Witam wszystkich.
Pracuję obecnie w LO i stanąłem wobec pewnej (nierowiązywalnej dla mnie) sprawy. Do naszej szkoły zapisany jest uczeń A., który na mocy orzeczenia PPP i zgody odnośnych władz ma zorganizowane nauczanie indywidualne - w swoim domu (niezbyt zresztą od szkoły odległym).
Uczeń ten jest już w III klasie i od początku roku szkolnego wykazuje małpią wręcz złośliwość. Nie wpuszcza nauczycieli do mieszkania, co uniemożliwia prowadzenie zajęć. Zgodnie z poradą Dyrekcji wpisujemy w dzienniku "Uczeń nieobecny" itp.
Po upływie I semestru uczeń A. był nieklasyfikowany z wszystkich przedmiotów, na wyznaczone egzaminy nie zgłosił się. Stąd rząd ocen niedostatecznych na I semestr.
Rada Pedagogiczne podjęła decyzję o skreśleniu z listy uczniów (uczeń jest pełnoletni). Na tę decyzję zareagowała matka (sic!) ucznia wysyłając protest do Kuratorium. Kuratorium protest uznało wydając nakaz przywrócenia ucznia.
Dyrekcja "dla świętego spokoju" ucznia przywróciła.
Obecnie uczeń i matka jego przygotowują pismo do Kuratorium, że "nauczyciele celowo, złośliwie i dla własnej wygody nie przychodzą na zajęcia, co uniemożliwia uzyskanie ocen i może spowodować trwały uraz psychiczny".
I tu pytanie:
Jak nauczyciel może udowodnić, że na zajęcia się zgłosił, a uczeń nie wpuścił go do mieszkania?
Jak zareagować, gdy Kuratorium przyzna rację matce ucznia i nakaże wyciągnięcie wobec nauczycieli konsekwencji za "nierealizowanie obowiązku"?
Jeżeli w piśmie do Kuratorium padnie moje nazwisko to czy można pozwać autora pisma do sądu o poświadczenie nieprawdy?
Nie mam żadnej koncepcji... pomóżcie...