poświęcenia i zapominania o sobie są jedynie niektóre matki wobec swoich dzieci. Innych ludzi już tak kochać nie potrafimy, zawsze nasze potrzeby postawimy wyżej.