Nauczanie i wychowanie w kontekście wiary

dyskusja o dobrych lekcjach wychowawczych oraz skutecznych sposobach kierowania zespołem klasowym

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Awatar użytkownika
vuem
Posty: 4126
Rejestracja: 2009-06-18, 20:30
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Język angielski
Lokalizacja: podkarpackie

Re: Nauczanie i wychowanie w kontekście wiary

Postautor: vuem » 2010-07-30, 21:16

Jolly Roger pisze:Już udowodniono autentyczność Pisma Śiętego, ze jeśli dokonano zmian to były znikome.


W jaki sposób udowodniono?
Co oznacza autentyczność Pisma Świętego? Jeśli to, że nie są to teksty "sfabrykowane" np. w Średniowieczu, a zapisy relacji różnych ludzi, w większości nawet bardzo stare, to ja temu nie przeczę. Ba, nawet wierzę, że wiele z tych opisanych wydarzeń musiało mieć miejsce, może trochę to tu i tam koloryzowane, bardzo subiektywnie przekazane, ale jednak relacje.
Natomiast również jestem przekonany, że istnieje ogromne prawdopodobieństwo, są ku temu logiczne przesłanki, że teksty te uległy na tyle znacznej ingerencji literackiej, że nie mogą byc uznane za idealne źródło wiedzy historycznej - idealne, tzn. mogące być traktowane w kategoriach dowodu.
Wszak powszechnie wiadomo, że Biblia składa się również z ksiąg przedstawiających proroctwa, teksty dydaktyczne, a nawet poetyckie.

To co wierni uznają za "kanon Biblii", czyli niepodważalna autentyczność był zmieniany, kształtowany na przestrzeni dziejów. Pewne księgi uznawano, inne odrzucano...skoro ludzie decydowali w danym momencie co jest autentykiem i niepodważalnym dogmatem, to juz rodzi pewne wątpliwości co do tych treści.

Wątpliwości, sceptycyzm...a nie chęć udowodnienia, że to stek kłamstw.

To są słowa spisane przez ludzi, a człowiek niedoskonałą istota jest. Tak więc jest to kwestia wiary, a nie niepodważalnej autentyczności.


Jolly Roger pisze:Wykaż, że jest inaczej.


Ja nie chcę udowodnić, że jest nieautentyczne, bo to jest moim zdaniem niewykonalne...tak samo, jak i udowodnienie, że jest to spis faktów.



Jolly Roger pisze:Już to wyjaśniałem. Bedziemy w kółko o tym samym gadać? Może wreszcie na spokojnie przeczytaj co do ciebie napisałem.


Ja jestem spokojny Jolly, wręcz czuję się jak w niebie :D

Sorry, jak rozumiem źle zrozumiałem, czyli wiesz, że nie można tych Ksiąg traktowac jak reporterskiej relacji przedstawiającej fakty. OK, ROGER THAT :wink:

Jolly Roger pisze:Wg Biblii i innychźródeł historycznych Chrystus był człowiekiem. Sam też wskazywałeś na to. Czci się go, bo uwierzono, że był mesjaszem. To już kwestia wiary. Ty wolisz Chrystusa kosmitę. Twoja sprawa.


Dokładnie. Uwierzono. mamy kolejny konsensus.

Jolly Roger pisze:To już dogmaty. Katolicy się modlą. Protestanci się nie modlą. To juz niuanse wiary ustalane przez ludzi.


Niuanse wiary ustalane przez ludzi...trochę trudno bezkrytycznie wierzyć w taki dogmat , przyjmować go jako niezaprzeczalny fakt, będąc tego świadomym, prawda?

Ale, ja już pozostawiam to kwestii wiary...szkoda tylko, że Ci, którzy te dogmaty akceptują tych innych, nieakceptujących nie tolerują...w najlepszym wypadku traktując ich wątpliwości, czy inną interpretację za fantazjowanie - zwróć uwagę na post(y), od których ta dyskusja się zaczęła.

Jolly Roger pisze:A ja nie wiem ilu ich jest i jaką mają moc, bo to problem Kościoła Katolickiego. Ja do niego nie należę.


A to zależy od źródła...do 10 tysięcy.

Skoro taką lekką ręką tworzymy świętych i błogosławionych, to i może Jezusa zbyt pochopnie uznano za wyjątkowa postać? Kto wie? Wszak był tylko jednym z Synów Bożych, że innych pomocników Wszechmogącego nie wspomnę.

Jolly Roger pisze:Czy teraz nie dochodzisz wreszcie do wniosku, że pisząc o religii nie mówisz o niczym materialnym? Że religia, wiara, Bóg moga być "czymś" stworzonym przez człowieka, bo tego potrzebował? I w takiej sferze powinny pozostać?
Nie nauk historycznych, nie dowodów, ale wiary?


