prowokacja Użytkownika "aania84" pseudo brum brum

o tym jakie są, jak sobie z nimi radzić, jak wychowywać bez porażek

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

antie
Posty: 353
Rejestracja: 2009-08-24, 21:16
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Re: prowokacja Użytkownika "aania84" pseudo brum brum

Postautor: antie » 2011-05-27, 14:11

A jakie jest Twoje zdanie na ten temat?
Abstrahując od Twoich osobistych motywów wyboru tej a nie innej pracy, uważasz, że dla oświaty w ogóle jest czymś pozytywnym, aby nauczyciele skupiali się jedynie na suchym, niezaangażowanym emocjonalnie przekazie wiedzy, czy też powinni raczej być w swojej pracy nie tylko "przekaźnikami" wiedzy, ale również zaangażowanym w kształtowanie pewnych pożądanych społecznie postaw młodych ludzi?
Czy jesteś zwolennikiem systemu, w którym uczeń jest jedynie nie mającym na nic wpływu jego przedmiotem, czy też aktywnym w procesie nauczania / uczenia się podmiotem oddziaływań nauczyciela / wychowawcy?

brum brum
Posty: 176
Rejestracja: 2010-09-01, 12:17

Re: prowokacja Użytkownika "aania84" pseudo brum brum

Postautor: brum brum » 2011-05-27, 14:12

No ale kółko się zamyka, bo Ty jako nauczyciel (rozumiem, że poziom człowieczeństwa osiągnąłeś jak ta lala) im na to pozwalasz. Głaszczesz po główce, martwisz się orzeczonkami, mamusię po butach całujesz, żeby do kuratorium nie poszła, no i przede wszystkim wypruwasz sobie żyły przed, w trakcie i po lekcjach, żeby młodzikowi pokazać, że jest pępkiem świata. Przecież właśnie to cackanie się w budzie prowadzi do tego, że ludzie tacy są.

brum brum
Posty: 176
Rejestracja: 2010-09-01, 12:17

Re: prowokacja Użytkownika "aania84" pseudo brum brum

Postautor: brum brum » 2011-05-27, 14:34

A czy uczniowie szanują nauczycieli? A rodziców? Niekoniecznie. Czy uczeń na szacunek, uwagę nie powinien sobie zapracować? Kiedyś młodzież nie była inna, dlatego że ją szanowano. Kiedyś była inna, bo jej nie szanowano. Orzeczonko oznacza więcej gimnastyki dla belfra, mniej dla dziecka. Bo dziecko czuje się zwolnione z czegokolwiek, bo ma papier. Nawet jeśli wypruwasz sobie żyły w dobrej intencji i dzieciak to widzi, to z automatu zyskuje przekonanie, że Twój wysiłek i Twoja praca to jest to, co jemu się należy. Do czego ma prawo. A jak potem nie dostaje na tacy zainteresowania, jak po szkole orzeczonko nikogo nie obchodzi, jak spotyka się z obojętnością to nie wie, co ma ze sobą począć.
Do etapu trzeciego muszę zgromadzić stosowną dokumentację i zdać egzamin. :P

brum brum
Posty: 176
Rejestracja: 2010-09-01, 12:17

Re: prowokacja Użytkownika "aania84" pseudo brum brum

Postautor: brum brum » 2011-05-27, 15:35

No to nie wiem, o jak trzeci etap Ci chodziło. Bo jeszcze tylko jeden trzeci mam przed sobą i do niego z kolei zostało mi jeszcze około 150 stron.
No to widać u mnie w szkole same matoły, bo wszyscy się uskarżają na "orzeczeniowców", że mają gdzieś.
No to skoro sobie powinien dziecior na szacunek zapracować to dlaczego mam się dla niego wysilać z automatu i poświęcać czas dodatkowo, skoro nie sprawia wrażenia, żeby był tego warty?

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: prowokacja Użytkownika "aania84" pseudo brum brum

Postautor: vuem » 2011-05-27, 15:48

aania84 pisze:Nie robię z siebie misjonarza, ale wypełniam w swoim mniemaniu obowiązki i w mniemaniu dyrekcji też.


