iTulka pisze:Studia wykształciły we mnie (i pewnie nie tylko we mnie) błędne przekonanie, że aby okiełznać niesfornego ucznia, wystarczy z nim szczerze porozmawiać, poprosić, uszanować jego wybory, przedstawiać komunikaty w formie "ja"
i mam pewne obawy, ponieważ zdaję sobie sprawę, że nie jest tak różowo jak na studiach uczą. Czytam te komentarze porady i wszystkie odnoszą się do środowiska szkolnego. W MOW'ie nie miałabym karty przetargowej w postaci ocen czy uwag w dzienniku. Obawiam się, że dziewczyny z ośrodka nie mają już nic do stracenia i na sytuację typu:
stokrota1 pisze:1. Uczeń bawi się telefonem na lekcji, ogląda filmiki przeszkadzając.
N - Proszę schować telefon
U - Bo co jak nie schowam?
cała klasa się śmieje
nie zadziała reakcja typu
miwues pisze:Ja bym na przykład nic nie mówił, tylko uporczywie patrzył na ucznia. Potem albo bym podszedł i stanął z wyciągniętą ręką, albo kazałbym uczniowi przyjść do mnie (raczej to drugie). Uczeń podchodzi, a ja półgłosem (to sprawa między mną, a uczniem, całej klasy raczej nie należy w to wciągać):
- Przynieś swój telefon i połóż mi na biurku!
Jak nie wykona tego polecenia, to zostawiam go po lekcji w klasie (albo wzywam do siebie 2-3 przerwy później - ale nie wolno zapomnieć, nie wolno odpuścić!) i ma ze mną przykrą rozmowę, określam też ewentualnie konsekwencje.
Chciałabym zapytać Was czy macie pomysły na utrzymanie dyscypliny na zajęciach dydaktycznych z dziewczynami, które dopuściły się wszystkiego prócz morderstwa.