Nurzam się w absurdzie...

o tym jakie są, jak sobie z nimi radzić, jak wychowywać bez porażek

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

sigma_i_pi
Posty: 10
Rejestracja: 2008-03-18, 09:15
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Nurzam się w absurdzie...

Postautor: sigma_i_pi » 2011-05-05, 16:34

Witam wszystkich.
Od niedawna uczę matematyki w gimnazjum (zastępstwo). Dostałam bardzo specyficzną klasę, same dzieciaki z problemami. Jednak krok po kroku, bardzo powoli posuwamy się do przodu.

Absurd polega na tym, że uczniowie którzy na lekcji ROBIĄ zadania samodzielnie, na sprawdzianie nie piszą nic. Nie bardzo wiem co z tym fantem zrobić, tym bardziej, że spotykam się z zarzutami: "Pani nie tłumaczy". A ja przecież tłumaczę, w kółko to samo. DO znudzenia:/ Ale jak wytłumaczyć matematykę na poziomie gimnazjum, gdy uczeń ma zaległości z podstawówki? Potężne zaległości. Przecież to jak grochem o ścianę.

Absurd nr 2: Na zajęcia wyrównawcze przychodzi uczeń. Nie umie, więc tłumaczę. Raz, drugi, nawet trzeci i czwarty. W końcu coś przeskakuje w głowie i zadania kolejne robi samodzielnie. Na sprawdzianie nie pisze nic albo jakieś nonsensy. Zarzut: na wyrównawczych Pani też nie tłumaczy. :?

Oczywiście wiem, że jest to kwestia utrwalenia, powtarzania, ugruntowania wiedzy. Ale przecież nie zmuszę ucznia do uczestnictwa w zajęciach wyrównawczych (jedne to trochę za mało) a na lekcji, eh... szkoda słów. Przecież nie da się zrozumieć jak się NIE SŁUCHA.

Ja to wiem, wszyscy nauczyciele to wiedzą- przynajmniej tak mi się wydawało. Mimo to nauczyciele(!) przychodzą do mnie z pretensjami.

jestem zniechęcona na maksa :/ Jest jakiś sposób na wyjście z tego błędnego koła?

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Nurzam się w absurdzie...

Postautor: malgala » 2011-05-05, 21:47

sigma_i_pi pisze:Absurd polega na tym, że uczniowie którzy na lekcji ROBIĄ zadania samodzielnie, na sprawdzianie nie piszą nic.

W przypadku słabych uczniów jest to zupełnie normalne.
Na lekcji mają świadomość, że mogą liczyć na pomoc nauczyciela. Czasami wystarczy tylko spojrzenie, kiwnięcie głową, drobna uwaga. Uczeń czuje się pewniej.
Na sprawdzianie tego komfortu już nie ma. Jest zadanie, kartka, długopis i nikt nie zwróci uwagi na popełniony błąd, nikt nie naprowadzi, nikt nie potwierdzi, że rozwiązuje się dobrze.
Uczeń, który nie jest pewien swojej wiedzy, zawsze na sprawdzianie wypadnie słabiej niż przy odpowiedzi.

sigma_i_pi pisze:A ja przecież tłumaczę, w kółko to samo. DO znudzenia:/ Ale jak wytłumaczyć matematykę na poziomie gimnazjum, gdy uczeń ma zaległości z podstawówki?

Taka to już specyfika tego przedmiotu, że nic tu się przeskoczyć i pominąć nie da.
Dodatkowy problem polega pewnie na braku jakiejkolwiek motywacji do nauki, co jest charakterystyczne dla większości gimnazjalistów. I to nie tylko matematyki. O ile na innych przedmiotach uczeń może sobie jakieś pojedyncze zagadnienia odpuścić, bez szkody dla rozumienia całości, o tyle na matematyce się tak nie da.

Moja rada - na każdej lekcji (nawet kosztem zagadnień bieżących) poświęć 10 - 15 minut na te zagadnienia ze szkoły podstawowej, z którymi mają największe problemy. I w każdej pracy domowej również coś z tego powinnaś dołączyć.
A może zainteresują Twoich uczniów zadania, testy i łamigłówki, które znajdziesz na mojej stronie. Są tam materiały do szkoły podstawowej i do gimnazjum.
Musisz im uświadomić, że bez ćwiczeń sukcesu nie osiągną.

Powodzenia.

miki88
Posty: 1
Rejestracja: 2011-09-25, 13:54
Kto: uczeń
Przedmiot: Język polski
Lokalizacja: śląskie

Re: Nurzam się w absurdzie...

Postautor: miki88 » 2011-09-25, 14:29

malgala pisze:Na sprawdzianie tego komfortu już nie ma. Jest zadanie, kartka, długopis i nikt nie zwróci uwagi na popełniony błąd, nikt nie naprowadzi, nikt nie potwierdzi, że rozwiązuje się dobrze.


