Doktor z przygotowaniem pedagogicznym

Moderatorzy: Basiek70, służby porządkowe

Zymbar
Posty: 3
Rejestracja: 2015-12-16, 12:28
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Doktor z przygotowaniem pedagogicznym

Postautor: Zymbar » 2015-12-16, 15:59

Witam wszystkich,

Chciałbym się zapytać czy mogę być zatrudniony w szkole w oparciu o mianowanie, jako nauczyciel mianowany, czy tylko jako nauczyciel kontraktowy, jeżeli:
- mam stopień doktora;
- mam przygotowanie pedagogiczne;
- mam staż pracy 3 lata w Polsce i 2 lata za granicą (w języku angielskim) jako wykładowca akademicki?

Ponadto, jaki jest minimalny okres czasu w jaki mogę wówczas zostać nauczycielem dyplomowanym?
Z góry dziękuję za pomoc

Burakowa
Posty: 180
Rejestracja: 2015-03-20, 07:28
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: warmińsko-mazurskie

Re: Doktor z przygotowaniem pedagogicznym

Postautor: Burakowa » 2015-12-16, 17:15

Masz t a k i e kwalifikacje i chcesz doginać w publicznej szkole??? Czy już tak źle z pracą w Polsce? :shock:

Awatar użytkownika
haLayla
Posty: 3775
Rejestracja: 2008-08-24, 00:28
Kto: uczeń
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: małopolskie

Re: Doktor z przygotowaniem pedagogicznym

Postautor: haLayla » 2015-12-16, 18:13

Czujesz się zaskoczona?
<3

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Doktor z przygotowaniem pedagogicznym

Postautor: malgala » 2015-12-16, 19:24

Możliwości zatrudnienia przez mianowanie nie masz.
Jako nauczyciel kontraktowy tak.

Pomyśl jednak, czy warto.
Może jako dodatkowe zatrudnienie, ale nie jedyne miejsce pracy.
Sytuacja w oświacie jest bardzo niestabilna.
Zapowiedzi zmian, które tej stabilizacji nie poprawią, a staną się raczej zagrożeniem dla wielu szkół i zatrudnionych w nich nauczycieli.
Chwilowo cieszą się nauczyciele liceum, technikum, ale jeżeli zapowiadane zmiany dojdą do skutku, to ich też za parę lat dotknie "pusty rocznik".

Zymbar
Posty: 3
Rejestracja: 2015-12-16, 12:28
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Doktor z przygotowaniem pedagogicznym

Postautor: Zymbar » 2015-12-16, 20:03

Obecnie jestem zatrudniony na uczelni jako prawconik naukowo-dydaktyczny. I w ciągu roku lub dwóch mam zamiar rzucić pracę naukową (powodów jest kilka) i rozważam możliwe opcje. W pierwszej kolejności będę starał się o przeniesienie na starszego wykładowcę, ale ze względu na dużą ilość doktorantów nie wiem, czy instytut będzie jeszcze chciał zatrudniać wykładowców. W drugiej kolejności będę chciał iść spróbować szczęścia w jednostce uczelni, która obstawia nauczanie matematyki na wszystkich innych wydziałach niematematycznych. Pracę w szkole biorę jako trzecią opcję, jeżeli dwie pierwsze nie wypalą. Jako czwarta opcja zostaje praca w korpo (i tu są kolejne wady i zalety tej pracy).

I ogólnie z tego co widzę, to z pracą w Polsce nie jest źle jak ktoś pytał, bo pracę da się znaleźć tu czy tam. Problem mam jednak taki, że chciałbym mieć pewność (albo prawie pewność, bo pewności nigdy mieć nie będziemy), że uda mi się mieć pracę do emerytury, nie musząc w wieku 40 czy 50 lat się diametralnie przebranżawiać.

Jeśli o szkołę chodzi, to chciałbym iść do pracy w jakimś lepszym liceum (lub przynajmniej ponadprzeciętnym), bo wychodzę z założenia, że jak uczniów zabraknie, to w pierwszej kolejności będą zamykali licea te gorsze, a w tych lepszych co najwyżej obniży się poziom nauczania. Stąd też większe szanse na utrzymanie tej pracy w razie jakichkolwiek gierek politycznych.

Jeszcze takie pytanie - w ile czasu w moim przypadku będę potrzebował na mianowanie, a potem na dyplomowanie?

Awatar użytkownika
malgala
Posty: 8170
Rejestracja: 2007-07-30, 18:50
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Doktor z przygotowaniem pedagogicznym

Postautor: malgala » 2015-12-16, 20:28


Burakowa
Posty: 180
Rejestracja: 2015-03-20, 07:28
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: warmińsko-mazurskie

Re: Doktor z przygotowaniem pedagogicznym

Postautor: Burakowa » 2015-12-16, 21:56

No, liceum, w dodatku jakieś lepsze, to nie najgorsza opcja. Ale najgorszemu wrogowi nie życzę pracy w szkole państwowej czy gimnazjum. Nie wiem, może są lepsze placówki, ale w tej mojej dyrektor nas zaorze niedługo. Przez kilkanaście lat nabawiłam się nerwicy, depresji, a teraz pewnie stracę tę robotę przez kolejną rewolucję (ooops, przepraszam, wygaszanie). \
Tak, dziwię się, że ktoś mający tytuł doktora i znający biegle angielski mógłby nie znaleźć lepszej pracy, niż harówa w sp czy gimnazjum. Ale jak zrozumiałam, są inne opcje. Życzę powodzenia na uczelni, bo to na pewno będzie lepszy wybór.