Przemyśl swoje wpisy.

aania84 pisze:Czyli rozumiem, że uczenie w szkole językowej to nie jest doświadczenie zawodowe dla Ciebie, skoro porównujesz je do odcedzania mamusi kartofelków?


Jezy, czy Tobie trzeba wszystko tłumaczyć dwa razy? jeszcze pomyślę, żeś głupia :wink:

Ile masz lat? 26.

Ile lat pracujesz w szkole językowej? 8? Po drugie odniosłem się do korepetycji udzielanych samemu będąc uczniem.

Bo po pierwsze praca indywidualna z człowiekiem, z którym realizujesz określony materiał, to nie to samo, co złożona bardziej praca nauczyciela w szkole.

Dajże spokój, nie brnij, już Ci to radziłem. Ośmieszasz się.


@Antie

Każdy system ma "luki". To od nas samych zależy na ile uczciwie podchodzimy do różnych spraw w swoim życiu.

Czy obecny system zmusza Cię do takich postaw, jak opisujesz? Czy obecny system przeszkadza Ci w realizowaniu się w tym zawodzie (nie chodzi o drobne utrudnienia oczywiście w postaci biurokracji :wink: )

...nawet, gdy dyskutuje z Tobą zapiekle, to mam wrażenie, że absolutnie nie.

Inni to wykorzystują, trudno, gdzie drwa rąbią, tam...

brum brum
Posty: 176
Rejestracja: 2010-09-01, 12:17

Re: prowokacja Użytkownika "aania84" pseudo brum brum

Postautor: brum brum » 2011-05-27, 16:23

Pierwszy kurs prowadziłam na 1. roku, czyli 7 lat temu. To mało w moim wieku? Ty pewnie belfrzyć zacząłeś w żłobku. :wink: Udzielanie korepetycji to i tak więcej niż robi jakiś pożal się Boże student medycyny, dający mi doniosłe rady. Jak sam zauważyłeś, wybąkał tylko co nie co, że jakieś tam korki dawał i się odczepił. Nie napisałam nigdzie, że praca w szkole i korki to to samo, więc przestań sobie dorabiać jakąś nieziemską interpretację.
Co do głupoty - mam ochotę się "ośmieszać" i nic Ci do tego. Sam nawiązujesz do moich postów, popisując się niby ciętą ripostą, więc o co chodzi? Skoro jestem idiotką to nie zniżaj się do mojego poziomu. Ja o to nie zabiegam. A następnym razem proponuję ulżyć sobie trochę w realu, bo wylewanie całego jadu w życiu wirtualnym jest lekko mówiąc żałosne.

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: prowokacja Użytkownika "aania84" pseudo brum brum

Postautor: haLayla » 2011-05-27, 16:28

aania84 pisze:Udzielanie korepetycji to i tak więcej niż robi jakiś pożal się Boże student medycyny, dający mi doniosłe rady. Jak sam zauważyłeś, wybąkał tylko co nie co, że jakieś tam korki dawał i się odczepił.


Powiem brzydko - weź się ode mnie odstosunkuj. Nie uznałem za stosowne odpowiadać na twoje żale, bo dyskusja z tobą ma dwa metry długości i prowadzi donikąd.
<3

brum brum
Posty: 176
Rejestracja: 2010-09-01, 12:17

Re: prowokacja Użytkownika "aania84" pseudo brum brum

Postautor: brum brum » 2011-05-27, 16:32

haLayla, po prostu nie masz argumentów. Ale jakbyś chciał pogadać o wind- albo kitesurfingu to wal śmiało. :mrgreen:

Miwues, nie, są też warci.

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: prowokacja Użytkownika "aania84" pseudo brum brum

Postautor: haLayla » 2011-05-27, 16:38

aania84, nie bawi mnie dyskusja z modelowym wręcz przykładem wytworu gimnazjum.
<3

brum brum
Posty: 176
Rejestracja: 2010-09-01, 12:17

Re: prowokacja Użytkownika "aania84" pseudo brum brum

Postautor: brum brum » 2011-05-27, 16:38

Na pewno. Wiesz to po jego avku? Co to znaczy "splonkować"?

