Postautor: wlodziu » 2010-07-19, 19:13
Nauka i Wychowanie a Miłość
Jak zauważyłem, że w Forum nauczycielskim są bardzo mądrzy ludzie. Inaczej znowu ja, bo jestem znerwicowany przez życie, już starzejący się człowiek, nie nadaję się do polemik z młodymi ludźmi, którzy żyli w normalnych warunkach. Nie dość tego mam trudności w wypowiadaniu się. Ten brak wpoił mi mój nauczyciel z języka polskiego w klasie maturalnej w Kamiennej Górze. Pomimo tej luki odważam się pisać do ludzi mądrzejszych ode mnie. Człowiek, ze swojej natury jest egoistyczny. Każdy dba o to, aby było wszystko z korzyścią dla niego, jego rodziny, znajomych i bardzo dobrze, bo to jest dar Boży dla dobra rozwoju człowieka. Ale Bóg również dał człowiekowi dar w postaci samego siebie, w postaci Miłości. W Ewangelii czytamy: Bóg jest miłością, wystarczy zbliżyć się do Niego, a on zbliży się do nas. Miłosierna Boża wola jest taka, aby wszyscy ludzie byli zbawieni. Bóg jest dobry, miłosierny, sprawiedliwy. Bóg zarazem jest Bogiem cierpliwym i pocieszenia. Miłość Boża jest darem miłującego Pana Boga i dlatego też Bóg od człowieka, oczekuje miłości. W Forum nauczycielskim wydaje mi się, że tu jest brak tej miłości.
• Czy takie filozofowanie bez miłości jest poprawne?
• Czy tu przypadkiem nie jest jakaś licytacja, kto jest mądrzejszy?
• Czy ten przykład wywyższania się jest zgodny z miłością do Boga i do uczestnika, uczestniczki Forum nauczycielskiego?
• Zastanówmy się nad tym, czy moja miłość jako nauczyciela wychowawcy jest dojrzała?
Jeżeli przeanalizujemy dekalog, zauważymy, że jest on po to, ażeby ludzie kochali Pana Boga i kochali się wzajemnie. W pierwszym liście do Koryntian znajdujemy Hymn o miłości w rozdziale 13. Natomiast w rozdziale 5,1-12 ewangelista Mateusz opisuje naukę, jaką wygłosił Pan Jezus na górze o Ośmiu błogosławieństwach. Chrystus nakazuje miłować nawet nieprzyjaciół, por.Mt.5,44-48.Na Sądzie Ostatecznym Chrystus nas zapyta nie o to, ile zdobyliśmy posiadłości materialnych, ale Sąd Ostateczny będzie Sądem z miłości do drugiego człowieka: Mt.25,31-46. Miłość wymaga poświęceń, ofiary, krzyża, cierpienia. Popatrzmy do Dzienniczka św. Faustyny Kowalskiej jak ona cierpiała za biednych grzeszników a tym samym upodobniała się do Chrystusa Zbawiciela. W cnocie miłości, winniśmy się ciągle udoskonalać, bowiem ta cnota wymaga ciągłego rozwoju i wzrostu.
**
Proces nauczania powinien ściśle łączyć się z procesem wychowania. A z tym powinna łączyć się miłość. Sprawdźmy zatem siebie jak to w naszym nauczaniu i wychowaniu wygląda owa miłość.
• Czy jesteśmy dla ucznia życzliwi i staramy się o to, aby uczeń jak najwięcej skorzystał z udzielanej przez nas lekcji?
• Czy jesteśmy dla niego cierpliwi i sprawiedliwi?
• Czy swoim złym przykładem nie demoralizujemy kogoś?
• Czy jesteśmy pilni w naszej pracy zawodowej?
• Czy jesteśmy życzliwi do różnych osób i grona pedagogicznego z którym współpracujemy?
• Czy nie zazdrościmy komuś, że ma lepsze wyniki w nauczaniu a sami nasze nauczanie zbywamy?
• Czy nie próbujemy siebie wywyższyć kosztem czyjegoś poniżenia?
WIARA
Możemy wierzyć w to co nas na lekcjach kiedyś nauczali nauczyciele. Możemy wierzyć w to, co podają nam dziennikarze w mediach. Nie wiemy czy to jest prawda czy fałsz, bo sami niekiedy tego nie możemy sprawdzić. Dzisiaj poprzez przekaz telewizyjny wierzymy, że istnieje miasto czy kraj w którym nigdy nie byliśmy. Kiedy nie było jeszcze telewizji skazani byliśmy na wiarę, że to istnieje, ale dziś oglądając w telewizji różne miejsca na świecie ta wiara już nam nie jest potrzebna. My kiedyś staniemy przed Panem Bogiem twarzą w twarz a wtedy, kiedy Boga ujrzymy, zobaczymy jakim on jest i ta wiara w Niego już nam nie będzie potrzeba. Wtedy pozostaje jedynie miłość w pełni. Św. Faustyna tu już na Ziemi, uzyskała łaskę, że widziała Boga. Bóg jej się objawiał i z nią rozmawiał po to, ażebyśmy przez jej duchowe doświadczenia, uwierzyli w Wielkie Miłosierdzie Boże. Aby każdy nawet największy grzesznik wiedział, że Bóg jego bardzo miłuje i pragnie jego zbawienia.
