nalka2 pisze:Do eni35
Mając tak duże i długie nauczanie wczesnoszkolne proszę powiedzieć jakie jest Pani zdanie i opinie o dzieciach które są w jednej klasie A dzieli je różnica nawet 2 lat ?
Tak jak u Mateusza. W tej samej klasie są dzieci ze stycznia 2008 oraz grudnia 2009.
Czy różnice o ktorych pisalam w poprzednim poście znikną czy z czasem pogłębia się?
Wielokrotnie miałam w swojej klasie dzieci, które zaczynały naukę jako sześciolatki wtedy gdy obowiązek szkolny był dla dzieci siedmioletnich.( Ja 44 lata temu również tak zaczynałam.) Kiedyś program nauczania był znacznie obszerniejszy, trudniejszy, a jednak dzieci sobie radziły. Zawsze trafił się w klasie jakiś uczeń, czy uczniowie, którzy zadaniu nie podołali. Dziś program jest tak bardzo "uszczuplony", że aż wstyd.Tym bardziej,że obecne dzieci są mądrzejsze,sprytniejsze, mają szerszy dostęp do źródeł informacji, z których, mimo że mają tylko po 6 lat korzystają i potrafią nieźle zaskoczyć i zaimponować nauczycielowi.. Kiedyś dzieci w klasie pierwszej uczyły się dodawać i odejmować do 100, dziś tylko do 20. Kiedyś już w klasie pierwszej dzieci rozwiązywały równania z niewiadomą x, dziś nie ma tego wcale. Są tylko okienka. W drugiej klasie , niemalże do półrocza nadal uczeń tkwi w dodawaniu do 20.Dzieci się zwyczajnie nudzą, nauczyciel musi, podkreślam musi przygotowywać trudniejsze rzeczy bo inaczej klapa. Takich przykładów mogłabym tu pani więcej podać.Największy problem obecnych dzieci stanowi ortografia. I ten problem jak zauważyłam z perspektywy ostatnich lat, pogłębia się. Sama już nie wiem dlaczego. Chociaż domyślam się, że dzieci zbyt mało czytają książek. To czy dziecko sobie poradzi, czy nie w dużej mierze zależy od niego. Ja nie wierzę , że Mateusz tak bardzo odstaje od grupy. Sama Pani mówi, że już w przedszkolu nauczył się czytać i liczyć. Może faktycznie zmiana szkoły( skoro z obecnej nie jest Pani zadowolona) mu pomoże. Może trafi na bardziej wymagającą nauczycielkę i okaże się, że szybko nadrobi ewentualne zaległości ? I tak jak pisałam wcześniej, są wakacje, dużo czasu. Nawet w formie zabawy może pani nadrabiać z Mateuszem materiał z klasy pierwszej. Jak ja to mówię nawet mieszając zupę można dziecko uczyć. Miałam kiedyś w klasie sześciolatka. Był malutki, drobniutki, płaczliwy, słaby manualnie. Ogólnie odstawał od dzieci, ale matka podjęła decyzję, że idzie do szkoły i już. Potem było coraz lepiej. Na koniec trzeciej klasy już całkiem dobrze, chociaż jeszcze nie wzorowo z języka polskiego , ale z matematyki rewelacyjnie. Potem Arek tak rozwinął skrzydła, że właśnie w tym roku skończył gimnazjum z wyróżnieniem i jako wielokrotny laureat konkursów matematycznych. Więc sama Pani widzi, trudno jest już dziś wydać opinię co będzie później.