Witajcie, może pomożecie rozgryźć sprawę dodatku motywacyjnego bo nikt do tej pory tego nie potrafi (w sensie inni niż mój dyrektorzy szkół, związkowcy itd - wszyscy inaczej podchodzą do sprawy). Otóż w szkole w której pracuję dwa lata temu Dyr zapowiedział, że w celu ratowania finansów szkoły itd na kolejny rok nie będzie przyznawał nauczycielom dodatków. Wszyscy byli zaskoczeni ale nikt się nie burzył, ok - ratujemy to co mamy, będzie dobrze. Ale w tym roku szkolnym Dyr nic nie wspomniał o braku dodatków, dostaliśmy angaże na których poza wyszczególnioną pensją zasadniczą, dodatkiem stażowym, wychowawczym nie ma nawet pola dodatek motywacyjny. Ponieważ nie zgadzamy się na taki stan rzeczy próbowaliśmy dojść między sobą najpierw czy ktoś ma taki dodatek. 90% nie ma. Na pytanie do Dyr co z dodatkiem odpowiedział tylko, że nie ma i nie będzie. Drugie pytanie - czy to znaczy, że nikt nie ma? Odpowiedź - to Dyr ustala komu i ile. Czyli ktoś ma. Zostają wicedyrektorzy i trzy osoby o których nie wiemy a podejrzewamy, że skoro nic nie mówią to może mają. Czujemy się zaszczuci i niezmotywowani bo w gronie tych 90% są nauczyciele bardzo udzielający się na mający osiągnięcia dydaktyczne.
Pytanie do Was:
- czy Dyrektor na naszą prośbę powinien nam powiedzieć komu przydzielił dodatek? (przecież mamy chyba prawo porównać swoją pracę do innych)
- od kiedy zmieniły się przepisy, mówiące, że dodatek już nie jest obligatoryjny i nie może wynieść 0% (chyba, że n-el naprawdę źle wykonuje swoją pracę)?
Może podzielicie się swoją wiedzą i spostrzeżeniami na ten temat? Jak jest u Was?