My pod kierunkiem jakiegoś naukowca, możemy zrobić doświadczenie naukowe, które sprawdzamy czy jest to prawda czy fałsz. Wiara w Jezusa Chrystusa wymaga czegoś innego jak doświadczenie naukowe. Tu do wiary konieczna jest miłość. Pan Bóg obdarza człowieka swoją miłością. Człowiek niekiedy tą Bożą miłość nie przyjmuje. Jeżeli się komuś wierzy, to ma się do niego zaufanie. Niekiedy Pan Bóg w zamian doświadczenia naukowego, dopuszcza doświadczenia życiowe. Często z dopuszczonego zła, czyni dobro.
Chrystus nauczając po Ziemi Świętej /dziś Izrael, Palestyna/, baczną uwagą zwraca na wiarę. Wielokrotnie zapytuje kogoś czy wierzy, przy uzdrawianiu… Przed wskrzeszeniem Łazarza, Chrystus mówi do Marty, czy wierzysz w zmartwychwstanie, a następnie dokonuje cudu wskrzeszenia. Cud w Kanie Galilejskiej zamienianie wody w wino dokonuje Jezus na prośbę swej Matki, tu żąda współpracy z ludźmi, aby napełnili kanie wodą. Matka Jezusa prosi o to, aby tam obecni ludzie, posłuchali Chrystusa.
Ktoś z Forum twierdził, że Chrystus nie zmartwychwstał ponieważ na to nie ma świadków. A przecież wyraźnie w Ewangelii czytamy: o kobietach i apostołach, którzy zobaczyli grób pusty. Przypomnijmy sobie perykopę z Ewangelii o niewiernym Tomaszu, który uwierzył w Zmartwychwstałego Chrystusa, bo dotknął jego Ran. Chrystus powiedział jemu: Tomaszu uwierzyłeś, bo zobaczyłeś. Błogosławieni ci, którzy nie widzieli a uwierzyli. A zatem jeśli my zmartwychwstania nie widzieliśmy, bo nas wtenczas nie było jeszcze na świecie, a w to zmartwychwstanie uwierzyliśmy to według obietnicy Jezusa, będziemy błogosławieni. Popatrz jaki dobry jest Pan. Wiara w Niego zapowiada nam szczęście wieczne. Tu zamiast doświadczenia naukowego, jest zapis świadków z Ewangelii. Tomasz niewierny, stał się wierzący i za wiarę w Chrystusa poniósł śmierć męczeńską. Przy Wniebowstąpieniu Chrystusa do nieba również przy tym wydarzeniu było dużo świadków. Wtedy anioł powiedział im, że Chrystus tak jak wstąpił do nieba tak też i przyjdzie w Dniu Ostatecznym. Podczas przebywania z Apostołami Jezus także swoich uczniów nauczał o Czasach Ostatecznych a nawet mówi o tym, przed sądem żydowskim, który Chrystusa skazał na śmierć krzyżową.
Św. Faustyna Kowalska w swoim Dzienniczku opisuje również jakie znaki będą przed końcem świata. Nadmieniam, że w tej książce opisane przez świętą fakty, niektóre się już spełniły niedługo po jej śmierci. Kiedy Faustyna żyła, nie znana była telewizja. W Dzienniczku czytamy to, co się działo podczas jej kanonizacji. Proszę czytać o tym jak ona widziała jednocześnie swój dom zakonny i Rzym. W starszym wydaniu Dzienniczka zauważymy, że to jest ten fakt zupełnie inaczej komentowany jak po fakcie, który dokładnie się spełnił tak jak zapisała Faustyna Kowalska.
