trudne początki - praca w przedszkolu

o tym jakie są, jak sobie z nimi radzić, jak wychowywać bez porażek

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

moia
Posty: 4
Rejestracja: 2010-02-09, 21:35
Kto: student
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

trudne początki - praca w przedszkolu

Postautor: moia » 2010-10-28, 20:21

Dzień dobry,
Od miesiąca pracuję jako nauczyciel języka angielskiego w przedszkolu, kocham dzieci, praca z dziećmi to było dla mnie marzenie. Ale... po pierwszym miesiącu wracam prawie z płaczem do domu. Bywają takie dni, że wracam jak na skrzydłach, bo dzieci ładnie uczestniczą w zajęciach, są uśmiechnięte, zadowolone, dostanę jakiś obrazek, albo kasztana, dziecko mówi że 'fajny ten angielski'. Niestety bywa i tak, że mam ochotę zrezygnować, mam myśli że się nie nadaję, nie radzę sobie. Uczę w kilku przedszkolach, w jednym nie mam najmniejszych problemów z dyscypliną, w innym jest ze mną jeszcze jedna Pani (nauczycielka dzieci), bo jest to grupka maluszków (1,5-2,5), ale jest jedno przedszkole gdzie mam najwięcej grup i jest mi bardzo ciężko. Większość dzieci uczestniczy w zajęciach, ale mam ok 10 dzieci, które potrafią mi zniszczyć całe zajęcia. Wskakują na stoły i ławki, chowają się za szafami. Mam wrażenie, że chcą zwrócić na siebie uwagę. Dodam, że jestem zatrudniona przez prywatną firmę, która 'uczy' konkretną metodą, podczas zajęć dużo się ruszamy, więc nie wiem jak dzieciom może brakować ruchu :shock: Staram się wzmacniać pozytywnie, dostrzegać choćby najmniejszą poprawę w zachowaniu, mam system naklejek dla grzecznych dzieci (i muszę wypracować konsekwencję w ich rozdawaniu, to na pewno mój pierwszy grzech). Mam problemy z zapanowaniem nad grupą, w większości nad konkretnymi dziećmi. Czuję się bezradna i bezsilna. Zastanawiam się czy nie poprosić Panią Nauczyciel żeby uczestniczyła z nami w zajęciach, chociaż przez jakiś czas, ale czuję się jakby to była moja osobista porażka :( :cry: Może ktoś doświadczony pomoże mi, postara się doradzić, doszuka się jakiś moich błędów, albo po prostu napisze, że jego początki też były koszmarne:(

Bardzo potrzebuję Waszej pomocy :cry:

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: trudne początki - praca w przedszkolu

Postautor: vuem » 2010-10-28, 20:56

Początki są zazwyczaj trudne...choć wiele optymizmu w Twoim poście znajduję. :wink:
Nie oczekuj, że wszystko zawsze będzie OK.
Dzieciaki maja prawo wariować, a Ty musisz nad nimi panować.
Wyjdź najpierw z założenia, że Twoim obowiązkiem jest tak prowadzić zajęcia, by dzieciaki nie miały ochoty skakać po stołach.
Pomoc dyrekcji, czy bardziej doświadczonej koleżanki po fachu wskazana...tylko zastanów się czego po nich oczekujesz.

moia
Posty: 4
Rejestracja: 2010-02-09, 21:35
Kto: student
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: trudne początki - praca w przedszkolu

Postautor: moia » 2010-10-28, 22:16

Dziękuję bardzo za szybkie odpowiedzi!
Jeśli chodzi o pomoc ze strony Pani nauczyciel, to chciałabym żeby po prostu była ze mną przez kilka zajęć i pomogła opanować trudniejsze osoby. Tylko ciężko mi o to poprosić, bo czuję jakbym odniosła porażkę. Chociaż może Panie tego tak nie odbiorą, bo i tak są bardzo pomocne?! Część rodziców reaguje - jest kilka dzieciaczków, które podobno rozrabiają cały czas i Panie są w ciągłym kontakcie z rodzicami. Czasami jest tak, że inne dzieci próbują naśladować łobuzów, ale w większości przypadków są poirytowane, albo mówią mi: 'on tak zawsze'. Powinno być to pocieszające, ale nie jest:( W przypadku niektórych dzieci chyba udało mi się znaleźć przyczynę 'rozrabiania' - chęć zwrócenia uwagi przede wszystkim. Czasami chwalę wszystkie dzieci, które są grzeczne, po kolei, i wtedy łobuziaki też chcą być chwalone, ale działa to tylko przez chwilkę.

