Postautor: Belfrzyca » 2013-01-11, 09:59
Chcę złożyć podanie do p.o. dyrektora o zdjęcie ze mnie wychowawstwa z końcem semestru. Poniżej przedstawię Wam jak wygląda moja sytuacja i chciałabym się dowiedzieć, czy w Waszej opinii moja prośba jest uzasadniona, czy też nie.
Kiedy w zeszłym roku zostałam przyjęta do pracy w szkole było dwóch rusycystów - ja i pani Dyrektor. Miałam 3/4 etatu i otrzymałam do tego wychowawstwo w klasie V, godziny miałam rozłożone na 4 dni. Mimo, że etat był niepełny i tym samym musiałam dzielić swój czas na dwa miejsca pracy, to jakoś radziłam sobie z obowiązkami. Z końcem roku szkolnego skończyła się kadencja dyrekcji, a konkurs został nierozstrzygnięty. Pani Dyrektor objęło stanowisko rusycysty w szkole, a mi, żeby utrzymać mnie w szkole, zaproponowała 2 godziny rosyjskiego + godz wychowawcza z moją klasą, a do tego pół etatu na świetlicy szkolnej, godziny rozłożone na 3 dni. Rozwiązanie miało być tymczasowe i już w październiku miałam po kolejnym konkursie wskoczyć na swoje dawne stanowisko (pani Dyrektor zadeklarowała, że jeśli nie wygra konkursu odchodzi ze szkoły). Mamy styczeń a ja wciąż tkwię na świetlicy i po tych pięciu miesiącach otwarcie przyznaję: popełniłam błąd przyjmując takie łączone stanowisko i nie radzę sobie z obowiązkami wychowawcy. Świetlica żyje jakby własnym życiem i jedyni nauczyciele którzy z nami współpracują to nauczyciele I-III. Wiele informacji o tym co się dzieje w szkole do nas na świetlicę nie dociera, mam niepełną wiedzę na temat tego jak funkcjonują dzieci w mojej klasie, o większości wydarzeń i akcji szkolnych dowiaduję się dużo później,niż inni wychowawcy IV-VI. Staram się zaglądać do pokoju nauczycielskiego jak najwięcej i podpytywać, ale to nigdy nie będzie to samo, co uczestniczenie w zwykłym codziennym życiu szkolnym. Są problemy z uczniami, rodzice mają prośby o załatwienie różnych spraw, a ja nie mam przerw, żeby to załatwiać. Każde moje wyjście ze świetlicy oznacza pozostawienie drugiego opiekuna z nieprzepisowo dużą liczbą dzieci.
Czuję, że to moje sprawowanie wychowawstwa jest takie z doskoku i po łebkach. Rozmawiałam już na ten temat z p.o. dyrektor, ale jak to ujęła "skoro cię dyrekcja w to bagno wpakowała to sobie teraz radź". Ja też mam świadomość, że skoro się do czegoś zobowiązałam to powinnam to teraz wypełnić, ale nie wiedziałam do końca na co się piszę, a sytuacja wydaje mi się, że jest bezprecedensowa. Nauczyciele uczący w mojej klasie też narzekają, że nie mają jak na bieżąco zgłaszać różnych spraw. Dzieci w moim odczuciu tracą, relacje z rodzicami popsuły się, bo jak to wygląda jeśli przychodzą podpytać mnie o coś, a ja dowiaduję się o tym co się dzieje w szkole dopiero od nich.
Jak myślicie: powinnam dotrwać do końca roku, czy walczyć o zmianę wychowawcy?