vuem pisze:zmzm99 pisze:Jeśli nauczyciel postawi mu jedynkę, zarówno on, jak i uczniowie pozostali rozumieją, że nauczyciel pokazuje wszystkim, patrzcie jaki to gamoń i śmiejcie się z niego.
Czy to oznacza, że nie potrafisz sobie wyobrazić jedynki zasłużenie postawionej dyslektykowi?
zmzm99 pisze:Każdy uczeń z nasiloną dysleksją wie doskonale, że nie potrafi się uczyć.
Chyba przeczysz nieco swoim własnym słowom.
Taki uczeń przecież nie potrafi się uczyć ... ale w taki sam sposób jak inni.
Jeśli pokierujemy jego praca odpowiednio, to czy można stawiać mu wymagania?
A jeśli można, to czy jest możliwa sytuacja, że ten uczeń tym wymaganiom nie spróbuje sprostać i zasłuży na jedynkę?
zmzm99 pisze:Innego celu, niż wyśmiewanie dyslektyka to postawienie jedynki mieć nie może.
Wciąż zakładasz, że jeśli nauczyciel stawia wymagania uczniom z dysleksją, to oczywiście te wymagania sa niewłaściwe, a mają jedynie na celu "upodlenie" ucznia?
W taki sposób przecież - zakładając odmienny sposób pracy i odmeinne wymagania - można zanegować sens ocen niedostatecznych stawianych komukolwiek.
Po co w związku z tym system oceniania?
zmzm99 pisze:Moim zdaniem uczciwy nauczyciel nigdy nie wyśmiewa kalectwa ucznia, ani nigdy nie wyśmiewa sprawności uczenia się osoby z nasiloną dysleksją, stawiając jej jedynkę.
Zakładając, że celem stawianych wymagań jest ośmieszenie ucznia ... ale skąd takie założenie?
I po raz kolejny, skoro taki uczeń posiada określone sprawności, to czy można wg nich stawiać wymagania? A jeśli tak, to co, gdy tych wymagań uczeń nie spełni?
Można oczywiście traktować ucznia przedmiotowo, co w istocie jest postulowane w jednym z postów zamieszczonych na forum. Wtedy nauczyciel wyjmuje miarkę, mierzy przedmiot i mówi wyszła jedynka. Obecnie przyjmuje się, że uczeń to człowiek. Ma emocje, przemyślenia i w podobnie jak inni ludzie odczuwa skutki postępowania, jakie jest wobec niego stosowane. Trzeba uwzględniać, ze osoba z nasiloną dysleksją, występującą łącznie z ADHD ma mózg, który funkcjonuje inaczej, niż u pozostałych osób. Ma też odmienną psychikę. Osoby te w szkole szybko zauważają, że są inne. Nie umieją pisać, a pozostali umieją. Nie umieją czytać, a pozostali umieją. Nie potrafią wysiedzieć na lekcji, a pozostali potrafią. Nie potrafią zrozumieć, po co mają uczestniczyć w lekcjach, bo nic z nich nie rozumieją. A inni rozumieją. Nikt nie chce być inny niż pozostali. Zwłaszcza nie chce być gorszy. A oni wiedzą, że są gorsi. Ile by dali, żeby przestać być gorszymi. Jaką włożyli by w to pracę. Jednak szybko przekonują się, że nikt im niczego nie proponuje. Jeśli proponuje szybko zauważają, że każda z ofert jest chybiona. Efektów nie ma. Szkoła jest miejscem, gdzie ich inność jest wyśmiewana lub co najmniej wywołuje zdziwienie. Nauczyciele bardzo często mówią, jak będziesz żył, skoro nie umiesz czytać. Typowy polski nauczyciel ma problem ze zrozumienie i przyjęciem do wiadomości, że na świecie jest bardzo dużo dyslektyków, którzy nie potrafią czytać, a jednak ich udziałem są duże kariery zawodowe.
Osoby z nasiloną dysleksją, występującą łącznie z ADHD żyją w wielkim napięciu. Dręczą ich stale natrętne pytania, przytaczane w książce Jacka Kuronia "O co tu chodzi? Dlaczego inni potrafią, a ja nie? Dlaczego akurat mnie to dotknęło?". Żyją w ciągłym strachu. Znowu się wyda. Znowu się będą śmieli. Znowu się będą dziwili.
Życie szkolne osoby z nasiloną dysleksją występującą łącznie z ADHD składa się wyłącznie z porażek. Taka osoba nie potrafi wskazać ani jednego zdarzenia, które sprawiło jej przyjemność.