Vuem masz rację, zajęcia powinny być takie żeby dzieci nie miały czasu się nudzić. Ale co zrobić w sytuacji, kiedy mamy jakąś zabawę i każdy po kolei coś robi, czyli musi poczekać chwileczkę na swoją kolej i w czasie tego oczekiwania próbuje narozrabiać :shock: A te problemowe grupy liczą po 10 osób, także ten czas czekania to może minutka jest :( I zaraz po zrobieniu zadania taki łobuziak już biegnie gdzieś i wraca jak znowu jest jego kolej :o . Albo mamy różne gry ruchowe i wtedy taka dwójka próbuje je wykonywać na stole (staram się na spokojnie od razu reagować i tłumaczyć, że bawimy się na dywanie, że to jest niebezpieczne itd.) Wykonują ćwiczenia, ale chcą to robić na stole albo na ławkach :roll:
Mam też jeden baaardzo ciężki przypadek, chłopca agresywnego i po prostu złośliwego (np. chce gasić światło w sali, a salę mam na poziomie -1, także mamy wtedy całkowitą ciemność), chłopiec ten został już wypisany z wielu zajęć dodatkowych, ale ja chciałabym mu dać szansę, bo ma momenty 'przebłysków' dobrego zachowania (najczęściej gdy Pani mu cały dzień powtarza, że ma być grzeczny na zajęciach i powtarza to w kółko i wtedy faktycznie jest lepiej).
Mam też problemy z powrotami do sali po zajęciach, cały czas dzieciom powtarzałam, że idziemy wszyscy razem, powolutku (mamy do przejścia trochę schodów) i że nikt mnie nie wyprzedza. Powtarzałam w kółko, że idziemy powolutku, bo część dzieci próbowała biegiem dostać się do sali albo wyprzedzała inne dzieci i teraz mam inny problem - część dziewczynek postanowiła iść na prawdę POWOOOOOLI :| i tak źle i tak niedobrze!
Chciałabym, żeby dla dzieci nasze zajęcia były frajdą, a czasami nawet nie mam szansy się wykazać, bo muszę cały czas patrzeć, żeby dwójka nie zrobiła sobie krzywdy :(

Myślę, że problem jest też we mnie: boję się prosić o pomoc, patrzę na Panie nauczycielki, które coś powiedzą i taki łobuziak reaguje, a na moje słowa nie i odbieram to jako porażkę :|

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: trudne początki - praca w przedszkolu

Postautor: edzia » 2010-10-28, 22:23

Myślę, że w tej sytuacji naturalne będzie, jeśłi poprosisz kogoś doświadczonego o pomoc, o możliwość podejrzenia jego metod dyscyplinowania maluchów. Naprawdę nie ma się czego wstydzić.

Ja sama w przyszłym tygodniu wybieram się do koleżanki na lekcję podejrzeć, jak radzi sobie z klasą, z którą ponoć nikt sobie nie radzi.

Awatar użytkownika
Afroditte
Posty: 479
Rejestracja: 2007-11-28, 21:38
Lokalizacja: tu i ówdzie

Re: trudne początki - praca w przedszkolu

Postautor: Afroditte » 2011-03-16, 20:26

Poradziliście dziewczynie żeby popytała starszych, bardziej doświadczonych. Czy na prawdę nikt na forum nie może napisać jakież to cudowne metody są stosowane do dyscyplinowania maluchów?
Uczę w gimnazjum, nie mam żadnych problemów z dyscypliną. W podstawówce też - oprócz jednej klasy i jednego ucznia - sześciolatka w I klasie szkoły podstawowej.

Mógłby ktoś wypowiedzieć się w tej kwestii publicznie na forum?

Konsekwencja, system kar i nagród, straszenie, ostrzeganie, rozmowy, tłumaczenie..... itp itd łącznie z szarpanięciem malucha (tak wiem - szarpanie) na tego chłopaczka nie działają. Śmieje się dzieciak w twarz i dalej robi swoje. Jakieś sugestie? Bardzo proszę o pomoc.
"My wish is world's command"

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: trudne początki - praca w przedszkolu

Postautor: malgala » 2011-03-16, 21:03

W klasach młodszych w trakcie zajęć wprowadza się wiele elementów zabawowych.
Można spróbować odsunąć malca od zabawy.
Nie wykonałeś mojego polecenia, nie posłuchałeś, przeszkadzasz - siadasz i nie bierzesz udziału w zabawie. Czasami można nawet bardzo poważną czynność nazwać zabawą i dzieci traktują ją jak zabawę. Malec, wykluczony z niej bezpośrednio po przewinieniu raz, drugi lub trzeci, zacznie się zastanawiać. Chęć udziału we wspólnej zabawie potrafi czasami szybko zmienić zachowanie dziecka.

