isztar pisze:Jethro Tull, widzę, że jesteś zorientowany w temacie, więc może mi też jakoś pomożesz (teoretycznie).
O ile z zastępstwami bibliotekarzy sprawa jest w miarę jasna (i opisana w artykule, który przytaczasz - a który czytałam), to doprawdy nie wiem, czy dotyczy to też pracy pedagoga.
Pracuję jako pedagog, dzisiaj byłam na 3 zastępstwach, jutro też idę na 3. We wcześniejszym czasie oczywiście też mi "dogadzano" takimi zastępstwami; u nas w szkole to norma, że chodzę albo ja, albo bibliotekarka. Oczywiście szanowna wice nie zapytała się mnie o zdanie przydzielając mi te zastępstwa. Jak jej powiedziałam, że na jedną z tych godzin mam umówione 2 rozmowy, to powiedziała, że mam sobie to przełożyć i zrobiła minę bidulki, bo kogo ona biedna ma wysłać do klasy.
Oczywiście na tych zastępstwach mam robić coś z mojej 'działki'. I oczywiście nie ma mowy o żadnym płaceniu, bo przecież to normalne, że w godzinach moje pracy robię jakieś tematy wychowawcze. Szlag mnie już trafa, bo przez te zastępstwa (o których dowiaduję się najczęściej w dniu, kiedy mam na nie iść), cała moja praca leży odłogiem i nikogo to nie obchodzi, że tak jak inny nauczyciel ma swoje lekcje (czytaj: obowiąxki), to ja TEŻ ma swoje, tylko inne. Ot, po prostu nie mam na karku klasy w danej chwili, czyli nic nie robię, czyli jestem wolna, czyli mogę iść na zastępstwo.
Jak się kiedyś zbuntowałam - po czterech godzinach zastępstw w danym dniu - to usłyszałam od wice, że mam się cieszyć, że były tylko 4, a nie 6! Wyobrażacie sobie?!!
Przecież to już zakrawa o mobbing!
No i co ja ma robić?
Zasady zastępstw są jednakowe dla wszystkich nauczycieli i nie jest ważne czy to bibliotekarz, psycholog, pedagog, wychowawca świetlicy czy nauczyciel przedmiotowiec... Przepisy mówią jasno, że zastępstwo (KAŻDE!!!) winno być płatne i nie ma tu odstępstwa...
To, że pani dyrektor nie ma kogo posłać na zastępstwo to jej problem bo np. jest źle ułożony plan i nauczyciele przedmiotowcy nie mają okienek by zasępstwo mogli realizować. Bibliotekarz, pedagog, wychowawca świetlicy ma swoje zadania do wykonania i w pierwszej kolejności na zastepstwo winien iśc przedmiotowiec. Oczywiście zawsze zdarzą się sytuacje, że faktycznie nie ma kto iść więc wtedy można posłać pedagoga, bibliotekarza .... ale oczywiście za to zapłacic a te 45 min pedagog zostaje dłużej w pracy. Zawsze może tez iść ktoś z dyrekcji na zastępstwo.
U mnie "procedura" przydzielania zastępstw jest prosta. Plan lekcji jest celowo układany tak by nauczyciele przedmiotowcy mieli po 1-2 okienka w tygodniu własnie na zastępstwa choćby. Jak trzeba wyznaczyc zastępstwo to najpierw szukam wolnego nauczyciela tego samego przedmiotu, dalej nauczyciela uczącego w danej klasie, każdego innego, który jest wolny a na końcu rozważam mozliwości i albo pedagog, dyrekcja czy bibliotekarz. I każdy ktopójdzie na zastepstwo ma zapłacone zgodnie ze swoją stawką osobistego. Mam zaszeregowania. Mam też ustalone z bibliotekarzem i pedagogiem okresloną ilośc godzin, na które oni chcą wejść by realizowac swoje zadania w ramach swoich obowiązków (godziny z edukacji czytelniczej i medialnej czy np jakies ankiety, które ma w planie przeprowadzić pegagog lub cos podobnego) za resztę płacę.
a co robić? a wyjść jest kilka począwszy od rozmowy z dyrekcją by zapłąciła do złożenia do sądu pracy wniosku o zapłatę za odbyte zastępstwa z ustawowymi odsetkami jeśli rozmowy i argumenty do dyrekcji nie trafią.