miwues pisze:No tośmy wymienili się ogólnikami - bez znajomości sytuacji.
I wszyscy w pewnym stopniu mają rację.
Miałam już sporo poprawkowiczów i tylko raz trafiłam na takiego, który z rodzicem na rozmowę się do mnie nie zgłosił. Też wyszłam z założenia, że skoro jemu nie zależy, to jego wybór. Żadnych materiałów dotyczących egzaminu nie wysyłałam ani przez nikogo nie podawałam. Egzaminu nie zdał.
Pozostałe przypadki pokazują, że już poprawka jest pewnego rodzaju nauczką. Przyjście na rozmowę razem z rodzicem jest dla nich wielkim przeżyciem. Nawet dla gimnazjalistów.
sama rozmowa na dodatek uświadamia uczniom i ich rodzicom, że egzamin poprawkowy to z jednej strony konsekwencje braków w wiedzy, a z drugiej szansa na wyrównanie tych braków i rozpoczęcie nauki w kolejnym roku szkolnym bez zaległości. Uczulam ich, że bez systematycznej pracy w czasie wakacji do egzaminu się nie przygotują. Bardzo rzadko się zdarza, żeby ten sam uczeń miał u mnie drugi raz poprawkę.
W tym roku rozbawiła mnie nasza pani psycholog. Chciała zobaczyć jakie zagadnienia musi opanować uczeń klasy I gimnazjum na ocenę dopuszczającą. pokazałam, a ona na to, że tego jest tak dużo, że dziewczynka mająca poprawkę w ciągu tygodnia się nie nauczy. I co teraz z jej wakacjami. Miała wyjechać prawie na całe wakacje (dziewczynka z domu dziecka prowadzonego przez siostry zakonne). Stwierdziłam, że na temat wakacji i tego, co dziewczynka powinna w czasie ich trwania robić rozmawiać będę z jej opiekunką prawną. Rozmawiałam. Nie wyjedzie i będzie pracować codziennie przez 3 godziny nad matematyką. Zapewnią jej przez pierwszy miesiąc korepetytora.
A pani psycholog i tak jest jej żal, że z wyjazdu wakacyjnego nie skorzysta.