Awatar użytkownika
Afroditte
Posty: 479
Rejestracja: 2007-11-28, 21:38
Lokalizacja: tu i ówdzie

Re: trudne początki - praca w przedszkolu

Postautor: Afroditte » 2011-03-17, 20:10

Już to stosowałam. Odsunięcie chłopca od zabawy powoduje u niego silną frustrację, wręcz agresję. Najpierw oznajmia że to go nie obchodzi czy będzie się bawił czy nie i z radością wręcz siada do ławki czy staje z boku. Po chwili zaczyna albo coś krzyczeć pod nosem, albo kładzie się na krzesełku albo wyciąga wszystko z plecaka, rzucając przyborami po klasie. Wtedy oczywiście nie ma zabawy też dla innych bo muszę zajmować się nim. Traci on i tracą inne dzieci.

A gdybyś go na sześć minut unieruchomiła na krześle i przytrzymała?


Rozumiem że sześć minut bo ma sześć lat? Przytrzymać mogę. Przyznam, że przypuszczam że po jakimś czasie chłopiec zacząłby pewnie albo śmiać się na głos albo krzyczeć albo - co gorsza - kopnąć lub opluć (zdarzyło się to innej nauczycielce) a sama nie chciałabym tego doświadczyć.

Może 6 minut trzymać go za rękę i nie puszczać? Chodziłby za mną po klasie i miałabym go na oku?
"My wish is world's command"

Awatar użytkownika
Afroditte
Posty: 479
Rejestracja: 2007-11-28, 21:38
Lokalizacja: tu i ówdzie

Re: trudne początki - praca w przedszkolu

Postautor: Afroditte » 2011-03-18, 18:54

Dziękuję, miwues. Jak poszło - dam znać.
"My wish is world's command"

Awatar użytkownika
tomasz37
Posty: 28
Rejestracja: 2011-03-20, 14:55
Kto: rodzic
Lokalizacja: mazowieckie

Re: trudne początki - praca w przedszkolu

Postautor: tomasz37 » 2011-03-20, 15:18

Przede wszystkim musisz być konsekwentna w tym co mówisz/robisz. Jeśli dzieciaki spostrzegą moment Twojej słabości, sytuacje w której one biorą nad Tobą górę to już nie ma zmiłuj - wejdą Ci na głowę ;/ Dzieciaki bardzo szybko wyrabiają sobie zdanie na temat nauczyciela, klasyfikują go na zasadzie tego na ile mogą sobie pozwolić. Pamiętaj o tym.

Awatar użytkownika
Afroditte
Posty: 479
Rejestracja: 2007-11-28, 21:38
Lokalizacja: tu i ówdzie

Re: trudne początki - praca w przedszkolu

Postautor: Afroditte » 2011-03-21, 16:15

Z konsekwencją nie mam problemów ani też z egzekwowaniem kar czy nagród. Z innymi dziećmi również sobie radzę bardzo dobrze.

Problem w tym, że ten jeden dzieciak nie ma dojrzałości szkolnej (opinia poradni również stwierdza agresję). Nie motywuje go to, co motywuje inne dzieci. Inne dzieci wręcz śmieją się z niego (czasem zachowuje się jak chłopiec 3 letni). Potrafi siąść pod kaloryferem i płakać bez powodu mówiąc że chce do domu... Ja nie miałam nigdy styczności z przedszkolakami więc dla mnie to nowa sytuacja...

Dzięki wszystkim za odpowiedzi
"My wish is world's command"

Meggie
Posty: 21
Rejestracja: 2011-02-07, 16:25
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: śląskie

Re: trudne początki - praca w przedszkolu

Postautor: Meggie » 2011-03-21, 17:58

Najpierw oznajmia że to go nie obchodzi czy będzie się bawił czy nie i z radością wręcz siada do ławki czy staje z boku. Po chwili zaczyna albo coś krzyczeć pod nosem, albo kładzie się na krzesełku albo wyciąga wszystko z plecaka, rzucając przyborami po klasie. Wtedy oczywiście nie ma zabawy też dla innych bo muszę zajmować się nim. Traci on i tracą inne dzieci.