Nie chodziłam do gimnazjum niestety. Rozumiem i szanuje, że Cie nie bawi. Więc nie rozmawiaj ze mną, no problem.

antie
Posty: 353
Rejestracja: 2009-08-24, 21:16
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Re: prowokacja Użytkownika "aania84" pseudo brum brum

Postautor: antie » 2011-05-27, 23:46

vuem pisze:.

@Antie

Każdy system ma "luki". To od nas samych zależy na ile uczciwie podchodzimy do różnych spraw w swoim życiu.

Czy obecny system zmusza Cię do takich postaw, jak opisujesz? Czy obecny system przeszkadza Ci w realizowaniu się w tym zawodzie (nie chodzi o drobne utrudnienia oczywiście w postaci biurokracji :wink: )

...nawet, gdy dyskutuje z Tobą zapiekle, to mam wrażenie, że absolutnie nie.

Inni to wykorzystują, trudno, gdzie drwa rąbią, tam...



Nie rozumiem?
Moje wcześnejsze pytanie było skierowane do Ani, ale gdzieś w ferworze dyskusji umknęło jej uwadze.


Ja nie jestem nauczycielem doskonałym - miewam chwile słabości, zwątpienia, denerwuje mnie często bałagan w oświacie, mizerność warunków, w których przyszło mi pracować, ale staram się wykonywać swoją pracę najlepiej jak potrafię i nigdy nie przyszło mi do głowy, by traktować ją jako jedynie "ciepłą i wygodną posadkę w tym skostniałym systemie". Zawsze byłam osobą mocno zaangażowana w swoją pracę - może czasem nawet aż za bardzo.
I mimo, że pewnie przez wielu ludzi, podobnych do Ani i jej rodziców będę traktowana jak nieudacznik, który się do niczego innego jak do "zniżania się do poziomu kilkunastolatka" nie nadaje, jakoś niespecjalnie mnie to rusza.
I choć wiele postaw - zwłaszcza roszczeniowych uczniów i rodziców mnie denerwuje, choć czasem brak cierpliwości, gdy po raz n-ty muszę tłumaczyć to samo, to jednak lubię uczniów, tak jak w ogóle lubię ludzi i szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie innego zawodu niż zawód pedagoga :wink:

brum brum
Posty: 176
Rejestracja: 2010-09-01, 12:17

Re: prowokacja Użytkownika "aania84" pseudo brum brum

Postautor: brum brum » 2011-05-28, 00:04

Rozumiem, że o to pytanie chodziło:
A jakie jest Twoje zdanie na ten temat?
Abstrahując od Twoich osobistych motywów wyboru tej a nie innej pracy, uważasz, że dla oświaty w ogóle jest czymś pozytywnym, aby nauczyciele skupiali się jedynie na suchym, niezaangażowanym emocjonalnie przekazie wiedzy, czy też powinni raczej być w swojej pracy nie tylko "przekaźnikami" wiedzy, ale również zaangażowanym w kształtowanie pewnych pożądanych społecznie postaw młodych ludzi?
Czy jesteś zwolennikiem systemu, w którym uczeń jest jedynie nie mającym na nic wpływu jego przedmiotem, czy też aktywnym w procesie nauczania / uczenia się podmiotem oddziaływań nauczyciela / wychowawcy?