Otrzymanie jedynki przez ucznia z nasiloną dysleksją występującą łącznie z ADHD jest przez niego odbierane jako wytknięcie mu jego przypadłości. Jeśli o jedynce dowie się klasa wytknięcie nosi cechy publicznego. Skutkuje komentarzami, niejednokrotnie wyśmiewaniem. Jest więc publicznym wytykaniem uczniowi jego przypadłości i wystawieniem go na publiczne pośmiewisko. Inaczej ma się rzecz z wystawieniem jedynki innemu uczniowi. Wtedy nauczyciel wytyka mu zaniedbanie w nauce. Inni się nie śmieją, bo każdy uczeń wie, że sam się wielokrotnie zaniedbywał, i cieszy się, iż się nie wydało. Z dysfunkcji można się śmieć, bo ci co jej nie mają wiedzą, że nie grozi im wyśmiewanie z tego powodu.
Szkoła wprowadza uczniów z nasiloną dysleksją występującą łącznie z ADHD w bardzo silne obniżenie poczucia wartości własnej. Oni wiedzą, że nauka nie ma dla nich sensu, bo nawet jeśli się czegokolwiek nauczą, nikt tego nie doceni, ale powie, że to i tak za mało i wystawi jedynkę.
Wystawienie jedynki uczniowi z nasiloną dysleksją występującą łącznie z ADHD jest rażącym naruszeniem przepisu § 3. 1. pkt. 3 rozporządzania o ocenianiu uczniów, który stanowi, że ocenianie uczniów ma na celu motywowanie ucznia do dalszych postępów w nauce. Uczeń z nasiloną dysleksją reaguje wyłącznie na bodźce pozytywne, jak mówią psychologowie niesie go wyłącznie sukces. Jedynka jest porażką, więc dyslektyka do niczego nie motywuje, a jedynie pogłębia już zaniżone poczucie wartości własnej. Z praktyki wiadomo, że uczniowie ci rozwijają się bardzo nieregularnie. Często nauczyciel mówi, że uczeń w tym miesiącu przerobił materiał planowany na trzy miesiące. W innym mówi, że wystąpiła jakaś blokada i niczego nie przerobił, a nawet prezentuje umiejętności niższe niż wcześniej okazywał. Jeśli wtedy wystawi mu jedynkę, pogłębi tylko tą blokadę. Postępując w ten sposób nauczyciel sprzeniewierza się obowiązkowi wspierania rozwoju każdego ucznia, wskazanego w karcie nauczyciela. Narusza też przepisy o obowiązku dostosowania wymagań. Mam nadzieję, że dożyję czasów, w których wystawienie jedynki uczniowi z nasiloną dysleksją, występującą łącznie z ADHD spowoduje wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec nauczyciela i wydalenie z zawodu.
Prowadzący wcześniej opisywany kurs podkreślali, że elementarnym obowiązkiem nauczyciela wobec ucznia z nasiloną dysleksją występującą łącznie z ADHD jest powstrzymanie się od zauważania błędów i wyłącznie podkreślanie tego, co było w odpowiedzi dobre. Partie nierozumiane przez ucznia powinny być wyłącznie wskazane jako materiał wymagający dalszej pracy, bez jakiegokolwiek komentarza. Mówili, że lekcja, na której taki uczeń nie otrzymał dziesięciu pochwał jest lekcją straconą, a jeśli nie otrzymał żadnej, jest lekcją szkodliwą.
Jedni z rodziców uczestniczących w kursie, po zdiagnozowaniu u syna fobii szkolnej i zaprzestaniu nauki, umieścili dziecko w prywatnej szkole w Anglii. Kierowali się informacją, że szkoła ta potrafi uczyć dyslektyków. W czasie pierwszej rozmowy dyrektor szkoły powiedział, iż okoliczność, że dziecko w ogóle nie zna języka angielskiego w niczym nie przeszkadza. W szkole tej obowiązuje zasada, że uczeń z opisanymi dysfunkcjami jest oceniany na każdej lekcji. Można mu wystawić jedynie ocenę maksymalną lub stopień niżej od maksymalnej. W połowie grudnia uczeń ten zadzwonił do rodziców z prośbą, żeby pozwolili mu zostać w szkole w czasie ferii bożonarodzeniowych. Wyjaśnił, że część osób nigdzie nie wyjeżdża, i szkoła przygotowała dla nich bardzo fajne zajęcia, w których chce uczestniczyć.