Cytryn pisze:Powiem tak- nie da się uzdrowić oświaty bez nakładów finansowych. Więc co za różnica.
Różnica tkwi w kwotach. Zbyt duże nakłady w stosunku do ewentualnego zysku, zresztą niepewnego.
Cytryn pisze:A nie ma sensu wydawać kasy na durne szkolenia "przeciw agresji" czy inne takie pomysły, lepiej zrobić coś sensownego.
Oczywiście, że trzeba zrobić coś sensownego.
Ładowanie ogromnych funduszy w zmiany strukturalne, które wcale nie gwarantują wymiernego sukcesu jest właśnie bez sensu.
Cytryn pisze:Likwidacja gimnazjów i powrót do ośmioklasowych szkół podst. ma sens. Wiem, ze to będzie kosztować. Ale masz jakiś lepszy pomysł na uzdrowienie oświaty, poza zmianą systemu? Bo ja takiej opcji nie widzę, już w to nie wierzę.
Jakość pracy szkoły zależy od ludzi, ich umiejętności i chęci oraz warunków jakie im się stworzy.
Ale zmiany strukturalne jakie popierasz to jedynie przetasowanie uczniów, dodatkowo bardzo kosztowne.
Może pociągnąć za sobą negatywne skutki, które zniweczą korzyści.
Zbyt duże ryzyko.
Należy próbować inaczej. Mundurki - tu kosztami obciążono rodziców - nic nie dały, nadanie nauczycielom statusu urzędnika chyba tak samo.
Może jednak zacznijmy od podejścia do problemu? Nastawienia ludzi?
Korzystania z prawa i narzędzi, które istnieją, ale nie są używane?
Polska należy do krajów chyba najbardziej liberalnych jeśli chodzi o egzekwowanie obowiązku szkolnego, poza tym zachęca do stawania na głowie, byle by tylko uczeń zdał egzamin, bo statystyki to podniesie.
Zacznijmy może "od środka", bo się może okazać, że problem jest dokładnie taki sam, tyle, że nie w 2 klasie gimnazjum, a 8 podstawówki.
I na to mamy poświęcić pieniądze ... bynajmniej nie kilka milionów ...
Ja, w przeciwieństwie do Ciebie, wierzę, że można coś osiągnąć, ale też jestem świadomy tego, że świat sprzed 30 lat nie wróci, czego Ty zdaje się nie jesteś w stanie zaakceptować.
Żyjemy w innej rzeczywistości, jeśli popatrzysz na inne kraje - mają różne systemy, ale problemy podobne.