Może ktoś zna analogiczną sytuację...
Jestem mianowanym, a więc 3 miesiące wypowiedzenia, ale w praktyce do końca roku szkolnego. Dostałam bardzo dobrą ofertę pracy, jednak nie sądzę, żeby na mnie zaczekali do września lub lipca (wiadomo - wakacje). Wiem, że najlepszym wyjściem w tej sytuacji jest próba rozwiązania umowy za porozumieniem stron - chciałabym popracować nie dłużej niż do końca lutego lub przerwy zimowej (po co mają mi płacić za ferie).
Co w przypadku, gdy dyrekcja nie wyrazi zgody? Rozmowa na pewno przyjemna nie będzie i chciałabym wiedzieć, jaką mam alternatywę. Czytałam, że w grę wchodzi porzucenie pracy, czego oczywiście chciałabym uniknąć. Nie wiem też, jak w praktyce komisje dyscyplinarne traktują takie sytuacje. Czy naprawdę mogłabym zostać wydalona z zawodu lub dostać zakaz pracy na 3 lata?