Dzień dobry!
Sprawa wygląda tak: dostałam pracę jako nauczyciel - 27,5h etatu tygodniowo. Na koniec (!) pierwszego dnia mojej pracy dowiedziałam się o jeszcze jednym ,,szczególiku", o którym pani dyrektor ,,zapomniała" mi wspomnieć przedstawiając mi warunki pracy na rozmowie kwalifikacyjne. Do tych 27,5h dochodzi jeszcze nauczanie indywidualne u ucznia w domu 1,5 lekcji tygodniowo. Przyjęłam tę informację i zaakceptowałam. Dopiero po kilku godzinach dowiedziałam się, że dojazd do tego ucznia ze szkoły - 40 min, a z mojego domu ok 1h. Gdyby poinformowano mnie o tym na rozmowie wstępnej prawdopodobnie nie przyjęłabym tej pracy, ponieważ już te 27,5h (+ spore dojazdy) jest dla mnie dużym wyzwaniem, a także mam maleńkie dziecko, z którym powinnam i chcę być jak najwięcej.
Pierwszy dzień pracy miałam w piątek, cały dzień nie mogłam podpisać umowy, bo nie była zatwierdzona przez szefostwo, a o haczyku dowiedziałam się późnym popołudniem w piątek. Jest sobota. Czy można w jakiś sposób zrezygnować z tego indywidualnego nauczania? Wiem, że Karta Nauczyciela mówi, ze nie można nie zgodzić się na narzucenie takiego obowiązku. Ale ja zostałam o tym poinformowana, gdy już zaczęłam pracować. (Dyrektorka tłumaczyła to zamieszaniem, zapomnieniem, choć niekonicznie w to wierzę, bo już było kilka osób przede mną, które same na rozmowie rezygnowały ze względu na wysokie godziny). Z drugiej strony zgodziłam się na to, gdy o tym usłyszałam, tylko nie byłam świadoma jak to jest daleko.
Co robić?
Czy to będzie chociaż korzystne finansowo? Jestem nauczycielem stażystą, z 0,5 rocznym doświadczeniem, więc czuje się nieco zagubiona w tych kwestach.