EUCHARYSTIA JAKO DOWÓD NA MIŁOŚĆ CHRYSTUSA
W Dzienniczku możemy się przekonać jaka miłość i tęsknota Faustyny pałała za Eucharystią, którą Chrystus ustanowił w Wieczerniku tuż przed swoją męką i śmiercią. Chrystus wspomina kiedy przemienia chleb w Swoje Ciało a wino przemienia w Swoją Krew, mówi Swoim uczniom, ażeby to czynili na Jego pamiątkę. W ten sposób powstała pierwsza Msza Święta, którą odprawił Chrystus w Wieczerniku a potem uzupełnił ją na Krzyżu. Dzisiejsze Msze Święte odprawiane przez kapłanów Chrystusowych są dowodem na wielką miłość Boga do człowieka. Przemiana opłatka i wina w Ciało i Krew, którą dokonuje kapłan jest Ciałem i Krwią nie zmarłego człowieka jak to twierdzi pewien uczestnik z Forum nauczycielskiego, ale jest Ciałem i Krwią Chrystusa Zmartwychwstałego. Tajemnica wiary: Chrystus umarł, Chrystus zmartwychwstał, Chrystus powróci. O tym wiedzą katolicy uczęszczający na Msze Świętą.
SZATAN JEST NAPRAWDĘ
Być może myślałbym, że szatan jest fantazją, gdyby nie to, że jego widziałem. Chrystus w Ewangelii mówi o szatanie, wypędza złe duchy, wspomina o ogniu piekielnym…W Dzienniczku Św. Faustyny, święta opisuje jak szatan się złości, kiedy Faustyna pisze o miłosierdziu Bożym. Autorka Dzienniczka opisuje również o tym jak miała łaskę widzieć niebo i piekło. Oprócz Faustyny jeszcze inni ludzie widzieli szatana jak np.: o Pio kapucyn i inni. W Objawieniach w Fatimie poprzez dzieci Matka Boże upomina ludzkość, aby nie grzeszyła i nawróciła się do Boga. S. Łucja karmelitanka, była jedną z tych dzieci, którym się Objawiała Pani Fatimska. Niedługo po jej śmierci, umiera Jan Paweł II.
Matka Boska Fatimska w przekazie do ludzkości grzesznej pokazuje dzieciom piekło, gdzie biedni grzesznicy do tego piekła wpadają. Fatimskie objawienia mają bardzo wiele świadków: oni widzieli tzw. Cud kręcącego się Słońca, również znaku na niebie w postaci Zorzy Polarnej, znaku, który był przez Maryję, zapowiadany jako znak zbliżającej się wojny z powodu grzeszników. Złego ducha nie widzimy i dlatego jego pokusom tak często ulegamy. Należy wiedzieć, że diabeł jest duchem bardzo inteligentnym, przebiegłym i chytrym. Kusi tak, że nawet nie spostrzeżemy się, kiedy ulegniemy jakiemuś złu czy grzechowi. Przychodzą nam myśli, ażeby gdzieś pójść, gdzieś pojechać, coś zrobić …, potem przekonamy się, że ulegliśmy jakiemuś wypadkowi, czy weszliśmy w złe towarzystwo, z którego radzi byśmy byli je opuścić. Inne przykre sytuacje z konsekwencjami również nas spotkają, które są spowodowane przez demona. Szatan też potrafi skutecznie działać na nasze ciało tak, że możemy być chorzy. Człowiek o słabej psychice i małej wiary, a który się nie modli, najczęściej ulega temu przypadkowi. Chrystus wspomina o drzewie, które przynosi dobre i złe owoce. Chyba to jest dobrą dyrektywą odróżnienia dobra od zła. Człowiek, który nie modli się i nie czyni rachunku sumienia najczęściej wpada w sidła szatańskie. O czujności mówi Chrystus i św. Piotr w Pierwszym Liście Apostolskim.
**
Być może to łaska Boża, że niewidocznego złego ducha widziałem i to w różnym okresie mojego życia. Oprócz tego widziałem osobę opętaną przez szatana. Nie wierzysz mi Czytelniku, zapytaj egzorcystę działającego przy kurii biskupiej. On z pewnością udzieli informacji na ten temat. Chciałem zaznaczyć, iż ta osoba opętana jest już od wielu lat osobą zdrową, nawet ukończyła wyższe studia. Różne są stopnie opętania. Niekiedy człowiek nie jest opętany, ale jest pod wpływem szatana. Takiemu człowiekowi trudno jest się modlić. Jest roztargniony. Drażni jego krzyż i wszystko co jest związane z religijnością. Tego dowodem są tak częste walki z krzyżem. Ma zaburzenia snu. Taka osoba jest rozdrażniona, po prostu chora. Natomiast / w zależy w jakim jest stopniu opętania/ opętanie, podobne jest do choroby psychicznej. Owa osoba, u której widziałem opętanie, była badana w Szpitalu Psychiatrycznym. Po badaniu specjalistycznym poznano opętanie. Potem, ksiądz egzorcysta do niej przychodził oraz wiele zakonów