haLayla pisze:Basiek70, jeżeli dostęp do opinii, oprócz Ciebie, mają osoby zobowiązane do zachowania tajemnicy, to czemu tak bardzo Ci zależy na jej utajeniu przed częścią grona pedagogicznego? Tak z ciekawości pytam.
Bo zobowiązanie to jedno, a jego przestrzeganie to drugie.
Nie widzę powodu, żeby tą wiedzę posiadała np pani Kowalska, ucząca klasę 1, skoro mój syn jest w 5. Widzę natomiast powód, żeby posiadała ją pani ze świetlicy, bo jej wiedza o funkcjonowaniu dziecka jest potrzebna.
Jeśli mnie rodzic przynosi opinię, mówię mu, że zapoznam się z nią ja oraz inni nauczyciele, uczący dziecko oraz pedagog i psycholog. Jeśli dziecko uczęszcza na świetlicę - panie ze świetlicy. Rodzicowi znacznie łatwiej jest zaufać, jeśli wie, co z wiedzą o jego dziecku stanie się dalej i że nie zostaną z nią zapoznani "wszyscy jak leci". Rodzic ma w nosie zobowiązanie do tajemnicy. Dla rodzica dysfunkcja jego dziecka często jest ogromnym problemem.
Postawa, jaką prezentujesz, jest o tyle szkodliwa, ze właśnie z jej powodu wielu rodziców odmawia zapoznania się z opinią dziecka nauczycielowi. Woli nie mieć, jak to określiłeś, przywilejów dla dziecka, niż przedstawić opis jego problemów. Podejście, które opisałam, minimalizuje problem, działając na korzyść dziecka.