Uważam, że człowieka kształtuje przede wszystkim dom, a nauczyciel i szkoła w mniemaniu młodego człowieka nie są żadnym autorytetem. Mówię to z obserwacji własnych jako ucznia i nauczyciela oraz na podstawie rozmów ze znajomymi. Uważam, że podczas samego procesu dydaktycznego wychodzi masa sytuacji, w których nauczyciel reaguje na zachowanie ucznia i kształtuje tą reakcją jego osobowość (jeśli dla ucznia osoba nauczyciela ma jakiekolwiek znaczenie, w co powątpiewam w większości wypadków). Zbędnym natomiast wydaje mi się włażenie w życie ucznia poza tym procesem, w sytuacje, które na lekcji miejsca nie mają, jeśli nie ma takiej potrzeby. Np. roztrząsanie na godzinie wychowawczej faktu, że ktoś z kimś chodzi i rozważanie, jaki wpływ to ma na ucznia. Dla mnie to włażenie w jego osobiste życie i nadgorliwość nauczyciela. I to czego chronicznie nie cierpię to zrzucanie odpowiedzialności na szkołę za zaniedbania rodziców. Przykład: uczennica wagaruje przez 3 miesiące, a na reakcję ze strony wychowawcy rodzic pyta: a co zrobiła szkoła, żeby moja córcia chciała chodzić do szkoły? Nóż się w kieszeni otwiera. Podsumowując: wychowywać na bieżąco w trakcie zajęć, ale nie ingerować poza nimi, jeśli nie ma takiej konieczności, no i nie dać się zdołować niewydolnym wychowawczo rodzicom.

antie
Posty: 353
Rejestracja: 2009-08-24, 21:16
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język niemiecki
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Re: prowokacja Użytkownika "aania84" pseudo brum brum

Postautor: antie » 2011-05-29, 23:26

aania84 pisze:
Uważam, że człowieka kształtuje przede wszystkim dom, a nauczyciel i szkoła w mniemaniu młodego człowieka nie są żadnym autorytetem. Mówię to z obserwacji własnych jako ucznia i nauczyciela oraz na podstawie rozmów ze znajomymi.


No cóż - widocznie Ty i Twoi znajomi albo mieliście do czynienia z miernymi nauczycielami, którzy swoją fachową wiedzą nie umieli Was zainteresować ani tym bardziej zaimponować, albo tak po prostu zostałaś wychowana przez swoich rodziców - co w świetle Twoich wcześniejszych wypowiedzi i bijącej z nich pogardy dla "nauczycielstwa" w ogóle wydaje się bardziej prawdopodobnym. :?

Czyli godzisz się z faktem, że dla dziatwy, którą próbujesz nauczać nie jesteś żadnym autorytetem? Jak więc chcesz być skuteczna i nauczyć ich czegokolwiek?
A może nie obchodzi Cię wcale, co o Tobie myślą, bo w sumie masz gdzieś, jaki będzie wynik / efekt Twojego "nauczania"?
Albo sadzisz, że Ty jesteś wyjątkiem i akurat Ty jedna ten autorytet zdobyłaś pomimo bycia tylko :? nauczycielem?

Ja spotkałam nauczycieli, którzy cieszyli sie autorytetem wśród uczniów i wciąż jeszcze ich spotykam.
Chociaż faktycznie autorytet dzisiaj zdobyć trudno i nie dostaje się go automatycznie tylko z powodu bycia belfrem.
Na pewno nie zdobędzie go nauczyciel chcący za wszelką cenę "zbratać" czy też "skumplować" się z uczniami. Uczniowie to wytrawni, choć nie szkoleni psycholodzy. Natychmiast wyczują słabość i miernotę i potraktują taką "ofiarę" bezlitośnie.


aania84 pisze: Uważam, że podczas samego procesu dydaktycznego wychodzi masa sytuacji, w których nauczyciel reaguje na zachowanie ucznia i kształtuje tą reakcją jego osobowość (jeśli dla ucznia osoba nauczyciela ma jakiekolwiek znaczenie, w co powątpiewam w większości wypadków).


Czyli jednak w jakichś wyjątkowych wypadkach zdarza się, że nauczyciel ma wpływ na ucznia? Trochę to sprzeczne z Twoją wcześniejszą tezą, nie sądzisz?

aania84 pisze:Zbędnym natomiast wydaje mi się włażenie w życie ucznia poza tym procesem, w sytuacje, które na lekcji miejsca nie mają, jeśli nie ma takiej potrzeby. Np. roztrząsanie na godzinie wychowawczej faktu, że ktoś z kimś chodzi i rozważanie, jaki wpływ to ma na ucznia. Dla mnie to włażenie w jego osobiste życie i nadgorliwość nauczyciela.


