Postautor: edzia » 2013-12-29, 00:04
Pozwolę sobie odświeżyć wątek, wklejając, co ma do powiedzenia na ów temat Piotr Korek:
Czytam i nie wierzę. W szkole mojego dziecka odbywa się dyskusja na temat skali punktowania zachowania ucznia. Temat tak mnie zaintrygował, że postanowiłem zapoznać się z nim rzeczowo i obiektywnie. Być może będę mógł wprowadzić jakieś nowe, bardziej oświecone metody, do moich domowych, pewnie staroświeckich metod, może wynaleziono coś lepszego, niż przytulenie, długa rozmowa i wspólne spędzanie czasu?
Po lekturze regulaminu jestem oszołomiony, że szkoła zamienia się w małą korporację, a wyścig szczurów znany z wielkich firm, absolwentom podstawówek będzie znany z już z autopsji.
Słuchajcie zatem, czym są zachowania pozytywne: jednorazowa pomoc koleżeńska w nauce to pięć punktów, podobnie jak wygrana w zawodach pływackich czy wzbogacenie wyposażenia klasy. I co się dzieje? Lepszy uczeń pomagający komuś odrobić lekcje lub nawet tylko mówiący, jak dane zadanie wykonać, już kształtuje w sobie potrzebę zameldowania o tym nauczycielowi - pięć punktów piechotą nie chodzi. Pamiętam jeszcze, jak byłem uczniem i nasz zbiorowy spryt i już widzę połowę klasy meldującą pomoc koledze w dni parzyste, a pozostała połowa melduje w dni nieparzyste podobną usługę, może nawet w tym samym przedmiocie. Manna punktów leci z nieba. A co, jeśli uczeń wygra zawody w bieganiu, a nie w pływaniu (szkoła nie ma przecież pływalni) - punktów nie ma, w korporacji nazywamy to błędnie zaadresowanym talentem. Innym sposobem na punkty jest tatuś z kasą, bo przecież wystarczy zainwestować w wzbogacenie wyposażenia i punkty wlatują drzwiami i oknami.
Nie myślcie, że to wszystko - są także premie semestralne. A objawiają się one poprzez np . brak uwag na temat stroju szkolnego czy kulturalnym zachowaniem wobec pracowników szkoły (15 punktów) Oczywiście kryteria tego zachowania nie są nigdzie opisane, stąd mają uczniowie zagadkę, czy kłaniać się w pas czy tez wystarczy zwykłe dzień dobry. No ale chyba lepiej tak się zachowywać, żeby zdobyć premię - czyli otwarte lizusostwo, zawsze w cenie.
Są też punkty za zachowania negatywne. Jest to oddzielna kategoria, która rozpatrywana jest odrębnie - czyli możesz mieć 1000 punktów „pozytywnych” , ale uczestniczyłeś w bójce uczniowskiej (50 pkt) bądź w „Inne (nie ujęte powyżej) 5-30 punktów, nie ma szansy na wzorowe zachowanie. Niezależnie , czy biłeś czy byłeś bity.
Tak sobie dworuję z tego regulaminu, ale jest i śmiesznie i strasznie. Pomijam fakt, że to szkoła o profilu artystycznym i właśnie w takiej szkole powinniśmy przede wszystkim oczekiwać, że większość dzieci to niesforni indywidualiści. Tylko one będą miały w sobie tę odrobinę szaleństwa, która wyróżni ich z tłumu zawodowych artystów. Niezależnie od profilu szkoły, taki regulamin to zaproszenie do systemu wychowywania lizusów i oportunistów, którzy od podstawówki, znają formalne zachowania, które są nagradzane i wybiórczo je stosują. Czy nie przypomina to Wam Waszej firmy?
Regulamin wymaga zunifikowanego zachowania, z daleko, zbyt daleko przesuniętą granicą zaprzeczenia własnej indywidualności, charakteru i wrażliwości. Dzieci w ciszy przemierzające korytarze, kłaniające się głęboko woźnej, która przejmuje obowiązki wychowawcze (brak obuwia na zmianę, woźne zgłaszają wychowawcy - 5 punktów czy niekulturalne zachowanie wobec pracowników szkoły - 10 punktów)
Okazuje się, ze ten regulamin nie został wymyślony przez znudzonych instruktorów jakiejś podoficerskiej szkoły, lecz przez nauczycieli i pedagogów. Zapoznałem się z uwagami rodziców i odnoszę się z szacunkiem do ich skrajnie negatywnych komentarzy i wyrażanych opinii. Oczywiście zgadzam się z nimi, lecz uważam, że nadalibyśmy temu regulaminowi zbyt wielką rangę traktując go jako poważny przedmiot dyskusji.
Trzeba to obśmiać, wyszydzić i poprosić, aby osoby, które wymyśliły ten regulamin przedstawiły się z imienia i nazwiska. Niech pokażą te pokolenia konformistów i oportunistów, których dotąd udało im się wychować. Pewnie gdzieś są wśród nas...
Jestem pewien, że nasze dzieci pozostaną wrażliwe, czasem niesforne, lecz naturalne i prawdziwe w swoich reakcjach. Oczekują mistrzów i przewodników po krętych korytarzach własnej, rozwijającej się jeszcze osobowości. I są rodzice, jest nas na szczęście coraz więcej, którzy nie zgadzamy się na kapralskie metody wychowania naszych dzieci zapobiegając degradacji ich fantazji i intelektu.
piotrkorek.natemat.pl/80107,punkty-za-zachowanie