Witam,
czytam to forum od czasu do czasu, ale to mój debiut, jeśli chodzi o aktywny w nim udział.
Mam pewien problem wychowawczy i chciałabym zapytać bardziej doświadczone osoby, co zrobiłyby na moim miejscu. Jestem od wczoraj wychowawcą czwartej klasy. Wczoraj tłumaczyłam mojej klasie, jak ważne jest to, by zawsze pamiętali, że mogą ze mną porozmawiać na każdy temat i że zawsze ich wysłucham.
Dziś przyszła do mnie do pokoju nauczycielskiego jedna z moich uczennic, by poinformować mnie, że inny uczeń (z tej samej klasy) użył na przerwie wulgaryzmu. Podziękowałam jej, że przyszła i odpowiedziałam, że wrócę do tematu w poniedziałek na godzinie wychowawczej.
Co zrobić? Bardzo zależy mi na tym, żeby dzieciaki chciały ze mną rozmawiać. Z drugiej strony mam wręcz uczulenie na skarżypyty, a chyba w takich kategoriach postrzegałam dziś tę dziewuszkę, która koniecznie musiała mi powiedzieć o koledze z klasy.
Jeśli karę (za wulgaryzm) poniesie tylko chłopiec, wtedy przyzwalam na skarżenie.
Jeśli zamiast na niewłaściwym słownictwie skupię się na tym, żeby nie nadawać na kolegów, uczniowie mogą dojść do wniosku, że lepiej nic mi nie mówić, a to już chyba byłoby najgorsze...
Jak wytłumaczyć dzieciom, co jest skarżeniem, a co mądrym informowaniem mnie o pewnych sprawach??
Co byście zrobili?
Pozdrawiam!