Zymbar
Posty: 3
Rejestracja: 2015-12-16, 12:28
Przedmiot: Matematyka
Lokalizacja: łódzkie

Re: Doktor z przygotowaniem pedagogicznym

Postautor: Zymbar » 2015-12-17, 10:02

Dziękuję bardzo za podany link. Wynika zatem, że w moim przypadku awans od kontraktowego do dyplomowanego zająłby 4 lata. Nie tak źle.

Co do sytuacji w polskiej nauce, to obecnie nie wygląda ona różowo. Pewni pracy mogą być doktorzy habilitowani i profesorowie tytularni. Poza tym, pracując np. jako adiunkt na uczelni, czyli pracownik naukowo-dydaktyczny, jedyne co się liczy dla jednostki mnie zatrudniającej to ilość publikacji naukowych (najlepiej z tzw. listy filadelfisjkiej) i to jeszcze w czasopismach, które mają dużo punktów na liście ministerialnej. A to jak taki pracownik prowadzi zajęcia, to nikogo to nie interesuje. Mógłby się nie znać na temacie, niczego nie nauczyć, ale tak długo jak studenci mają zaliczenie i nie poskarżyliby się dyrekcji o tym, to nic by nie wyszło na jaw. Czyli jak pracujesz na uczelni naukowo i dydaktycznie, to jedyne z czego jesteś porządnie rozliczany to praca naukowa. Pracę dydaktyczną, przy okresowym rozliczaniu osiągnięć pracowników, ocenia się na podatawie liczby przedmiotów, do których prowadziło się ćwiczenia lub wykład (a to ustala dyrektor i nie ma na to za dużego wpływu). Co do pracy naukej, to wprowadzenie obowiązku habilitacji w 8 lat oraz mnożenie się doktorantów (teraz doktorantem,a potem doktorem może być osoba, która jeszcze 20 lat temu miałaby problem zostać magistrem) powodują niezdrową atmosferę, co kończy się jak u przedmówczyni stresem, nerwicami itd. Znam osoby, które zrobiły habilitację w 8 lat, ale albo nie miały w tym czasie życia prywatnego i zastanawiają się nad założeniem rodziny mając 35-40 lat, albo też mają rodzinę, ale praca doprowadziła ich albo do takiego stanu, że muszą na psychoterapie uczęszczać. Jedna osoba, którą znam, jak robiła doktorat (tylko i aż doktorat), to w alkoholizm popadła. A twój szef stoi ci ciągle nad głową i marudzi, że masz mało publikacji i trzeba się wziąć do pracy.

Praca dydaktyczna (czy to na uczelni czy w szkole) daje ten komfort, że wiem co mam zrobić i wiem, że potrafię to zrobić, a po wykonaniu swoich zadań nie będzie mi nikt stał nad głową i mówił, że powinienem zrobić jeszcze więcej od innych.

Burakowa
Posty: 180
Rejestracja: 2015-03-20, 07:28
Kto: nauczyciel
Przedmiot: Inne
Lokalizacja: warmińsko-mazurskie

Re: Doktor z przygotowaniem pedagogicznym

Postautor: Burakowa » 2015-12-17, 13:56

No to widzę, że i na uczelniach dzieje się źle. Współczuję.
Ale jeśli myślisz, że w szkole nikt Ci nie będzie stał nad głową, to się...mylisz. Jeszcze zależy, na jakiego dyrektora trafisz. Ja niestety ciągle trafiam na "nawiedzonych". Dziś się dowiadujesz, że jutro zasiadówka do późna w nocy. W tygodniu co najmniej jedna rada. Papierów- góra. Najbardziej frustrujące jest to, że one nie mają absolutnie żadnego sensu. Teraz np. jestem w trackie tzw. ewaluacji wewnętrznej. Ankiety, ankiety, słupki, podliczenia, procenty, Po co? Nie wiem. Wnioski, jakie "wypłyną" z tych "badań" mogę sformułować już teraz. Ale trzeba będzie wysmarować piękne sprawozdanko na kilkanaście stron i ileś tam w power poincie, a potem czytać to przez godzinę znudzonej radzie pedagogicznej. Potem odkładamy to do teczki i zapominamy o tym. A w czasie świąt będę przepisywać numerki realizacji podstawy programowej z jednej tabelki do drugiej. Po co? Nie wiem. Mi to niepotrzebne, ale "dowód" musi być. Oczywiście nikt nie jest w stanie tego sprawdzić.Ale zajmuje mi to kilka godzin pracy. Prowadzę cztery dzienniki, kiedy można by było jeden (naprawdę). Za każdym razem, jak jadę na wycieczkę, muszę ręcznie wypisywać pesele. Czterdzieści peselów. Czterdzieści adresów i nr tel.. I tak dalej...Sprawozdania z wywiadówek. Sprawozdanie z każdego marnego apelu, wyjazdu, protokoły ze "spotkan przedmiotowych" i wymyslanie treści tych protokołów na siłę (nie ma potrzeby wcale się tak często spotykać, jesteśmy małą szkołą). Absurd goni absurd, ale papier musi być. Czuję się tak, jakby ktoś idiotkę ze mnie robił. Najgorsze są szkolenia. Przyjeżdża ktoś i mądrzy się 4-5 godzin. Od piętnastu lat jeżdżę na "szkolenia", od dziesięciu ponad dziesięciu wszystko się w kółko powtarza. Rzygam- za przeproszeniem- tym czytaniem z ekranu, tymi kartami i flamastrami ("praca w grupach"- "plusy i minusy pracy w szkole", "wartości", "stereotypy", "źródła agresji dzieci" bleeeeee...... :x ).
Nie wiem, jak jest w liceach (pracuję w sp i gimnazjum). Może tam jest lepiej. Mądrzej. Być może.


Wróć do „Prawo oświatowe”