Witajcie,
mam w liceum dwie dziewczyny (uczę francuskiego), które od początku roku totalnie olewają przedmiot i mnie. Jedna się nie nadaje kompletnie do szkoły, druga jest po prostu leniwa i ma wszystko gdzieś. Zainteresowane są tylko tym, co się dzieje za oknem albo kto do nich pisze smsy. Zacząłem to olewać, bo wiem, że nie zdadzą tego roku. Być może jestem tutaj nie w porządku, bo tyle krwi ile one mi napsuły przez ostatnie miesiące to jeszcze nikt. Zero kultury osobistej, chamowate i wiecznie z pretensjami, potrafią powiedzieć co im ślina na język przyniesie i wyjść po prostu z klasy. Długo się litowałem nad ich głupotą (głównie przez chorą dyrektorkę, która je broniła i "próbowała się wcielić w ich skórę"). Dziewczyny łapały jedynki za jedynkami + kilka trójek czy tam czwórek z rzeczy mniej istotnych, wystawiłem im jako prognozę 1/2. Zrobiłem dwa sprawdziany, oba napisały na 1. Pierwszy poprawiały: znowu 1! Później im to podzieliłem na dwie części i zaliczyły na 2=. Głupi byłem, bo powinienem był stosować zamordyzm i by z tego nie wyszły. Ostatnio jednak pokazują po raz kolejny, jak to głęboko mają w dupie to co mówię i czego wymagam. Teraz tak: ostatni sprawdzian napisały na 1. Teraz chcą we wtorek go poprawiać. Pozowlić im na to czy może odmówić odwołując się do łamania statutu w punktach przestrzegania regulaminu ucznia, odnoszenia się z szacunkiem do społeczności szkolnej i systematycznej nauki i pracy? Dziewczyny nadal wierzą, że będę dobrym wujkiem i im zaliczę ich bełkot i popelinę - ja natomiast mam ich tak serdecznie dość (pomijając brak elementarnej wiedzy z przedmiotu), że jakieś konsekwencje wyciągnąć muszę. Pytanie: jak to zrobić najefektywniej?
Za pomoc z góry dziękuję!