pusiek pisze:Jak bym chciała, to bym zbierała. To do @linczerka. Z postu nie wynika, że zbiera wychowawca. Zrozumiałam, że ma egzekwować składkę, co mnie ubawiło.
Ja może powiem jak u mnie wygląda (nie wiem jak u koleżanki o której piszę) - zbiera skarbnik klasowy, jako wychowawca bezpośrednio z tymi pieniędzmi nic nie mam do czynienia (chociaż regularnie jestem informowany ile pieniędzy jest w kasie i jakie wydatki są planowane w najbliższym czasie), dysponują tym de facto rodzice/trójka klasowa, ale w zasadzie nigdy nie spotkałem się z protestem kiedy kupiłem coś na własną rękę i bez konsultacji (chodzi o drobne rzeczy typu gąbka) i pieniądze zwracane mi są bez szemrania, podobnie zresztą kiedy rzucę hasło "idziemy na lody" (na wychowawczej, tuż przed wakacjami) skarbnik wręcz z radością bierze sakiewkę ze sobą i nikt nawet nie konsultuje tego z rodzicami z trójki, a ci (mimo świadomości, iż popełniam troszkę samowolki tu i ówdzie) nigdy się tego nie czepiają. Po prostu pełna zgoda, harmonia i całkowite zaufanie.
Prawdą jest też, że pełnię funkcję egzekutora - co 2-3 miesiące (z pełnym błogosławieństwem trójki klasowej, a nawet na ich delikatną prośbę) przeglądam zeszyt, odnotowuję braki i drukuję niektórym rodzicom karteczki z zaległościami, ewentualnie w przypadku braku skuteczności wykonuję telefon. Ja sam NIGDY nie spotkałem się z taką sytuacją jak koleżanka - pieniądze albo są przynoszone na czas (lub wręcz płacone w 100% na pierwszym zebraniu), albo też "dłużnicy" przepraszają i na drugi dzień bez szemrania dają dzieciom odpowiednią kwotę. Rodzice po prostu są zdyscyplinowani i świadomi tego, że nauczyciel nie bierze tej kasy i nie idzie wieczorem na piwo z kolegami, a mniejsze i większe niespodziewane wydatki zdarzają się cały czas.
Ściągalność składek - 100%. Sytuacje konfliktowe w roku - 0.
Toteż troszkę zszokowała mnie sytuacja u koleżanki na tyle, że postanowiłem o tym napisać.