kontemplacyjnych modliło się o jej uwolnienie od złego ducha. Kiedy tą osobę odwiedziłem. Pluła na mnie. A było to w miesiącu czerwcu. Wobec tego w myślach modliłem się do Najświętszego Serca Pana Jezusa o jej uzdrowienie. I tak jak głębiej wtapiałem się w modlitwie, osoba opętana piszczała. Kiedy natomiast ustawałem, ta osoba przestawała piszczeć. Kiedy już w swoim domu byłem i modliłem się za osobę opętaną, przyszły mi myśli z takim pytaniem. Czy chcesz trochę pocierpieć, ażeby ona była uwolniona? Ja się na to zgodziłem. Oczywiście nikogo nie widziałem ani nie słyszałem, to były tylko takie myśli podczas modlitwy. A potem? To było już 16 lipca NMP Szkaplerznej. Byłem w kościele ss. Karmelitanek. Tuż przed mszą świętą, podchodzi do mnie kobieta i mówi, że wczoraj o godzinie 22.00 została jej córka uwolniona od złego ducha. Czyli na Uroczystość NMP Szkaplerznej była już zdrowa. Zobaczyłem ją spokojną siedzącą w ławce. Rozpoczęła się msza święta. Kapłan zaintonował: Chwała na wysokości Bogu. Mnie zaczęło się robić słabo. Wyszedłem z kościoła. Ażeby nie upaść, położyłem się na chodniku obok kwiatów. Pod koniec hymnu chwalącego Boga, zrobiło mi się lepiej. Od tego czasu miałem wiele trudności z modlitwą. Budziłem się po nocach, w okropnych torturach duchowych, nie do opisania. Pewnej nocy obudziłem się. Słabo mi, byłem cały spocony. To była godzina pierwsza w nocy. Bardzo źle się czułem, myślałem, że zemdleje, ale do zemdlenia nie doszło. Potem rano w radiu oznajmiono, że właśnie o tej godzinie było trzęsienie ziemi w Turcji. Cierpienia były nie do opisania zwłaszcza, kiedy do tego nikomu się nie przyznawałem. Jedynie modliłem się do Jezusa Miłosiernego. I Jezus Miłosierny sprawił, że ja jestem zdrowy i ta kobieta jest również zdrowa.
**
Zapisałem się na pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę. Zaraz przy pierwszym noclegu nadeszła burza. Wśród błyskawic zauważyłem w pokoju ludzkie cienie. A od tych cieni przychodziły do mnie myśli, że i tak do Jasnej Góry nie dojdziesz. Rano była śliczna pogoda. Przed mszą świętą, spacerowałem po cmentarzu koło kościoła i byłem pewny, że owe cienia, to szatan. Potem o całej sprawie zapomniałem. Kiedy już za dwa dni miałem stanąć na Jasnej Górze, pewien ksiądz powiedział mi, że schola dziewcząt skarżyła się na mnie do księdza, że coś im się nie podobało. Na tej pielgrzymce często grałem na organach. Ja tu się ująłem dumą i sobie myślę, czekajcie, ja wam pokażę i kazałem się odwieść na stacje PKP. Będąc już w pociągu, przypomniała mi się zapowiedź szatana, ze nie dojdę do Jasnej Góry. Ale już było za późno. Zostałem oszukany przez złego ducha.
**
To było kilka lat temu. Była Niedziela Palmowa. Rano budzę się a przy łóżku moim jest czarna postać, podobna do tarczy strzeleckiej. Wcale się nie zdziwiłem, gdyż poprzednio już widziałem złego ducha, który się objawia w przeróżny sposób. Wtedy ja odwróciłem się tyłem do niego i zasnąłem. Kiedy wstałem patrzę, że mojego medalika ze srebrnym łańcuszkiem nie mam na szyi. Znalazłem go dopiero w innym miejscu, był porwany i na dodatek tego, miał zawiązane dwa węzły. Nikomu o tym nie mówiłem, ale przez cały tydzień aż do Wielkanocy u mnie w domu taki był niepokój i nerwy, że musiałem iść na poprawkę do spowiedzi we Wielką Sobotę, kiedy ludzie zwiedzali Boże Groby. Wtedy było pogoda słoneczna, ale okropnie wiało w oczy piaskiem. Wiele jeszcze bym opowiadał na ten temat. Umieściłem moje doświadczenia osobiste z szatanem na moim www.
**
Szatan nie chce aby był rozpoznany, bo inaczej grzesznik się nawróci a on przez to straci. A że jest niewidoczny to najczęściej ludzie jemu ulegają. Oj! Żeby ludzie poznali szatana! Być może świat byłby inny. Zwróćmy uwagę na to co się dzieje w świecie. Czy szaleńcy uważani za ludzi psychicznie chorych, którzy zabijają niewinnych ludzi a z kolei popełniają samobójstwo, czy nie są pod wpływem złego ducha ? Jeśli słyszymy o jakimś złu, przypomnijmy sobie słowa Chrystusa, że po owocach poznajemy dobro czy zło.