Świetlica w przedziale wiekowym od 4 lat do 15 lat - pomocy!

o tym jakie są, jak sobie z nimi radzić, jak wychowywać bez porażek

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

agnsik
Posty: 1
Rejestracja: 2011-12-14, 11:11
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: wielkopolskie

Świetlica w przedziale wiekowym od 4 lat do 15 lat - pomocy!

Postautor: agnsik » 2011-12-14, 12:01

Proszę o rady oraz o opinie (doświadczonych pedagogów).

Od 3 miesięcy zajmuję się (jako wolontariuszka) dziećmi i młodzieżą ( w wieku od 4 do 15 lat). Umownie nazywam to świetlicą- choć nią nie jest (spotykamy się 3 razy w tygodniu po 3 godziny). Dzieci mieszkają wraz z matkami w ośrodku dla bezdomnych matek. Moja pomoc ma polegać na pomocy w odrabianiu lekcji oraz organizacji czasu wolnego.
Nie mamy żadnej świetlicy (w czasie naszych spotkań przebywamy w stołówce) - często ktoś zakłóca nam spotkania. Brak własnego pomieszczenia oraz fakt, że spotykamy się w ośrodku powoduje, że kiedy dzieci i młodzieży się coś nie podoba czy nudzi, po prostu idą do swoich pokoi.
Kolejnym problemem jest według mnie wiek uczestników. Nie potrafię przygotować zajęć tak aby były one ciekawe dla 4 latki, 7 latka i 15 latki.
I to co jest dla mnie najtrudniejsze to wyegzekwowanie (nauczenie) ich poprawnego zachowania. W dzieciach i młodzieży jest bardzo dużo agresji, lęku, złości a zarazem tęsknoty za normalnością.
Wszystkie dzieciaki krzyczą na siebie na wzajem, obrażają się, biją, szarpią. Inicjatorkami są starsze dziewczyny (12-15 lat). Które uważają (tak się zachowują), że to one są od ustalania zasad. Cały czas próbują podporządkować sobie resztę grupy. Mnie również próbują sobie podporządkować. Moje próby rozmowy z nimi/upominanie ich/ wyjaśnienia, że tak nie mówi się itd nie przynoszą satysfakcjonujących efektów. Kończy się tak, że ja od kilku spotkań wychodzę wcześniej z zajęć (przerywam je). Nie wiem czy robię dobrze - robię tak ponieważ kiedy się źle zachowują (nazywają siebie ***/krzyczą na siebie/szarpią) daję im możliwość rozmowy. Nie są tym zainteresowane (dalej robią to samo). Nie wiem co robić w takich chwilach- ja kończę zajęcia- ponieważ nie będę dalej kontynuować zajęć i udawać, że nie słyszę i nie widzę co robią.
Jak przychodzę na kolejne spotkania, to dzieciaki mnie przeważnie przepraszają - jednak ich zachowanie nie ulega poprawie......czuję bezradność :(
Wsparcia nie mam wśród matek (sposób zachowania dzieci odzwierciedla zachowania matek - byłam tego świadkiem).

Dopiero zaczynam swoją pedagogiczną drogę, dlatego bardzo proszę o opinie i rady.

Wróć do „Problemy dydaktyczno-wychowawcze”