A z rodzicami próbowałaś? W szkole ( w przedszkolu też się powinno, że tę agresję eliminować od samego początku) za takie zachowanie to się rodziców wzywa i koniec dyskusji. Gorzej, gdy rodzice są niereformowalni...

Awatar użytkownika
Afroditte
Posty: 479
Rejestracja: 2007-11-28, 21:38
Lokalizacja: tu i ówdzie

Re: trudne początki - praca w przedszkolu

Postautor: Afroditte » 2011-03-23, 08:20

Rodzice jasno stwierdzili, że oni sami nie mogli już z nim w domu wytrzymać, więc wysłali go wcześniej do szkoły "żeby tez nauczyciele się pomęczyli".

Aczkolwiek, matka często dopytuje się o jego zachowanie, wręcz prosi o pomoc by "trzymać go twardą ręką". Tatuś raczej bardzo młodzieżowy jest :)
"My wish is world's command"

Meggie
Posty: 21
Rejestracja: 2011-02-07, 16:25
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: śląskie

Re: trudne początki - praca w przedszkolu

Postautor: Meggie » 2011-03-23, 14:58

Współpracuj z mamą - spróbuj ją przekonać, by wasze metody rpacy z dzieckiem były podobne. Mnie się wydaje, że we dwie (ona w domu a Ty w przedszkolu) jesteście w stanie go jakoś przywołać do porządku. Gorzej, jeśli Ty będziesz się starała a w domu wszyscy mu odpuszczą.

madziulka2008
Posty: 1
Rejestracja: 2011-05-24, 19:22
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Re: trudne początki - praca w przedszkolu

Postautor: madziulka2008 » 2011-05-24, 20:27

Witam!

Od pół roku uczę angielskiego w prywatnym przedszkolu. Początkowo praca sprawiała mi
mnóstwo przyjemności i satysfakcji. W pewnym momencie właściciele postanowili, bez porozumienia z panią dyrektor, wprowadzić pewne zmiany organizacyjne. Jedną z tych zmian było zatrudnienie mojej kuzynki, która zawsze wydawała mi się bardzo silną osobą. Niestety po pierwszym dniu spędzonym w przedszkolu z panią dyrektor płakała. Pani dyrektor była dla mnie początkowo autorytetem. Niestety to jak traktowała moją kuzynkę i jeszcze jedną koleżankę sprawiło, że zaczęłam się jej bać.

Metody wychowawcze, które początkowo podziwiałam nagle zmieniły się w agresję. Przetrzymywała trzyletnie dzieci na zajęciach, które trwały nawet godzinę zegarową. Dzieci były zmęczone, niechętne do pracy. Ja wtedy niestety im odpuszczałam, bo nie miałam sumienia męczyć tych maluchów.

Teraz w naszym przedszkolu nie ma już pani dyrektor. Zastąpiła ją młoda, fajna dziewczyna, która wspaniałe podejście do dzieci. Niestety ja czuję jakbym przeżywała swego rodzaju regres ponieważ praca nie przynosi mi już radości, jestem zmęczona. Nie potrafię zapanować nad dziećmi. Na pewno ma to związek z tym, że im tak często odpuszczałam.

Chciałabym, żeby praca przynosiła mi tyle radości co wcześniej. Chciałabym także nauczyć te dzieci jak najwięcej, ale po prostu nie daje rady. Wiem, że mam w okół siebie dużo przyjaznych mi ludzi, ale czuję że gdybym komuś powiedziała o tym co czuję odebrano by to za moją porażkę, dlatego piszę tutaj.

Proszę o jakąś radę,
pozdrawiam.

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: trudne początki - praca w przedszkolu

Postautor: edzia » 2011-05-26, 17:42

madziulka2008 pisze:Nie potrafię zapanować nad dziećmi. Na pewno ma to związek z tym, że im tak często odpuszczałam.
Pewnie nie da się udzielić ci prostej i łatwej odpowiedzi. Ale skoro już wiesz, jakie błędy popełniałaś, będziesz mogła je wyeliminować. Ale zmiana metod pracy z dziećmi musi być raczej drastyczna, a tego nie da się z dnia na dzień wprowadzić. Musisz więc wybrać dobry czas na to (może od nowego roku szk.?), mieć wtedy już obmyślaną strategię działania wraz planem awaryjnym i... zacząć działać!


Wróć do „Problemy dydaktyczno-wychowawcze”