Przepraszam za swego rodzaju spam, ale zastanawia mnie pewna rzecz... Czy nauczyciel nie ma prawa naprowadzić ucznia na odpowiedzi tok myślenia podczas sprawdzianu? Nurtuje mnie to, ponieważ w podstawówce mojej nauczycielce (najwspanialszej nauczycielce jaką spotkałam w mojej dotychczasowej karierze szkolnej :)) zdarzało się podejśćdo ławki ucznia, spojrzeć na kartę pracy, powiedzieć 'Masz błąd.' i odjeść. I siedział taki jak ciele szukając tego jednego błędu :D

edzia
Posty: 4766
Rejestracja: 2008-02-05, 23:02

Re: Nurzam się w absurdzie...

Postautor: edzia » 2011-09-26, 21:05

miki88 pisze:Czy nauczyciel nie ma prawa naprowadzić ucznia na odpowiedzi tok myślenia podczas sprawdzianu?
Ma prawo, czemu nie? Jednak obowiązku nie ma.

Moraw
Posty: 101
Rejestracja: 2011-04-12, 17:58
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Historia, WOS
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Re: Nurzam się w absurdzie...

Postautor: Moraw » 2011-10-13, 21:35

Nie chcę zakładać nowego wątku, więc napiszę tutaj. Sprawa dotyczy gimnazjum i testu sprawdzającego z wiedzy o społeczeństwie. Uczniowie w dwóch klasach, po otrzymaniu arkusza, stwierdzili, że miał być test, a są normalne zadania, gdzie trzeba coś napisać (najwyraźniej test, to u nich synonim testu zamkniętego), być może moim błędem było, że nie sprecyzowałem tego, a nikt się nie dopytywał. Stwierdzili, że w poprzednim roku u Pani B. były tylko "testy abc", wszyscy mieli dobre oceny i nie trzeba było się uczyć za wiele, bo to w sumie taki mało ważny przedmiot. Gdy sprawdziłem prace, okazało się że w jednej z klas napisali w miarę dobrze, natomiast w drugiej na 25 uczniów, aż 19 nie zaliczyło. Wcześniej twierdziłem, że jeśli wyniki sprawdzianu są tak tragiczne, to wina musi być też po stronie nauczyciela, ale gdy przekonałem się na własnej skórze (nigdy nie postawiłem tyle ndst. z klasówki) jak to jest, mam pewne wątpliwości. Z drugiej strony, jeśli wstawię tyle jedynek , to pojawią się pewnie jakieś pretensje ze strony wychowawcy, nie zamierzam powtarzać testu, z resztą w jednej z klas sytuacja jest lepsza, więc nie ma mowy o zbyt wysokim poziomie trudności. W piątek oddam te prace i pewnie wstawię oceny, chociażby za dość lekceważący stosunek do przedmiotu, chyba, że proponujecie jakieś lepsze rozwiązanie?
Nie mam doświadczenia z pracą w gimnazjum, a szczególnie w nauczaniu wosu, więc może popełniam jakiś błąd. Powoli zaczynam żałować, że zacząłem pracę w tym gimnazjum, dobrze, że to tylko jeden rok szkolny :)

Uh, trochę się rozpisałem ,wybaczcie.
Pozdrawiam wszystkich :)

Moraw
Posty: 101
Rejestracja: 2011-04-12, 17:58
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Historia, WOS
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Re: Nurzam się w absurdzie...

Postautor: Moraw » 2011-10-18, 18:26

Skorzystałem z rady i odbyłem wczoraj rozmowę z wychowawcą tejże klasy, wstawiłem też oceny. Wychowawca ma z nimi porozmawiać, ja tymczasem muszę niestety przygotować test na poprawę.
[center]Historia testis temporum, lux veritatis, vita memoriae, magistra vitae- Marcus Tullius Cicero [/center]

Moraw
Posty: 101
Rejestracja: 2011-04-12, 17:58
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Historia, WOS
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Re: Nurzam się w absurdzie...

Postautor: Moraw » 2011-10-18, 21:36

Nikt do tego nie zmusza oczywiście :) Trochę źle to ująłem. W liceum zwykle nie robię poprawek, jeśli ktoś chce, może odpowiadać ustnie- zwykle nikt nie chce, z resztą nie ma takiej sytuacji, że większość to jedynki. W tym przypadku stwierdziłem, że poprawa jest konieczna, bo muszą opanować ten materiał.
[center]Historia testis temporum, lux veritatis, vita memoriae, magistra vitae- Marcus Tullius Cicero [/center]


Wróć do „Problemy dydaktyczno-wychowawcze”