Czy po kilku moich wyjaśnieniach nie możesz zrozumieć, że nie o wierze chciałem dyskutować, tylko o możliwych innych sposobach interpretowania zapisów Biblii. O tym, że jest to możliwe, że Bóg, Jezus i inne postacie z kanonu tej wiary mogły być kimś innym niż jak to chrześcijanie wierzą?

Wiara to coś czego nie można negować, z czym nie można dyskutować.

Problem jednak polega na tym, że niektórzy wierzący nie potrafią zdzierżyć, gdy ktoś inaczej ich dogmaty traktuje, czy nie daj Boże podważa je...pomimo nawet logicznych przesłanek, czy po prostu wątpi.
Na szczęście nie wszyscy.

Wiara jest pewnym stanem świadomości, który pozwala byc dobrym człowiekiem, a nie wiedzą naukową, którą sie analizuje i udowadnia.


Jolly Roger pisze:Przeciez juz dawno ci przyznałem w tej kwestii rację, więc o co chodzi??


Ma wrażenie, że wcześniej nieco inaczej sprawę stawiałeś, ale OK, może coś przeoczyłem, sorry.

Jolly Roger pisze:Również już pisałem, że chrześcijaństwo nie wyklucza istnienia życia pozaziemskiego. "Coś może istnieć." No i?


Czy równie możliwym jest, by Bóg - ten opisywany przez wiele religii - był pozaziemską istotą, ale z krwi i kości, na tyle zaawansowaną w rozwoju, że ówcześni ludzie uznali go za "boga"?


Jolly Roger pisze:Czy jest UFO? Może jest.


Istnienia UFO nie negowałeś, jednak ja jedynie uparcie nie utożsamiam UFO od razu z pojazdem obcej cywilizacji.

Jolly Roger pisze:Czy Biblia jest ostatecznym i niepodważalnym dowodem na istnienie Boga? Nie jest.


Dokładnie, ale to w dyskusji z Tobą tego zdania broniłem?

Jolly Roger pisze:Czy można w Biblii wyczytać, ze była ingerencja obcych? Można, bo na podstawie wyimków można udowodnić prawie wszystko. Dlatego jest tyle różnych odłamów chrześcijaństwa.


Jeśli te wszystkie "nauki" dla ludzi potraktujesz jako element tego naukowego eksperymentu Obcych - przecież mogli chcieć, by stworzony przez nich gatunek współżył w pokoju, to nawet przestanie to być głupim fantazjowaniem, a stanie się jedynie dość odważnym teoretyzowaniem.Wszak nikt nie miesza z błotem autorów political fiction, czy nawet tej naukowej odmiany. :wink:
I stanie się to dokładnie tym samym, co nauka Kościoła, tyle, że ...z innymi dogmatami :wink:

Ba, nawet obronną ręką wyjdzie spod miecza oskarżeń o barak sensu, idei itd, bo wszak nieważne skąd dobro i miłość bliźniego pochodzi, prawda?

Jolly Roger pisze:Czy można dać znak równości między Danikanem a św. Pawłem? Nie, bo to jakby dać znak równości między bajkami Dorna, a bajkami Brzechwy. Owszem obaj pisali literki i nawet im zdania się układały. Może nawet obu się rymowanki zdarzały, ale...


No cóż, Dorn zapewne nie przejdzie do kanonu lektur...tylko, czy przez to że bzdury pieprzy, czy że warsztat za słaby.

Św. Piotr - Daniken? Jako literaci, czy autorzy teorii o powstaniu świata?
Nie chcę oceniać literatury, bom za cienki w tej materii,a jeśli chodzi o teoretyzowanie o powstaniu inteligentnego życia na tej planecie to juz Daniken płodniejszym był/jest.

Ba, nawet przez pryzmat "szkiełka i oka", a nie czucia i wiary, patrząc logiczniejszym i łatwiejszym jest w dzisiejszych czasach uwierzyć w inżynierię genetyczną niż takie irracjonalne ulepienie z gliny, czy stworzenie z żebra.

BTW, Daniken jest bardzo tendencyjny i podobnie jak "obrońcy" takiej, czy innej wiary nie dopuszcza podważania pewnych dogmatów. Autor lekkiej literatury do poduchy najwyżej...choć potrafi stymulować do dalszej lektury i pobudza może myśli.

AMEN...chyba oznacza, że temat się dla Ciebie wyczerpał...choć może uda mi się jeszcze sprowokować do jakiejś dyskusji...

Jeśli dobrze zrozumiałem to modlitewne zakończenie, dziękuję za przyjemna rozmowę :D


Wróć do „Wychowawca klasy”

cron