A kto tak robi? :shock: Uwazasz, że to nagminne? Mnie się wydaje, że tak postępują własnie mierni, niedouczeni lub niedoświadczeni nauczyciele, którzy na siłę starają się z uczniami "zakumplować".
Godzina wychowawcza nie jest po to, by zajmować się plotami, a jeśli się tak dziej, to jest to nie norma lecz nieprawidłowość i Ty jako nauczyciel powinnaś o tym wiedzieć.

aania84 pisze:I to czego chronicznie nie cierpię to zrzucanie odpowiedzialności na szkołę za zaniedbania rodziców. Przykład: uczennica wagaruje przez 3 miesiące, a na reakcję ze strony wychowawcy rodzic pyta: a co zrobiła szkoła, żeby moja córcia chciała chodzić do szkoły?


No tu sie zgodzę z Tobą - z tym, że moim zdaniem na te wagary wychowawca zbyt późno zareagował. Rodzic lub odpowiednie organy powinny być o fakcie wagarów zawiadamiane na bieżąco. I może gdyby jeszcze wzorem np. Niemców za tym szły odpowiednie kary finansowe dla rodziców uczniów szkół podstawowych i gimnazjów lub skreślanie z listy uczniów w wypadku szkół ponadgimnazjalnych, to problem wagarów szybko przestałby istnieć. Ale tu potrzebne są rozwiązania systemowe, a sama uwaga w dzienniku jako metoda wychowawcza jest zupełnie nieskuteczna.


aania84 pisze:Podsumowując: wychowywać na bieżąco w trakcie zajęć, ale nie ingerować poza nimi, jeśli nie ma takiej konieczności, no i nie dać się zdołować niewydolnym wychowawczo rodzicom.


No ale jak chcesz wychowywać, skoro dla dziecka nie jesteś żadnym autorytetem, jak wcześniej zapewniałaś?
Jak chcesz wyegzekwować określone postawy czy zachowania w czasie zajęć, jeśli dla ucznia jesteś "nikim"?

Awatar użytkownika
Basiek70
Posty: 2234
Rejestracja: 2007-08-24, 19:43
Przedmiot: Inne

Re: prowokacja Użytkownika "aania84" pseudo brum brum

Postautor: Basiek70 » 2011-05-29, 23:44

do dziś moja wychowawczyni z podstawówki, spotykając moją mamę, pyta o mnie, jak mi się wiedzie i pozdrowienia przekazuje
z wychowawczynią z liceum mam kontakt i z kilkoma nauczycielami się spotkałam, którzy pamiętali zarówno moje imię, jak i plany
a moi rodzice utrzymują kontakty ze swoim wychowawca z technikum, ponad pół klasy spotyka się z "panem profesorem" co roku na imieninach, które nota bene sami organizują aprowizacyjnie (składkowa impreza), a maturę robili ponad czterdzieści lat temu
"Nigdy nie rezygnuj z tego, co naprawdę chcesz robić.
Człowiek z wielkimi ambicjami i marzeniami jest silniejszy od tego,
który jest tylko realistą."

Adriannn
Posty: 177
Rejestracja: 2011-05-14, 20:59
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: pomorskie

Re: prowokacja Użytkownika "aania84" pseudo brum brum

Postautor: Adriannn » 2011-05-30, 07:50

Opisujesz rzeczywistość sprzed kilkudziesięciu lat i używasz tego jako argumentu do dzisiejszych czasów. Kiedyś bo było trochę inaczej, sam przyznasz?

Ja mam inne doświadczenia z dyrektorami szkół. Albo służyli za straszaka na niesfornych uczniów albo w ogóle się nigdzie nie pokazywali. Jestem pewny, że żaden z dyrektorów moich szkół nie pamięta mnie ani z nazwiska, ani z imienia.

Teraz są trochę inne czasy...

Basiek70 pisze:a maturę robili ponad czterdzieści lat temu

Maturzyści 40 lat temu i teraz: chyba nie będziemy udawać, że to jest to samo? Czy będziemy?


Wróć do „Problemy dydaktyczno-wychowawcze”